Artykuły

Polsko-niemiecka "Truskawkowa niedziela" w Wilhelmshaven

Przedstawienie zachowuje historyczny dystans, nie próbuje tworzyć rekonstrukcji. Nie mamy tu do czynienia ze sztuką akcji, lecz intensywną sztuką mówioną, która nie proponuje odpowiedzi i rozwiązań - z recenzji spektaklu Teatru Polskiego w Stadttheater Wilhelmshaven

Szczęście porażki

BENNO SCHIRRMEISTER, taz, 6.11.2012

Prowincja zawsze też stanowi irytację dla kryteriów: teatr Landesbühne Nord, którego główna siedziba mieści się w Wilhelmshaven i który zaopatruje w teatralne dobra całe wyspy fryzyjskie aż po katolickie torfowiska powiatu Emsland, tak więc obszar z 700.000 mieszkańców, świętuje swoje 60-lecie. Dyrektor, nieustraszony Gerhard Hess, po 15. sezonach przechodzi na przedwczesną emeryturę. ()

Rozumienie teatru Hessa wyróżnia to, że opiekuje się on autorami i autorkami i trzyma się też projektów kompleksowych - można to było podziwiać w niedzielę. Powstały w ciągu trzech lat współpracy kameralny spektakl "Bromberg/Bydgoszcz" (polski tytuł "Truskawkowa niedziela") mógłby prawdopodobnie również zaistnieć w metropolii. Przedstawienie zachowuje historyczny dystans, nie próbuje tworzyć rekonstrukcji, zajmuje się wydarzeniami z początku września 1939, które tak bardzo pokryte są skorupą wzajemnej propagandy, że do dziś nie wiadomo, co dokładnie się wtedy wydarzyło.

W okręgu fryzyjskim po roku 1945 osiedliło się wielu z uciekających ze swojego ojczystego miasta Bromberg. A w roku 2009 odbyło się w Wilhelmshaven obustronne spotkanie ocalałych: podejmując ich retorykę spod znaku zadośćuczynienia, okazującą niekiedy bezsilność, autorzy Artur Pałyga i Katharina Gericke wraz z aktorami z Teatru Polskiego w Bydgoszczy i z Wilhelmshaven stworzyli wielowątkowe wydarzenie sceniczne, nie będące mówioną sztuką dramatyczną - w sposób pełen artyzmu krzyżują się tu równoległe podróże polskiego ojca z synem i niemieckiej brombergerki na konferencję pojednawczą i to one tworzą zewnętrzną akcję, ale mowa, języki i ich wzajemna obcość występują tu wręcz plastycznie i działają jako samodzielne, jako główne postaci: klasyczne rozmowy, w których każdy gada swoje, oczywiście tak, ale właśnie też dźwiękowa różnica przy merytorycznej identyczności lub pozornie przypadkowe komentarze o treści obcojęzycznej, wstyd i wściekłość i rozczarowująca pomyłka. Centralną postacią staje się tłumaczka Dora, która wierzy, zapierająca dech w piersiach suwerenna gra aktorska Kathrin Ost, że w tłumaczeniu znajdzie metafizyczne pocieszenie, co tragicznie - i radośnie - się nie udaje.

***

Przemówienia o masakrze w Bromberg

Hartmut Krug, Deutschlandradio Kultur, 4.11.2012

Kto wtedy we wrześniu 1939 popełnił wszystkie te morderstwa? To jest temat sztuki. Szczególne znaczenie spektaklowi o bydgoskiej masakrze nadaje fakt, że duża część niegdysiejszej niemieckiej mniejszości, zamieszkującej to miasto, po drugiej wojnie światowej osiedliła się w Wilhelmshaven.

Na swoje 60. urodziny Stadttheater Wilhelmshaven podarował sobie w prezencie odświętny program z wieloma przemówieniami i niemiecką prapremierą ("System Ponzi" Davida Lescota o oszuście inwestycyjnym i jego chciwych klientach). Ale w centrum wydarzeń była prapremiera "Bromberg/ Bydgoszcz" (polski tytuł "Truskawkowa niedziela" - przyp. tłum.), tekstu napisanego przez niemiecką autorkę Katharinę Gericke i polskiego autora Artura Pałygę.

Z dwóch tekstów reżyserka, urodzona w Polsce i zamieszkała w Berlinie Grażyna Kania, stworzyła swoją adaptację. Grają ją wspólnie niemieccy i polscy aktorzy - z napisami - zarówno w Wilhelmshaven jak i w Bydgoszczy, gdzie w połowie października podczas festiwalu odbyła się prapremiera.

Teatr w Wilhelmshaven jako Landesbühne Niedersachsen Nord regularnie jeździ po kraju związkowym, aż po wyspy na morzu północnym. Trwająca od trzech lat współpraca z Teatrem Polskim w Bydgoszczy jest jednak sprawą wyjątkową. W Wilhelmshaven już od lat sześćdziesiątych spotykały się tak zwane Bromberger Heimatkreise (stowarzyszenia byłych mieszkańców Bydgoszczy), następnie nawiązano partnerstwo z teraz już polskim miastem, z Bydgoszczą. Teatry wymieniały się przedstawieniami, prowadziły wspólne projekty edukacyjne, a dzięki wsparciu z funduszu "Wanderlust" Kulturstiftung des Bundes powstał wspólny spektakl.

Tematem są masakry, które, po tym jak Hitler napadł na Polskę, miały miejsce 3. września, w "Krwawą Niedzielę", i w kolejnych dniach w Bromberg. Kto na kim je popełnił, na ten temat wciąż zdania są podzielone. Sztuka pokazuje postawy, dyskusje i próby wywołania wspomnień przy okazji konferencji (pojednawczej) w Wilhelmshaven. Dochodzi do spotkań byłych sąsiadów, Niemców i Polaków, niegdysiejszych znajomych albo nieznajomych.

Przedstawienie rozpoczyna się wojenną sekwencją filmową i przemówieniem Hitlera z końca września w Gdańsku. Potem czwórka aktorów i ich suflerka siedzą na szerokich schodach pustej sceny i próbują sortować wspomnienia swoich postaci. Nie mamy tu do czynienia ze sztuką akcji, lecz intensywną sztuką mówioną, która nie proponuje odpowiedzi i rozwiązań, ale zadaje dużo pytań i świadomie pozostawia je bez odpowiedzi. Jak na przykład to, co odróżnia Polaka o nazwisku Szmidt od niemieckiego Schmidta.

Mieszko, towarzyszący swojemu dziadkowi Kazimierzowi w podróży do Wilhelmshaven, razem z dziadkiem na dniu bawarskim w supermarkecie na widok jodłującego muzykanta w krótkich spodniach, który budzi w nim złe skojarzenia, wywołał ostry skandal. Natomiast poetycko poruszona Elsa wspomina swoje piękne dzieciństwo w Bromberg z niemiecką matką i polskim ojcem, podczas gdy młoda Niemka Dora - dwujęzyczna i aktorsko bardzo mocna: Kathrin Ost - nie tylko tłumaczy z języka polskiego, lecz również - gorzki stereotyp - prosi o wybaczenie za wszystkie niemieckie zbrodnie.

Kazimierz odnajduje się z Elsą we wspólnej recytacji Fausta - być może jest to wspomnienie wspólnego spektaklu szkolnego? Legenda o świętym Marcinie z wezwaniem "Pokaż swoje rany", Kazimierz wierzy, że to właśnie Elsa kiedyś mu ją opowiedziała, mogłaby być mottem tej sztuki. Są tu też w skomplikowany sposób zazębione dialogi o osądach i uprzedzeniach, prawdach i wspomnieniach, o cechach wspólnych i różnicach, o współżyciu Niemców i Polaków i ich konfrontacja. Kazimierz, który podczas Bydgoskiej Krwawej Niedzieli sam zabił dwójkę ludzi, w tym chłopca, nie wie, dlaczego. A Elsa zaprzecza, jakoby była młodą dziewczyną, którą pamięta Kazimierz.

Tak więc to piękne przedstawienie kończy się filmem, który jest stosownie do całości finałem otwartym i stawiającym pytania, aktorka grająca Elsę raz po raz powtarza Bromberg, a aktor grający Kazimierza za każdym razem kontruje słowem Bydgoszcz: poszczególne pozorne prawdy należy wciąż kwestionować.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji