Artykuły

Za mało nut

W szafie z napisem "repertuar bulwaro­wy" sztuka Petera Shaffera "Ama­deusz" stoi na jednej z wyższych półek. Niepodobna odmówić jej zalet: wartkości, lekkości, inteligentnego skrojenia - ale już co do głębi opowie­ści o zderzeniu Salieriego z Mozartem, układnej miernoty z nieokrzesanym ge­niuszem, można mieć wątpliwości. Co skłoniło Zbigniewa Brzozę i Dorotę Kołodyńską, by wtłoczyć Shafferow­skie paradoksy i bon moty w czarną dziurę skąpych, ponurych dekoracji do­brych do Strindberga? Chęć przydania sztuce wagi ponad stan - czy mizeria finansowa i konieczność przyoszczę­dzenia na przepychu habsburskiego dworu? Mizerią (dotykającą nie tylko warszawskiego Studia) nie da się wszakże tłumaczyć, dlaczego ten świa­tek szkicowany jest na scenie niejako z zaciśniętymi zębami, a dyskretne szpilki oryginału zmieniają się w grube karykatury. Dlaczego cesarz (Sławomir Orzechowski) jest ociężałym kretynem, dwór - trupą kukiełek, Mozart (Andrzej Mastalerz) głupolem nie budzącym cie­nia sympatii, a Salieri (Zbigniew Zapasiewicz) deklamatorem, z tyrad którego obojętność i pustka zioną na kilometr. Nic się między nimi żywego nie zdarza; referują kwestie mijając się wzrokiem jak przechodnie. Widzom po­zostaje muzyka z głośników - i natręt­na myśl, o ileż milej byłoby puścić w domu Mozarta z kompaktu.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji