Artykuły

Mordercy wśród dzikich róż

Wrocławski Teatr K2 przygotował, jeszcze na XIX Przegląd Piosenki Ak­torskiej, "Ballady morder­ców" do tekstów Austra­lijczyka Nicka Cave'a. Kto inscenizacji nie widział, niech bieży do teatru czym prędzej.

Poezja Cave'a jest praw­dziwa. Prawdziwa w tej czę­ści, która dotyka najciem­niejszych spraw ludzkiego ser­ca, instynktów brutalności neurotycznej duszy. Kreuje mroczny, szatański świat ciemnych zaułków zaludnio­nych przestępcami, cyniczny­mi zbrodniarzami, ludźmi wy­rzuconymi za burtę uładzonego albo obłudnego społe­czeństwa. Ten australijski po­eta, kompozytor i aktor, pol­skim słuchaczom najbardziej znany jest jako lider punko­wego zespołu The Bad Seeds. W liniach melodycznych i kli­macie jego utworów z powo­dzeniem odnajdą się też mi­łośnicy lirycznych ballad Le­onarda Cohena.

Wrocławski spektakl toczy się w nadrealnej przestrzeni świateł, mroku, jaskrawych kolorów, wśród świetnie ru­chowo przygotowanej grupy tancerzy-mimów. Obskurna żelazna klatka to skrót psy­chiki bohaterów, śpiewają­cych luźno ze sobą połączo­ne piosenki, Kingi Preis i Ma­riusza Drężka. W przygnę­biającym pejzażu świata Lisy Day, nazywanej Dziką Różą, Henry'ego Lee, któremu ko­chanka śpiewała "pocałuj mnie mały Henry Lee, poże­gnać cię już muszę, ten ostry nóż rozpruje wzdłuż twe cia­ło i moją duszę", i Mary Bellows, która marzyła o morza błękicie.

W "Balladach..." spraw­dzają się oboje protagoniści. Najbardziej zapadają w pa­mięć kreacje Kingi w piosen­ce o cyrku i wspólnie z Ma­riuszem wykonywana ballada o Dzikiej Róży (najbliższa kli­matem stylistyce Cohena). Zapowiadany jako obrazoburczy spektakl szokuje, choć klimat - wzorowany nieco na mrocznym kinie amerykań­skiego undergroundu - wielu widzów zdążyło już oswoić. Oskarżany o nihilizm Cave w kreacjach wrocławskich ak­torów prezentuje nam się ra­czej jako rejestrator bezna­dziei, tragizmu istnienia na marginesie dziejów, kultury, moralności, gdzie zabójstwo, narkotyczna ekstaza, droga do samobójczej próby staje się jedynym wyzwaniem, ce­lem, spełnieniem, wyzwole­niem z dusznej egzystencji. Tak chyba trzeba odczytać posłanie z jednej z ballad: "ulituj się proszę nade mną, nurt rwący mnie tutaj zniósł, prąd zimny wypełnił noc ciemną, moje ciało przeszył czarny mróz".

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji