Najważniejszy wybór
W zrujnowanej sali teatralnej nieczynnego Wojewódzkiego Domu Kultury w Legnicy Lech Raczak stworzył Zonę - tajemniczą strefę z powieści "Na skraju drogi" braci Strugackich, gdzie znajduje się zagadkowa komnata, miejsce spełnienia ludzkich pragnień.
Droga do niej, obfitująca w pułapki i niebezpieczeństwa, jest metaforą ludzkiego losu. Symboliczna scenografia Bohdana Cieślaka świetnie przystaje zarówno do mieniącej się wieloma znaczeniami akcji przedstawienia, jak i do miejsca, gdzie zostało ono zrealizowane.
Lecha Raczaka zainspirował film Andrieja Tarkowskiego "Stalker", który w 1979 roku powstał na podstawie powieści Strugackich. Główny bohater Stalker (Tadeusz Ratuszniak) jest przewodnikiem przemytnikiem doprowadzającym za pieniądze do komnaty w Zonie. Prowadzi Pisarza (Paweł Wolak) i Profesora (Przemek Bluszcz). Dobór podróżnych jest nieprzypadkowy. Pisarz chciałby, aby jego dzieła były nieśmiertelne, Profesor szuka tajemnicy. Obaj są ludźmi praktycznymi, pragmatycznie realizującymi życiowe cele. Stalker to były łagiernik. Żona (Ola Maj) powstrzymuje go przed niebezpiecznymi wyprawami. Chce spokojnego życia i nie rozumie niepokoju, który skłania go do niebezpiecznych wypraw.
Terenem akcji jest przewrócony dom z licznymi oknami i drzwiami, zajmujący centrum dawnej teatralnej widowni WDK, teraz zamienionej na scenę. Ale tak naprawdę w Zonie nie ma przestrzeni, jest tylko czas. Podróżnicy sami wyznaczają sobie trasę wędrówki. Doświadczają niebezpieczeństw i niespodzianek. Przewrócony dom staje się metaforą podróży przez życie, współczesnym lasem z "Boskiej komedii", wyspami na trasie peregrynacji Odyseusza. Podróżni spierają się o wybór drogi, podejmują nietrafne decyzje, bagatelizują ostrzeżenia Stalkera. Gdy docierają do celu, boją się wejść do komnaty. Bo zrealizowanie własnych pragnień i marzeń jest jedną z najniebezpieczniejszych rzeczy w życiu. Ryzykowny wybór nadaje mu jednak Smak i wartość. Podróżnicy z niego rezygnują, wracają.
Przypowieść o losach trzech podróżnych Raczak rozgrywa na trzech planach teatralnych. Jak w filmowym zbliżeniu - im bliżej puenty przypowieści, tym bohaterowie są bliżej widzów. Dramatyczny finał ich wędrówki rozgrywa się na podeście tuż przed pierwszym rzędem. Widzowie stają twarzą w twarz z dylematem, jaki rozwiązują członkowie wyprawy. Scenicznej podróży towarzyszy niepokojącą, dyskretna muzyka Lecha Jankowskiego. Pewien niedosyt pozostawiają aktorzy, niewydobywający wszystkich niuansów psychologicznych granych postaci. Najmocniej wyeksponowane jest jednak przesłanie tej przypowieści, prowokujące do przemyśleń po spektaklu.