Artykuły

Szpuuulaaa

"Ostatnia taśma" w reż. Piotra Bogusława Jędrzejczaka w Teatrze Dramatycznym w Płocku. Pisze Lena Szatkowska w Tygodniku Płockim.

Krapp wstaje od stołu. Zastanawia się nad czymś intensywnie. Sięga ręką do kieszeni. Sapie, stęka, złości się. Wreszcie wyciąga klucz. Z głębi szuflady, z ogromnym wysiłkiem wyjmuje banana. Potem drugiego. To wszystko trwa długie minuty. W precyzyjnym, ale trochę przesadzonym studium starości czyli Ostatniej taśmie świetny warsztat potwierdza Jacek Mąka.

Pudełko numer trzy, pudełko numer siedem - pełne szpul z nagraniami, głosów z przeszłości. Słyszymy opinie, relacje z przeżytych zdarzeń, opowieści o rzadkich szczęśliwych chwilach. Opowiada Krapp. Nagrywa taśmy w swoje urodziny. Zapisuje kolejne pozycje w zeszycie. Potem do nich powraca. Odsłuchuje je, komentuje, śmieje się z siebie, albo żałuje, że coś nie potoczyło się inaczej. Od wielu lat jest sam. Jacek Mąka tworzy na scenie postać zgorzkniałego, starego człowieka. Jest trochę śmieszny, trochę straszny. Nie ma 60 lat, który to wiek wydawał się autorowi sztuki, Samuelowi Beckettowi, bardzo podeszły, ale 80. Porusza się wolno, łatwo się złości, irytuje. Ruchy sprawiają mu pewną trudność. Trzeba przyznać, że Jacek Mąka wcielił się w rolę starca doskonale i trudno o tę dosłowność mieć pretensje. W dzisiejszych czasach, gdy żyjemy dłużej, obserwujemy rodziny wielopokoleniowe, tęsknimy jednak za metaforą. W momentach, kiedy Krapp dialoguje z samym sobą sprzed lat, na scenie robi się jakby jaśniej. Coś zaczyna się dziać, przeszłość wychodzi na pierwszy plan. Młodszy głos aktora, wzruszenie, wspomnienia dawnej miłości zaciekawiają. Jest to właściwie jedyna akcja. Aktor ma za partnera tylko magnetofon. Niekiedy wstaje od stołu i szuka czegoś, ale wszystko jest tak monotonne, że bez taśm spektakl byłby trudny do zniesienia.

Dziś Ostatnią taśmę Krappa, która przeniosła Becketta do klasyków, czyta się jako pozycję z kanonu światowej dramaturgii. Trudno ją uwspółcześnić, bo trudno polemizować ze wskazówkami, które autor zawarł w didaskaliach. Tą drogą poszedł też reżyser, Piotr Bogusław Jędrzejczak. Przeczytał Becketta tak, jak trzeba. Zaufał odtwórcy roli Krappa. Dlaczego zrobił Becketta na festiwal themersonowski? Obu twórców łączy fascynacja sztuką filmową. Themerson robił filmy awangardowe. Beckett też popełnił jeden, w 1965 roku, angażując do niego Bustera Keatona. W Ostatniej taśmie też dostrzec można elementy języka filmowego. I plakat autorstwa Ryszarda Kaji utrzymany został w duchu awangardy.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji