Artykuły

Boże Narodzenie w teatrze

"A podobno jest gdzieś ulica

(lecz jak tam dojść? którędy?)

ulica zdradzonego dzieciństwa

ulica Wielkiej Kolędy."

- To oczywiście Gałczyński. Do dzieciństwa tęsknimy przez całe dorosłe życie, ta tęsknota i wspomnienia nadają naszym poczynaniom sens, są naszą bronią w momentach największego rozczarowania. Boże Narodzenie - najbardziej rodzinne ze świąt sprawia, że wspomnienia te są bliższe niż kiedykolwiek...

W atmosferę bożonarodzeniowych doznań nie przenosił mnie tym razem zapach placków ani gorączkowa, świąteczna krzątanina. Znalazłem się w niej już ponad tydzień przed Wigilią - dzięki "Pastorałce" Leona Schillera i krakowskiej "Bagateli". Jak wyczytałem w programie do przedstawienia (z niego również pochodzi cytowany na wstępie wiersza) - szopki są w Polsce o 500 lat starsze od drzewka wigilijnego. Powstały przecież z jasełek, których rodowodu należy szukać w średniowieczu. Teatralna wersja jasełek wprowadza nas w świat znany od dzieciństwa.

- Schillerowska "Pastorałka" sprawia, że jest to świat piękniejszy i bogatszy. Nic dziwnego, że jej pierwsze inscenizacje stały się już legendą.

Krakowskie przedstawienie jest bardzo udane. Cieszą się tym bardziej, że jest to sukces zespołowy. Należy pogratulować Tadeuszowi Malakowi, który tak dobrze ten zespół do sukcesu poprowadził - będąc autorem adaptacji, inscenizacji i reżyserem przedstawienia. Scenografia Kazimierza Wiśniaka jest po prostu znakomita, dawno czegoś takiego w "Bagateli" nie oglądałem. Dekoracje i kostiumy, a także świetna współpraca reżysera i scenografa sprawiają, że każda scena staje się po prostu obrazem. Słowa uznania należą się również choreografowi Jackowi Tomasikowi, a przede wszystkim Januszowi Butrymowi - za przygotowanie muzyczne i nową aranżację kolęd i kantyczek (proszę również p. Butryma o przekazanie słów uznania dla kapeli - Jurka, Władka, Tomka i Mańka). W "Pastorałce" występuje prawie cały zespół "Bagateli". Wymieniając dobrze zagrane role nie można uniknąć całej litanii nazwisk, więc może tylko wspomnę o tragicznej i komicznej zarazem Herodowej (Ewa Zytkiewicz), dowcipnej i bardzo wygimnastykowanej Śmierci (Maria Kabczyńska), pełnej wdzięku pięknie śpiewającej Marii (Dorota Bochenek). Także o panach: Eugeniuszu Dykielu (Korydon), Dariuszu Lipucie (Maścibrzuch), Piotrze Zaniewskim (Żydek), Grzegorzu Jurasie (Koza!) itd.

Publiczność doceniła to przedstawienie i bilety - już na początku - wysprzedane były z miesięcznym wyprzedzeniem.

O tym, że bożonarodzeniowy teatr cieszy się zainteresowaniem widowni świadczą również tłumy na premierze "Apokryfu wigilijnego" w Teatrze im. J. Słowackiego. Chociaż powodem było tu także przywiązanie publiczności do tej historycznej sceny, na której - z konieczności - ilość premier jest znacznie ograniczona. Remontowa rzeczywistość sprawiła, że "Apokryf wigilijny" wystawiono w 5 dni po Wigilii. Autorski spektakl Marka Fiedora (będący jednocześnie jego debiutem) ma spore ambicje. Jak zaznaczono w programie, w scenariuszu wykorzystano teksty: S. Estreichera, J. Kochanowskiego, O. Kolberga, L. Kołakowskiego, Z. Pauliego, L. Rydla, I. Siemieńskiego, W. Syrokomli, S. Tarnowskiego, S. Wyspiańskiego, staropolskie kolędy i pastorałki dramatyczne, kolędy i pastorałki ludowe, ewangelie apokryficzne, artykuły z rocznika etnograficznego "Wisła" oraz cytaty z gazet. Wszystko po to, aby przy okazji świąt Bożego Narodzenia - dyskutować nadal o polityce, o nas, o Polsce - jaka była i będzie. Muszę przyznać, że coraz bardziej nie lubię publicystyki w teatrze. Miałem ciągle wrażenie, że już to wszystko gdzieś widziałem, że oryginalność pomysłów młodego reżysera jest dość wątpliwa. Dysputy na dworze Heroda były po prostu męcząre, a wzajemne "przegadywanie się" chórów (Diabelskiego i Anielskiego) jako żywo przypominało "Noc listopadową" w reż. Andrzeja Wajdy (muz. Zygmunt Konieczny). I chociaż scenografia Anny Sekuły jest bardzo ładna (i umiejętnie dostosowana do warunków zaimprowizowanej sceny), a naprawdę zdolni aktorzy (Wojciech Ziętarski, Tadeusz Kwinta, Urszula Popiel, Tadeusz Zięba, Danuta Jamrozy), starają się jak najlepiej grać to, co im kazano - nie spodziewam się, aby widzowie tłumnie odwiedzali teatr również po premierze.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji