Artykuły

Strefa wiary bez grawitacji

Lech Raczak z legniczanami sięgnął po metaforyczną powieść science fiction braci Arkadija i Borysa Strugackich "Piknik na skraju drogi". Tę samą, według której Andriej Tarkowski nakręcił "Stalkera"

Przenośnia, by ją interpretować, powin­na mieć solidne podstawy. W "Zonie" ma­terialne podłoże stanowi kapitalna niee­uklidesowa konstrukcja. W ścianę, wsta­wioną pod nietypowym kątem, scenograf Bohdan Cieślak wmontował wrota, przej­ścia, gzymsy i skrytki, kryjące telefon oraz wodę. Wokół snują się dymy w hali nr 9 w opuszczonej fabryce Poznańskiego i hu­czy pogłos muzyki Lecha Jankowskiego.

Po drewnianej pochylni ku widowni zsu­wają się Pisarz (Paweł Wolak), Uczony (Przemek Bluszcz) pod przewodnictwem Stalkera (Tadeusz Ratuszniak), wyrzutka społeczeństwa. W centrum tajemniczej Strefy, która zawiesza działanie grawitacji i prawa zdrowego rozsądku, znajduje się komnata spełniająca marzenia. Bezpiecz­ną drogę do niej wyznacza tor lotu kwia­tów, rzucanych w otchłań. Jednak im dłu­żej aktorzy leżą, unosząc z wysiłkiem gło­wę, by spojrzeć przez gzyms, im bardziej kołują po płaskiej konstrukcji, czasem wy­konując "świece" (gdy porywa ich nagła zmiana pola magnetycznego) i udają lęk wysokości, tym trudniej zawiesić niewia­rę. Chyba science fiction w teatrze brzmi niewiarygodnie, gdy podać ją absolutnie serio. A jednak po "Zonie"pozostaje nie­pokój - świadomość, że spektakl dotyka kwestii wiary, której jest dana łaska wyz­naczania sensu życia (jak Stalkerowi) albo nie (jak pozostałym). Wobec której łamią się prawa fizyczne Uczonego czy estetycz­ne Pisarza - wobec tego jej nienawidzą lub boją się jej. W którą nikt oprócz Stalkera nie chce uwierzyć.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji