Artykuły

Młodzi, nieufni

BOHDAN Gierszanin w dniu swego uroczyś­cie obchodzonego jubileuszu 25-lecia pracy artys­tycznej, skrył się w cieniu. Najdosłowniej. Wyreżysero­wał on na Małej Scenie Te­atru Dramatycznego w Elblągu "Żegnaj, Judaszu" Ireneusza Iredyńskiego. Nie ob­sadził jednak siebie same­go - jak można by się spodziewać, znając teatralne stosunki, - w roli Komisarza. Po prostu, skryty w ciemnościach, jako jeden z dwóch Policjantów, pruje z pisto­letu.

Policja, nawiasem mówiąc, ubrana jest w tym przedsta­wieniu wizytowo, wręcz wy­twornie. I nie jest to wyłą­cznie żarcik scenografa Ry­szarda Strzembały. To kostiumowe wyróżnienie odgrani­cza ściśle świat urzędowej przemocy od Judasza (Mi­chał Sobolewski) i Młodziutkiej Bladej (Anna Olewniczak).

Teatralny program cytuje odautorskie wyznanie. "Wszy­stkie moje sztuki są o prze­mocy, takiej czy innej, ale o przemocy. To wisi w powietrzu, nosimy to w sobie, nie potrzeba nawet być szczególnie uczulonym. Spokrewnio­ny jestem właśnie z tymi pisarzami, których przemoc interesuje silnie jak mnie. To fascynacja i odraza, zapatrzenie i lęk, wiwisekcja i prześmiewanie, nadzieja i rozpacz...Elbląskie "Żegnaj, Juda­szu" jest raczej przedstawieniem o konflikcie pokoleń; o młodości żarliwej i gorz­kiej przegrywającej w zde­rzeniu z rutyną oficjalnego świata. Obsada roli tytuło­wej miała być podwójna: Andrzej May i Michał Sobolewski. Andrzej May pochło­nięty obowiązkami dyrektor­skimi zrezygnował z roli i na placu boju pozostał tylko Michał Sobolewski. Odtwórca tej karkołomnie trudnej roli jest bardzo mło­dy i jego młodość nadaje temu przedstawieniu barwę. Ten chłopak, którego w ciasnej przestrzeni Małej Sali, nieomal możemy dotknąć, nie jest zafascynowany przemocą. On wierzy tylko w jedno: w swoją rewolucję.

Chmurne spojrzenie ciem­nych oczu wyraża bezustan­ne, skupione napięcie. Rozluźnienie wewnętrzne nastę­puje dopiero w czasie finałowej rozmowy z Komisarzem (Zenon Jakubiec).

Węzłowe punkty akcji po­dkreśla liryczny motyw mu­zyczny. Pojawia się wraz z Młodziutką Bladą (Anna Olewniczak). Towarzyszy też decyzji zdrady. Otóż, w tak przedstawionej sprawie Judasza, czystość rewolucji zos­taje zniszczona. Zarówno koledzy, jak i policja gotowi są poddać bohatera tej samej torturze. To w gruncie rzeczy ten sam św;at, przesiąknięty zdradą, wyprany z ideałów. Cóż więc robi Judasz - upozowany przy drobinkach jak figura Chrystusa - uświęca sprawę, zdradzając ją. I wymierza sobie taką samą karę, jak biblijny Judasz, jeden z dwunastu apostołów (w sztuce dowódców okręgu). Dodajmy, że ten chłopak ubrany tak jak jego rówieśni­cy z ulicy (na widowni, niestety, nie było ich zbyt wielu), z pewnością czytał Borgesa... Jak to zwykle bywa, Gierszanin będzie zaręczał, że on tylko zrobił dobre przedsta­wienie, a Borgesa mu się dopisuje. A jednak - jak wskazuje choćby opisywana scena - najwyraźniej ta realizacja "Żegnaj, Judaszu'', nawiązuje do interpretacji, po staci biblijnego zdrajcy, do­konanej przez tego właśnie pisarza.

Anna Olewniczak jest młoda, krucho i bezbronna. I pozostaje taką, nawet, kiedy Komisarz demaskuje jej wła­ściwą rolę. Ciągle szlocha, skulona na podłodze, kiedy widzowie opuszczają już sa­lę. Tacy młodzi! - mógłby skomentować całą historię jakiś szczególnie uczciwy widz. Bo tak rzeczywiście zostały rozłożone akcenty w tym przedstawieniu, że Ju­dasz i Młodziutka Blada są razem. A cała reszta jest przeciwko nim. Tacy młodzi tacy nieufni.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji