Artykuły

Mnóstwo teatru w Rzeszowie. Za dużo naraz?

Dzieje się w rzeszowskim teatrze: dopiero co zakończyły się "Źródła pamięci" w Masce z trzema rzeszowskimi premierami, a już dziś w "Siemaszce" kolejna premiera, zawierająca "drastyczne treści obyczajowe". W przyszłą sobotę rusza VizuArt. Są jeszcze bilety, nawet na spektakl Jana Klaty. Czy dla rzeszowian to już za dużo teatralnego szczęścia naraz? - pyta Magdalena Mach w Gazecie Wyborczej - Rzeszów.

"Źródła pamięci. Szajna-Grotowski-Kantor" zakończyły się w poniedziałek. Pod pretekstem tropienia śladów dokonań trzech wielkich twórców z Podkarpacia: Szajny, Grotowskiego i Kantora, Aneta Adamska, dyrektor artystyczny festiwalu, zaprosiła spektakle teatrów poszukujących, które do tej pory do Rzeszowa zaglądały rzadko. W dodatku to taka impreza, że teatr się tu nie tylko ogląda, ale i o nim gada.

To nadal nie wszystko: udało się stworzyć wydarzenie, które nie tylko bazowało na zaproszonych m.in. z Japonii i Danii wybitnych teatrach, ale dało też impuls i środki finansowe rzeszowskim zespołom teatralnym, aby mogły próbować, eksperymentować, poszukiwać, tworzyć nowe rzeczy, rozwijać się. A widz ma wybór, może porównywać i dyskutować. Na pewno jesteśmy w Rzeszowie?

Trzy nowe spektakle

Powstały dzięki temu trzy nowe spektakle, bardzo różniące się od siebie - tematyką, formą i poziomem. Kilka malowniczych trupów ze spektaklu "Bobok" w wykonaniu grupy artystów z Rzeszowskiego Stowarzyszenia Inicjatyw Artystycznych "Pełna kultura" oraz nastrojowe "Tchnienie" z teatru Przedmieście, pokazało, że teatr w Rzeszowie żyje także poza ograniczeniami publicznych instytucji i ma wyznawców, którzy uprawiają go z czystej miłości oraz pasji - i robią to bardzo dobrze.

Trzecia premiera - "Mama da" teatru Maska było próbą zmierzenia się z tragedią Holocaustu - i choć próbą nie do końca dramaturgicznie udaną, to jednak świadczącą o wysokich ambicjach zespołu i silnej woli walki o dorosłą widownię.

Bilety na wszystkie spektakle kosztowały 20 zł. Publiczność nie zawiodła. Choć nie tłumnie - ale jednak: na spektaklach pojawiali się także młodzi ludzie, uczniowie, studenci, których na premierach w Teatrze im. W. Siemaszkowej trudno dojrzeć.

Festiwal wymyśliła Aneta Adamska z rzeszowskiego teatru Przedmieście. Organizatorem imprezy jest Urząd Miasta Rzeszowa wraz z miejskimi instytucjami kultury: teatrem Maska w Rzeszowie i Estradą Rzeszowską.

Brak gwiazd znanych z TV, czy ceny biletów?

Choć tylko tydzień pozostał do inauguracji pierwszej edycji RST "VizuArt", konkursu dla scenografów i kostiumografów, który powstał jako twórcze rozwinięcie dawnych Rzeszowskich Spotkań Teatralnych, tłumów pod kasami Teatru im. W. Siemaszkowej nie widać. Czy to wina rewolucji, jaką zgotowali publiczności Remigiusz Caban, dyrektor teatru, wespół z wybitnym scenografem Leszkiem Mądzikiem, którzy rzeszowskiej widowni - przyzwyczajonej do oglądania na scenie gwiazd znanych z telewizji - postanowili zaserwować dla odmiany inne gwiazdy, które choć w teatrze znaczą bardzo wiele, bo są to wybitni reżyserzy i scenografowie, to ich twarze wcale znane nie są?

Czy to więc deficyt znanych twarzy wywołał tę powściągliwość? A może raczej wysokie ceny biletów? Najdroższe są oczywiście "nazwiska": za spektakl "Wesele hrabiego Orgaza" [na zdjęciu] Jana Klaty z Narodowego Teatru Starego w Krakowie trzeba zapłacić 100 zł. Po 80 zł są bilety na spektakle: "Osąd" i "Makbet", w reżyserii m.in. Leszka Mądzika, a także na "Jajo węża" z Teatru im. Jaracza w Łodzi w reżyserii Małgorzaty Bogajewskiej i scenografii Justyny Łagowskiej, po 70 zł są bilety na "Białe małżeństwo " Teatru im. Stefana Żeromskiego w Kielcach, 50 zł zapłacimy za spektakl "Bruno Schulz - historia występnej wyobraźni" z Teatru Lalki i Aktora "Pinokio" w Łodzi w reżyserii Konrada Dworakowskiego i scenografii Andrzeja Dworakowskiego, 40 zł - "Ja im jeszcze pokażę. Hommage a Różewicz" w wykonaniu Lothe Lachmann Videoteatr Poza, w reżyserii i aranżacji wideoprzestrzeni Piotra Lachmanna.

Bilety są, karnetów nie ma

Ale będzie też spektakl za 20 zł - "Déballage" w reżyserii i scenografii Józefa Szajny Teatru im. W. Siemaszkowej w Rzeszowie, który będzie grany w Europejskiej Galerii Sztuki w Millenium Hall, a "Sprzedawcy gumek" - także w wykonaniu gospodarzy - są w cenie 30 zł.

Bilety na wszystkie te spektakle są jeszcze do kupienia, nawet na ten Jana Klaty, wybitnego twórcy, którego realizacji w Rzeszowie jeszcze nie było okazji oglądać.

Sprzedały się za to wszystkie karnety, które były w rekordowej jak na Rzeszów cenie - 600 zł za osobę. Do sprzedaży trafiło ich ponad 40. Tylko ich właściciele będą mogli obejrzeć sztukę "Galgenberg" w reżyserii i scenografii Agaty Dudy-Gracz.

Pomiędzy dużymi wydarzeniami o charakterze festiwalu, o dziwo, teatr w Rzeszowie nie zamiera w oczekiwaniu. Dziś wieczorem widzowie w Teatrze im. W. Siemaszkowej zobaczą - co w Rzeszowie niezmiernie rzadkie - polską prapremierę. Będzie to sztuka współczesnego angielskiego dramaturga Tima Croucha, która miała swoją światową prapremierę na prestiżowej scenie The Royal Court Theatre w Londynie w 2009 roku i narobiła tam sporo zamieszania, wzbudzając emocje i wywołując gorące dyskusje o istocie teatru i podstawowej w nim relacji: aktor - widz. Sztukę przywiózł do Rzeszowa brytyjski reżyser zatrudniony w "Siemaszce" na stałe, znany tu z realizacji "Hamleta" Steve Livermoore.

Twórcy spektaklu obiecują widzom sporo wrażeń: z przestrzeni scenicznej wyeliminowane zostało wszystko to, co z tradycyjnie pojętym teatrem jest związane, na czele z tradycyjnie pojmowaną sceną przestrzeń została potraktowana niekonwencjonalnie. Czy tak samo będzie z widzami? Na bilecie widnieje też istotna uwaga: "Spektakl zawiera drastyczne treści obyczajowe i jest przeznaczony wyłącznie dla widzów dorosłych".

Niech się dzieje!

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji