Artykuły

Kultura bezpańska

Dlaczego dwumilionowej stolicy 40-milionowego kraju w centrum Europy nie stać na utrzymanie unikatowej sceny prezentującej najwyższy poziom wykonawczy, mającej rzesze oddanych widzów - pisze Mirosław Pawelec do redakcji UWAŻAM RZE.

Wróciłem właśnie z " Wesela Figara" w Warszawskiej Operze Kameralnej wystawianego w ramach XXII (oby nieostatniego) Festiwalu Mozartowskiego. Dzisiaj się udało! - bo wczoraj, mimo że przyszedłem godzinę przed spektaklem, szans na wejściówkę nie miałem żadnych. Bilety oczywiście były wyprzedane już dawno. Najbardziej zdeterminowani liczą jeszcze w ostatniej chwili na jakieś nieodebrane... Jednak dzisiaj prosto z pracy ruszyłem do opery, pod kasą stał już karny ogonek. Godzinę czekania i udało się - sympatyczna pani w kasie, która już chyba mnie poznaje, z uśmiechem wręcza wejściówkę (za 20 zł). Do spektaklu kolejna godzina, a więc mały spacer.

Gaśnie światło, sala wypełniona do ostatniego miejsca, wszystkie schody zajęte przez wejściówkowiczów, kilka osób stoi. Płynie muzyka Mozarta, na scenie historia sprytnej Zuzanny iFigara, kochliwej paty Hrabiego Almavivy i jego małżonki i najwyższy poziom wykonawstwa, mistrzowskie kreacje Marty Boberskiej (Zuzanna), Roberta Gierlacha (Hrabia Almaviva) i całego zespołu. Zarówno pod kasą podczas oczekiwania na wejściówki, jak i w trakcie przerwy słychać było rozmowy na temat przyszłości Warszawskiej Opery Kameralnej. Jak to możliwe, żeby tak wybitna scena była zagrożona ze wzgłędów finansowych - obcięcie budżetu o jedną czwartą. Dlaczego dwumilionowej stolicy 40-milionowego kraju w centrum Europy nie stać na utrzymanie unikatowej sceny prezentującej najwyższy poziom wykonawczy, mającej rzesze oddanych widzów.

Po spektaklu wróciłem do hotelu, było po godz. 23, wyjrzałem przez okno. Padał deszcz, w środku nocy Stadion Narodowy mienił się pełnym oświetleniem, wokół niego płynęła czerw ona fała, jakby tańcząc na wesełu Figara. Przypomniałem sobie, jak w ubiegłym roku jadąc późnym wieczorem autostradą koło Monachium, chciałem pokazać znajomym stadion Allianz Arena, ale zauważyłem go w ostatniej chwili - był nieoświetlony. No, ałe poziom kultury muzycznej u naszych sąsiadów i podział środków na różne cełe społeczne są widocznie inne. Szkoda, że u nas tak nie może być. Z wyrazami uznania i pozdrowieniami dla całej redakcji,

Mirosław Pawelec

Tak, u nas można jedną ręką wydać, jak władze Warszawy, miliony na okazałą fontannę, by potem zamykać "w ramach oszczędności" stołówki w szkołach. Można też odnawiać za setki tysięcy złotych pomnik sowieckich wyzwolicieli, a potem likwidować zasłużoną orkiestrę kameralną. Smutne.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji