Warszawa. Premiera "Nietoperza" w TR Warszawa
Już na pierwszej próbie stanęła dekoracja. - Zobaczyliśmy oddział szpitalny przeniesiony na scenę niemalże jeden do jednego, ze wszystkimi szczegółami. Kornel Mundruczó wprowadził nas do tej przestrzeni: "czujcie się jak u siebie w domu" - opowiada Adam Woronowicz przed premierą "Nietoperza".
- Kiedy staję przed lustrem, widzę reżysera filmowego, ale w ostatnich latach uzależniłem się też od teatru - mówi Kornel Mundruczó.
Węgierski reżyser filmowy, twórca filmów "Łagodny potwór - projekt Frankenstein", "Joanna" i "Delta", sięga po znaną operetkę "Zemsta nietoperza" Johanna Straussa, na bazie której przygotowuje swój autorski scenariusz.
- Nie miałem okazji dotąd zająć się tym gatunkiem. Operetka zafałszowuje rzeczywistość. To kłamstwo, ale czy sami czasem nie chcemy, nie potrzebujemy takiego kłamstwa? - pyta reżyser. Punktem wyjścia do spektaklu była historia jego rodziny. - Babcia mojej żony, która dożyła 96 lat i cierpiała na sklerozę, co roku w wieczór sylwestrowy prosiła swoich synów, aby grali jej na instrumentach i śpiewali operetkowe przeboje. Mam ten obraz bardzo wyraźnie w pamięci - opowiada.
Bohater przedstawienia - dyrygent - żegnając się z życiem, marzy o tym, by usłyszeć arię z "Zemsty nietoperza". Rzecz rozgrywa się w sylwestrowy wieczór w klinice. - Próbowaliśmy stworzyć rzeczywistość szpitalną jeden do jednego, ale nie zawsze będzie wykorzystana w sposób realistyczny, wprost, dosłownie - dodaje reżyser.
Aż się chce jeździć na próby
Już na pierwszej próbie stanęła dekoracja. - Zobaczyliśmy oddział szpitalny przeniesiony na scenę niemalże jeden do jednego, ze wszystkimi szczegółami. Kornel wprowadził nas do tej przestrzeni "czujcie się jaku siebie w domu" - mówi Adam Woronowicz, który gra w spektaklu kierownika kliniki.
Jest pod wrażeniem sposobu pracy węgierskiego reżysera: - Próby wymagają ogromnego skupienia, Kornel zachęca nas do improwizacji, Reżyser opowiada o danej scenie, po czym zostawia nas samych i mówi, żebyśmy mu dali znać, kiedy będziemy już gotowi. Nic nam nie narzuca. Chce, aby wizja wypłynęła od nas. A jednocześnie totalnie nad wszystkim panuje. Doskonale wie, o czym chce zrobić ten spektakl. Aż chce się nam jeździć na próby.
Adam Wbronowicz podkreśla, że węgierski reżyser potrafi chwalić aktorów.
- W polskim teatrze jest to nieczęsta. Z reguły jesteśmy krytykowani - dodaje.
- Kornel chwali w sposób naturalny. Czuje się, że go coś autentycznie poruszyło. A jednocześnie bardzo pilnuje, żeby nasze zachowania na scenie nie były takie "gotowe". "Zaraz, zaraz, ta scena jest za dobra, tak dobra, że aż nieprawdziwa, normalnie wżyciu przecież tak nie jest. W życiu raz coś nam wychodzi lepiej, innym razem gorzej. Nie ma co się tak napinać".
W pełnej wolności
- Im trudniejsza rola do zagrania, tym ważniejsze, z kim się pracuje - mówi Małgorzata Buczkowska, aktorka związana m.in. z Teatrem im. Jaracza w Łodzi, znana z ról filmowych m.in. w "Statystach" czy "O_1_2 (za rolę w tym ostatnim była nominowana do Nagrody im. Z. Cybulskiego). W TR Warszawa występuje gościnnie, po raz pierwszy na tej scenie:- Nie trzeba było mnie długo namawiać. Pracuję po raz pierwszy w TR Warszawa, ale większość aktorów znam z planów filmowych, albo ze studiów w krakowskiej PWST - opowiada aktorka.
Zainteresowało ją to, że Mundruczó to reżyser filmowo-teatralny. - Ta mieszanka, to spojrzenie filmowca na teatr jest odczuwalne, a mnie bardzo bliskie. Pracowałam w teatrze i w filmie z Mariuszem Grzegorzkiem, a w filmie też z Piotrem Łazarkiewiczem - wspomina.
Podkreśla, że Kornel Mundruczó ma osobliwy styl pracy. Zaskakuje aktorów. Np. tym, że na pierwszej próbie odbyło się przymierzanie kostiumów jak w filmie.
-W zasadzie nie było prób czytanych. Spektakl powstaje w bardzo szybkim tempie i od razu trzeba było przejść do działania - podkreśla aktorka. - Reżyser wprowadza nas w temat sceny, zaznacza jej charakter i atmosferę. Opowiada historie, które mają nas zainspirować, potem zostawia nas samych, tak byśmy w pełnej wolności mogli przygotować scenę. Następnie pracuje na
bazie tego, co zobaczył. Taki system jest bardzo inspirujący dla obu stron.
Na próbach reżyser mówi po węgiersku. Ma tłumaczkę. - Na początku próbowaliśmy rozmawiać po angielsku. Ale teatr pełen jest niuansów. Czasami jedno słowo, zabarwienie emocjonalne jednego słowa jest ważne, a niezrozumienie się spowoduje, że umknie cała myśl - wyjaśnia Małgorzata Buczkowska.
Jej bohaterka Marta pracuj e w klinice - Przedstawiają: - To postać nieco przerysowana, która podczas spektaklu przechodzi przemianę. Coś niezwykle istotnego do niej dociera i wyzwalają z tego, czym dotąd żyła.
A "Zemsta nietoperza'? Będzie stale obecna w spektaklu. - Od czasu do czasu wprost, bo aktorzy śpiewają arie z tej operetki-dodaje. - W innych momentach będzie silnie odczuwana.
na motywach "Zemsty nietoperza"
Johanna Straussa
reżyseria: Korne! Mundruczó scenografia, reżyseria światła,
wideo: Marton Agh kompozytor: Janos Szemenyei dramaturgia: Kata Weber
obsada: Malgonata Buczkowska, Roma Gąsiorowska, Agnieszka Podsiadlik, Justyna Wasilewska, Rafał Maćkowiak, Dawid Ogrodnik, Sebastian Pawlak, Adam Woronowicz. Premiera - 20 września.