Artykuły

Pochopna decyzja

Grzegorz Jarzyna adaptując "Doktora Faustusa" Tomasza Manna mógł wybrać jedną z dwóch dróg. Albo poszukać teatralnego ekwiwalentu dla wielowarstwowej, eseistycznej powieści Manna, albo stworzyć spektakl zainspirowany demoniczną historią Adriana Leverkühna, który odległy od literackiego pierwowzoru oddawałby jego przesłanie. Zamiast tego Jarzyna zaproponował realistyczną, adaptację preparując z wielowymiarowej powieści Manna płaską, linearną opowieść. I poniósł porażkę.

Narracja "Faustusa" poszatkowana jest w taki sposób, że widz nie znający książki z trudem może zrozumieć historię Adriana Leverkühna. Rozpoczynające spektakl spotkanie Leverkühna (Jan Frycz) z Hetaerą Esmeraldą (Monika Szalaty), która obdarza go chorobą weneryczną, jest w powieści otwarciem dla znaczącej paraleli sztuka-choroba, stwarzającej pełne niepokoju niedopowiedzenie na temat natury diabła. W teatrze spotkanie Adriana z Hetaerą to tylko stereotypowa scena miłosna. Narracja Serenusa Zeitbloma (Henryk Niebudek), którego przesycona poczciwością i zdrowym rozsądkiem relacja jest kontrapunktem do diabelskich losów Leverkühna, poprowadzona została tak niekonsekwentnie, że zaginął właściwy jej w powieści ironiczny dystans do relacjonowanych wydarzeń. Zeitblom nie spaja w kompozycyjną całość opowieści o życiu Leverkühna z relacją o współczesnej mu, diabelskiej w interpretacji Manna, historii Niemiec podczas ostatniej wojny. Zajmujące wiele miejsca dyskusje polityczne i estetyczne zostały zredukowane do wyrwanych z kontekstu haseł, które bez znajomości powieści uniemożliwiają zrozumienie, o co chodzi ich uczestnikom. Chociaż muzyczna warstwa przedstawienia zbudowana została ze starannie dobranych cytatów z dzieł mistrzów istnieje obok spektaklu. Aktorzy grają tak jakby nie słyszeli muzyki, a przecież bohaterowie "Faustusa" należeli do środowisk słuchających koncertów z partyturami w ręku. W tak skonstruowanej adaptacji niewiele mogą zdziałać nawet tak dobrzy aktorzy, jak Jan Frycz czy Krzysztof Dracz.

Przed premierą spektaklu Grzegorz Jarzyna mówił, że "Doktor Faustus" to jego książka zbójecka. Wydaje się, że zbyt pochopnie zdecydował się na jej sceniczną adaptację.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji