Artykuły

Moralność nasza codzienna i moralność odrealniona

"Moralność pani Dulskiej" w reż. Agnieszki Glińskiej w Teatrze Współczesnym w Warszawie. Pisze Marek Kujawski w serwisie Teatr dla Was.

O sztuce "Moralność pani Dulskiej" napisano wiele, może zbyt wiele. Dramat ten był też ponad miarę eksploatowany nie tylko w szkole, ale także i w teatrze. Efektem jest oczywista, nieskrywana, niechęć do utworu Gabrieli Zapolskiej. Ze względu jednak na reżysera, Agnieszkę Glińską, po niemal roku od premiery (która miała miejsce 19 listopada 2011 r.) udałem się jednak do Teatru Współczesnego.

Historia pani Dulskiej i Hanki, uwiedzionej przez Zbyszka Dulskiego, jest powszechnie znana i nie ma potrzeby jej przypominania.

Agnieszka Glińska sięgnęła po wersję lwowską tej naturalistycznej tragifarsy kołtuńskiej. Jednak zręczna inscenizatorka potrafiła ożywić sztukę i uczynić dramat, chociaż jest mimetyczny, nie do końca jednoznacznym. W zaproponowanej nam, odświeżonej inscenizacji, dostrzeżemy wiele dobrych pomysłów i symboli. "Moralność pani Dulskiej" to pranie własnych brudów we własnym domu. I pranie (czy raczej przygotowanie do prania) jest motywem przewodnim, a używane prześcieradła zostały podniesione do rangi symbolu. Są tu też scenki oniryczne, bardzo przejmujące, jak np. scena z becikiem, który - upadając - nagle rozwija się, by okazać się płachtą brudnej bielizny pościelowej.

Klasyczna, niemal ascetyczna, scenografia Agnieszki Zawadowskiej w stylu art déco jest bardzo neutralna, ale w odrealnionych scenkach doskonale podkreśla ich charakter przez wykorzystanie niepokojącego oświetlenia ledowego. Dekoracje znacznie odbiegają od tych drobnomieszczańskich, opisanych w didaskaliach, i dobrze podkreślają koncepcję reżysera spektaklu.

Przedstawienie jest dynamiczne nie tylko dzięki szybkiemu tempu akcji, ale i dzięki wręcz surrealistycznym scenkom - przerywnikom, w których bohaterowie na moment zrzucają swoje maski. To bardzo ciekawy pomysł reżysera. Tym prostym sposobem Agnieszka Glińska pokazała nie tylko dwoistość ludzkiej natury, ale i urozmaiciła spektakl, dodatkowo nieoczekiwanie rozładowując napięcie, aby w kolejnej scenie budować je od nowa.

Dobra jest też oprawa muzyczna Jana Duszyńskiego i porywająca choreografia Weroniki Pelczyńskiej.

Na podkreślenie zasługuje wyrównana gra zespołu aktorskiego: pięknej Moniki Krzywkowskiej (pani Dulska), znakomitej Weroniki Nockowskiej (Juliasiewiczowa), Natalii Rybickiej (Hanka), Wojciecha Żołądkiewicza (świetny Pan Dulski), Agnieszki Pilaszewskiej (Tadrachowa), dobrej Marty Juras (Mela) i Marcina Januszkiewicza (Zbyszko). Chciałbym zwrócić szczególną uwagę na jedną z odtwórczyń roli Hesi - na Małgorzatę Mikołajczak, studentkę Akademii Teatralnej. Warto zapamiętać Jej nazwisko. Jestem pewny tego, iż jeszcze o Niej usłyszymy.

Nie mam wątpliwości, iż tę inscenizację warto zobaczyć nie tylko pod pretekstem pokazania dziecku scenicznej adaptacji lektury szkolnej.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji