Artykuły

Czy na pewno poruszy, oburzy?

"Biedna ale sexi" w reż. Wojciecha Urbańskiego w Teatrze Powszechnym w Warszawie. Pisze Anna Czajkowska w serwisie Teatr dla Was.

21 września, w warszawskim Teatrze Powszechnym, odbyła się premiera spektaklu "Biedna ale sexi", kolejnej części projektu "Teatr w klasie", związanego z edukacją kulturalną i społeczną, przeznaczoną dla młodzieży szkół średnich. Inicjatorką przedsięwzięcia jest Grażyna Kania, reżyserka pracująca zarówno w Polsce, jak i w Niemczech, która postanowiła popularną za zachodnią granicą formułę edukacyjną przenieść na rodzimy grunt. Monodram "Biedna ale sexi", autorstwa niemieckiego twórcy - Jörga Menke-Peitzmeyera, porusza trudny temat "biedy, która nie zabija, lecz wyklucza i stygmatyzuje, która stała się większym tabu niż choroba czy seks". Po premierze i dwóch kolejnych przedstawieniach granych w budynku Teatru Powszechnym, spektakl powędruje do szkół, gdzie będą mieli okazję zobaczyć go i uczestniczyć w nim uczniowie. Bowiem, wedle założeń projektu, to właśnie interakcja z widzem, czyli prawdziwym, realnym partnerem i uczestnikiem, nadaje spektaklowi ostateczny kształt. Dla reżysera Wojciecha Urbańskiego oczywistym jest fakt, że trudno z góry określić, przewidzieć jak potoczy się przedstawienie, wszystko zależy od konkretnej klasy, z którą spotka się tytułowa "biedna ale sexi".

Chociaż reżyser podkreśla, że "prawdziwą premierą nie będzie premiera piątkowa, lecz pierwsze przedstawienie w klasie", to pokazy w Powszechnym przygotowano starannie. Salę, w której grany jest spektakl, urządzono na wzór typowej klasy - ustawiono ławki, krzesła, na ścianie zawisła tablica, a w pobliżu ulokowano biurko nauczycielskie. Widzowie zajmują miejsca w ławkach. Światło podczas przedstawienia nie będzie wygaszane. Magdalena Wróbel, która gra rolę 20-stoletniej Marzeny z warszawskiej Pragi, to tegoroczna absolwentka łódzkiej Filmówki, nagrodzona na Festiwalu Szkół Teatralnych w Łodzi. "Biedna ale sexi" jest jej pierwszą rolą po dyplomach.

Bohaterka wchodzi z gumą do żucia w ustach, ubrana w wyzywający strój, obcisłe szorty, na nogach ma czarne kabaretki i szpilki w jaskrawym kolorze. Prowokuje, zaczepia, zagaduje dość obcesowo. Chce sprzedać. Co? Swój wizerunek, który składa się z "bycia sexi" i biedy. Wylansować można wszystko. I szybko stać się celebrytą. A to jedyna droga, by wyrwać się z biedy, by nie kontynuować rodzinnej tradycji głodu, nieudacznictwa, braku miłości, za to w towarzystwie butelki wódki. Jeśli jesteś biedny, nikt ci nie pomoże. Uczyć się nie warto, bo po co? Jak chcesz sprzeciwić się biedzie, to zrób to co Marzena - ona sprzedaje porno-gazetkę ze swymi zdjęciami, tylko ze swoimi! To się jej opłaca, to jedyny sposób, by świat dał jej szansę, czyż nie? Chłopaczku, Marzena ci powie jak zrobić biznes, tylko zainwestuj i kup jej gazetkę, kapiąca erotyzmem. Pan od wf-u już kupił i - "dobrze się bawi na zapleczu". Inni nauczyciele też tacy są. Taka jest cała szkoła. Nie ma rady. A kto winny tej biedzie? Ksiądz. I nauczyciele. Monolog (momentami dialog, gdy aktorka rozmawia z widzami, a docelowo uczniami) kręci się wokół tematu seksu, do znudzenia. Słownictwo - wielce niewybredne, wulgarne. Siedząc godzinę w klasie, patrząc na postać młodej dziewczyny, słuchając jej, mam wrażenie, że autor tekstu kompletnie nie ma pojęcia o sytuacji uczniów w polskiej szkole, nic nie wie o ich problemach! Adaptacja tekstu wcale tego nie zmienia. - "Mocno ingerowaliśmy w tekst. Realia społeczne w Niemczech są inne, chociażby jeśli chodzi o zasiłki, pomoc społeczną" - opowiada Urbański. Szkoda, że mało trafnie. Oceniając przedstawienie odwołuję się do swoich - nie tak dawnych - doświadczeń związanych z pracą w oświacie i edukacji, zwłaszcza w technikum, a także do opinii towarzyszącej mi w dzisiejszej premierze licealistki. Cała historia jest niewiarygodna i chociaż Magdalena Wróbel gra doskonale, bardzo emocjonalnie, pokazując swoje aktorskie możliwości, nie zmienia to faktu, że do samego końca trudno zrozumieć, jaki cel tak naprawdę przyświeca twórcom. Podobnie oceniła spektakl moja towarzyszka, zawsze skłonna do refleksji i żywych reakcji. Nie widzi tego przedstawienia w murach szkolnych. Ja również. Nauczyciele, zwłaszcza przedmiotów humanistycznych, walczą o czystość języka, na lekcjach obowiązuje całkowity zakaz używania niecenzuralnych słów. A tu przychodzi pani z teatru i rzuca mięsem! "To wciąż teatr - dzieli się ze mną spostrzeżeniami moja licealistka. - Młodzież klnie, to prawda, ale w teatrze nie powinno być na to miejsca, nie tam!". Powód do kpin i drwin z nauczycieli - bardzo obraźliwych - uczniowie chętnie podchwycą, to pewne. Ale czy o to chodzi? Spektakl poruszy, może oburzy . Tylko czy na pewno? Ciekawe czy młodzi ludzie dostrzegą, że w polskich warunkach (inaczej niż w Niemczech), kościół nie bywa pracodawcą; raczej poprzez instytucje charytatywne świadczy biednym pomoc. I to nie on odpowiada za bezrobocie. Bieda jest okropna, temu nie zaprzeczy nikt, ale niekoniecznie ta patologiczna, gdzie w rodzinie brak troski i uczucia, a alkohol jest dobry na wszystko. Moim zdaniem problem stanowi brak zrozumienia dla tych, których rodzice pracują, zajmują się nimi, wspierają, a jednak te dziewczyny i ci chłopcy czują się gorsi, bo nie stać ich na wakacje, kino, telefon komórkowy, kawę w modnej cafejce, trendy ciuch i inne. Dlaczego są traktowani przez niektórych kolegów i koleżanki z pogardą? Ale sytuacja Marzeny jest inna - bohaterka cierpi głównie z powodu braku miłości w rodzinie, wie co to głód i zaniedbanie.

Spektaklowi ma towarzyszyć rozmowa z psychologiem. Po co? By zaprzeczyć temu, co właśnie młodzi ludzie "dostali" - wszechobecne gadanie o seksie, przekleństwa i rada na przyszłość - najlepsza inwestycja, to sprzedaż samego siebie, zwłaszcza jeśli jesteś z nizin, z biedy? Możliwe, że część uczniów przyklaśnie i przyzna, że dobrze się bawiła kosztem aktorki i nauczycieli, których szacunek właśnie dodatkowo podkopano. Moja towarzyszka spotyka się z różnymi rówieśnikami, także tymi z ubogich rodzin i dziwi się, słuchając tego, co mówi aktorka. Wyczuwa fałsz. To nieprawda, że nie ma innej drogi wyjścia! Młodzi wcale nie muszą się sprzedawać, by coś zmienić w swoim życiu. Pyta, czy Praga, to może zupełnie inny świat. Nie, to taki stereotyp.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji