Artykuły

Wrocław. 24 godziny z życia miasta w filmie Janusza Zaorskiego

Kilka lat mieszkał we Wrocławiu. W latach 70. zrobił tu pięć swoich filmów. W najnowszym chce opowiedzieć o mieście i jego mieszkańcach. Rozmowa z reżyserem Januszem Zaorskim [na zdjęciu].

Magda Nogaj: Przyjechał pan do Wrocławia akurat na święto miasta. Można było pana spotkać na licznych imprezach w ramach Wrocław Non Stop.

Janusz Zaorski: Robię dokumentację do filmu o Wrocławiu, razem z Tadeuszem Szymkowem, który będzie grał główną rolę. Film ma roboczy tytuł "Dzień", ponieważ akcja obejmuje 24 godziny z życia miasta. Historia toczy się akurat w Święto Wrocławia, 24 czerwca. Chcieliśmy zobaczyć, jak bawi się wtedy Wrocław, bo za rok o tej samej porze będziemy robić film. Na razie wszystko fotografowaliśmy, rejestrowaliśmy kamerą. Chodziłem na spektakle i przyglądałem się aktorom, obmyślałem obsadę. Chcę zrobić ten film z wrocławskimi aktorami i wrocławską ekipą, żeby był autentyczny, zrealizowany przez ludzi związanych silnie z Wrocławiem. Będzie to portret naszego pokolenia w 2006 roku: jak żyjemy i czego oczekujemy. 24 czerwca to wyjątkowy dzień, dzień przesilenia letniego; coś się zaczyna i coś się kończy. Jesteśmy na symbolicznym rozdrożu i trzeba dokonać podsumowania. Święto Wrocławia będzie dla nas katalizatorem różnych zdarzeń, papierkiem lakmusowym postaw ludzkich. Bohaterowie spotykają się na śniadaniu w Rynku. Oni tworzą panoramę polskich losów.

Dlaczego ten film chce pan robić akurat we Wrocławiu?

- Bardzo interesuje mnie to miasto od wielu lat, jego historia. Czytałem "Mikrokosmos" Normana Daviesa. Dla mnie to symboliczna stolica, geograficznie i mentalnie pępek nowej Europy. We Wrocławiu, jak nigdzie indziej, skumulowały się cechy wschodniej, zachodniej i centralnej Europy. Lwów, tradycje niemieckie i polskie. Liczę, że ten film będzie miał rezonans także za granicą, bo pokażemy, że warto, by Europa była wspólna. We Wrocławiu tak się stało. Film opowiadać będzie o tym, że europejskość nie polega na urzędniczym stwierdzeniu, że tak ma być.

Film może okazać się niezłą promocją Wrocławia. Władze miejskie zaoferowały wsparcie przy jego realizacji?

- Na razie nie, ale mam nadzieję, że nawiążemy współpracę. Dziwię się, że dotąd nie powstał jeszcze żaden film fabularny o tym mieście. Tu są wspaniałe plenery, ciekawe wnętrza naturalne. Myślę, że tuż po wojnie istniała obawa, czy te ziemie będą polskie. Potem zastanawiano się, dlaczego film o Wrocławiu, a nie o Warszawie, to ją zawsze lansowano. Kiedy nastał Gierek, promowano Katowice. Teraz wreszcie dojrzeliśmy, żeby Wrocław był pełnoprawnym bohaterem filmowym.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji