Artykuły

Spowiedź faceta chwilę przed śmiercią

"Ichś Fiszer" w reż. Marka Kality w Teatrze IMKA w Warszawie. Pisze Jan Bończa-Szabłowski w Rzeczpospolitej.

Ta premiera może wzbudzić niesmak, wstręt, dla części widzów z pewnością jest ciężką próbą. Ale warto zobaczyć "Ichś Fiszera" Hanocha Levina w Teatrze IMKA.

Wysoką markę utworów najsłynniejszego izraelskiego dramaturga Hanocha Levina poznaliśmy przede wszystkim dzięki klasie dwóch premier: "Kruma" przygotowanego przez Krzysztofa Warlikowskiego oraz "Sprzedawców gumek" zrealizowanych w Teatrze IMKA. Teraz w czasach kryzysu oba zespoły postanowiły połączyć siły i środki i przygotować "Ichś Fiszera".

Levin napisał "Ichś Fiszera" niedługo przed śmiercią. Tekst miejscami brzmi jak prowokacja, mało wybredny żart, czasem przypomina niecenzuralne napisy, jakie spotyka się w młodzieżowych toaletach. To opowieść o facecie, któremu podczas sikania odpadł członek, a potem odnalazł go w sedesie w odmętach kału kobiety, którą podziwiał. Ale historię tę można czytać też jako gorzkie wyznanie mężczyzny o własnych obsesjach, lękach. Surrealistyczno-deliryczną spowiedź chwilę przed próbą samobójstwa.

Marek Kalita podjął się szczególnie trudnej roli: reżysera i odtwórcy tytułowej postaci. Aktorsko wypadł znakomicie. Najsilniejsze wrażenie robi jego monolog, który rozpoczyna spektakl. W sali spowitej mrokiem w świetle reflektora wyłania się skulona postać mężczyzny żegnającego się ze światem, wspominającego swą niespełnioną miłość. W kolejnych scenach odbywa symboliczną podróż w poszukiwaniu własnej tożsamości, wkracza do świata bankierów, dyrektorów cyrku, domorosłych filozofów, sanitariuszy, hydraulików. Świata, w którym coraz bardziej czuje się zagubiony i samotny.

Przedstawienie w Teatrze IMKA jest pokazem świetnego aktorstwa. Oprócz Marka Kality na szczególne zainteresowanie zasługuje Aleksandra Popławska. Znakomicie sprawdza się w roli kobiet dominujących, ekscentrycznych, ale też poszukujących miłości. Jacek Poniedziałek świetnie łączy postacie meksykańskiego playboya, filozofa, dyrektora cyrku i kierowcy rajdowego. Do tego Piotr Polak w roli ekscentrycznego hydraulika.

Dodanie do "Ichsia Fiszera" fragmentów innych utworów Levina skutecznie zaciera przesłanie spektaklu. Zamiast przejmującej opowieści o niespełnieniu i samotności jest teatralny patczwork, który mimo ekscentrycznych fajerwerków miejscami nuży.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji