Artykuły

"Być" czy "mieć"?

Jan Ditie, początkujący kelner spędza pier­wsze upojne chwile rozkoszy w burdeliku madame Rajskiej! Oczekującemu na zewnątrz sutenerowi rzuca radośnie pytanie o cenę. Sły­chać. jednocześnie dwie odpowiedzi: 800 koron za noc z panienką i 8,5 korony za jeden egzem­plarz "Żywota Jezusa Chrystusa".

Dwie różne repliki i dwa rozgrywające się w tym samym momencie plany akcji. Z jednej strony Jan lekką ręką, i z wyraźną przyjemnością, wyrzucają­cy w powietrze setki koron, z drugiej młody poeta Jodl, usiłujący sprzedawać książki, które nikogo nie obchodzą.

Z podobnych równoległych epizodów zbudo­wany jest prawie cały spektakl pt.: "Obsługiwałem angielskiego króla" wg B. Hrabala, w reż. Zdzisława Hejduka. Rzecz jednak nie tyle w samej wielopoziomowości akcji, ile we wzma­gającym efekt teatralny zazębianiu się jedno­cześnie niezależnych od siebie scenek. To spra­wia, że widowisko jest dynamiczne, wartkie, nie pozostawia widzowi ani chwili oddechu.

Praktycznie nie do zagrania w innej niż nietradycyjna przestrzeni "Siódemek". Aktorzy są... wszędzie! Między rozdzielonymi rzędami wi­downi, po obu jej stronach, a nawet na scho­dach i górnej galerii teatru. Metalowa poręcz galerii z równym powodzeniem służy za bal­kon burdelowej Julii, jak i za więzienną kratę, zaś ciężki, majestatyczny kredens restaura­cyjny z zadziwiająca łatwością przeistacza się w... złowieszczą lokomotywę.

Spróbuję jednak sięgnąć poza dosłowność materialności tej przestrzeni. Bo też podobnie jak cała Hrabalowska pro­za, widowisko ma ambicję ukazania rozległości ludzkich doświadczeń. Mamy więc do czynienia z przedziwną opowieścią o życiu i dojrzewaniu bohatera (granego przez trzech aktorów). Wszystko to nasycone drwiącą kryty­ką totalitaryzmu: raz w wydaniu faszystow­skim, raz w socjalistycznym. Zamysł bardzo poważny! Przyznać jednak trzeba, że dzięki świetnie dokonanej przez lvo Krobota i Petera Oslzego adaptacji - czytelny w przedstawie­niu.

Nie wiem, jak reagowała przed kilku laty na ten spektakl w reż. Ivo Krobota czeska i węgierska publiczność, i na ile różnił się on od wersji polskiej, ale to co mnie uderzyło jako polskiego widza dziś szczególnie mocno, to opozycja między "być" a "mieć''. Wyczuwam jakby intencję położenia akcentu w dojrzewa­niu Jana na stopniowe odchodzenie od wartoś­ci materialnych ku duchowym, jedynym gwa­rantującym spokój i dojrzałe pogodzenie z ży­ciem, samym sobą i naturą. Jeżeli jednak dla postawy "mieć" widowisko Hejduka znalazło wspaniałe ekwiwalenty teatralne, o tyle ewo­lucja ku "być" odpuściły nieco z teatralnego żywiołu w końcowej części. Rozrachunek z ży­ciem starego Jana wbrew zamierzeniom wy­padł więc trochę blado.

Nie zaciera to jednak ogólnie bardzo do­brego wrażenia. To także zasługa zes­połu aktorskiego "Siódemek". Obok zna­komitych: Wojciecha Droszczyńskiego (można by pomyśleć, że bohaterstwo ma we krwi), Andrzeja Podgórskiego, Teresy Radzi­kowskiej, Piotra Rudzińskiego, Pawła Siedlika (bardzo dobra rola) i Michała Kreta, wiele no­wych interesujących twarzy. Wymieniłabym Agnieszkę Wawrzkiewicz, Pawła Kowalskiego, Bożenę Rudzińską, a także uzdolnionych tego­rocznych dyplomantów: Lidię Jakubowską oraz Ireneusza Czopa. Każdy z nich gra kilka ról, co wymaga niemałej sprawności, ale też sprzy­ja symultanicznej akcji i podnosi temperatu­rę widowiska, które gorąco polecam.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji