Artykuły

Wymiar historyczny

XVI Międzynarodowe Spotkania Teatrów Tańca w Lublinie. Podsumowuje Andrzej Z. Kowalczyk w Polsce Kurierze Lubelskim.

16. Międzynarodowe Spotkania Teatrów Tańca przeszły już do historii. Nadszedł zatem czas na ich podsumowanie.

Oczekiwaniom na rozpoczęcie festiwalu towarzyszyło, jak co roku, zaciekawienie, kogo też organizatorzy zaproszą tym razem. Teraz, już po zakończeniu spotkań, mogę wyznać, że w moim przypadku w owym oczekiwaniu tkwiło jednak ziarenko niepokoju. Tegoroczna odsłona była pierwsza po jubileuszu, a pamiętam, że po poprzednim jubileuszowym (przy okazji 10. edycji) wspięciu się na poziom bardzo wysoki, nastąpił pewien spadek. Te obawy okazały się płonne. Organizatorom udało się utrzymać poziom z ubiegłego roku, a kilka prezentacji zasłużyło na zapisanie w kronikach spotkań.

Największym i najważniejszym wydarzeniem był z pewnością "Lublin Event" w wykonaniu tancerzy Merce'a Cunninghama, legendy tańca współczesnego. To wypełnienie pewnej luki, bowiem bez znajomości twórczości Cunninghama wiedza o tej dziedzinie sztuki jest zdecydowanie niepełna. Ale to nie jedyny powód, dla którego wyróżniam to wydarzenie. "Lublin Event" był spektaklem o wymiarze historycznym, i nie jest to stwierdzenie służące podbijaniu bębenka. Rzecz w tym bowiem, że realizacja ta została przygotowana specjalnie i wyłącznie na lubelski festiwal. Nigdy więcej nie będzie już wykonane w takim kształcie i z taką muzyką, jaką stworzyli doń John King i Krzysztof Knittel. Lubelscy widzowie mają zatem prawo uważać się za wybrańców. Przynajmniej pod tym względem...

Równie ważna dla teatralno-tanecznej edukacji była prezentacja spektaklu Maguy Marin "May B", który wywarł znaczący wpływ na cały europejski taniec współczesny. Co prawda tę historyczną realizację zobaczyliśmy w wersji filmowej, która nie do końca oddaje wszystkie jej walory, ale po wybudowaniu Centrum Spotkania Kultur, będziemy wreszcie mieli w Lublinie scenę, na której będzie można prezentować wielkie spektakle. Trzecie znakomite przedstawienie to "Porządki w wodospadzie", zrealizowane przez Annę Huber we współpracy z Yvesem Netzhammerem. Spektakl fascynujący wizualnie i choreograficznie, a zarazem skłaniający do refleksji. Być może najpełniej realizujący motyw przewodni festiwalu, którym były twórcze spotkania osobowości artystycznych. A jeśli dodać do tego bardzo dobrą realizację "Nadchodzi koniec burzy" Yasmeen Godder oraz uroczą, dowcipną miniaturę "Olympia" [na zdjęciu] Very Mantero, jasne będzie, iż zagraniczny program tegorocznych spotkań należy ocenić wysoko. Nieco inaczej było ze spektaklami polskimi. Tu satysfakcję mam połowiczną. Wśród sześciu zaprezentowanych realizacji były dwie znakomite: "The Blue Resonance" Anny Haracz oraz "fatal error" Lubelskiego Teatru Tańca i jedna - "Re:akcja" łódzkiej Pracowni Fizycznej -bardzo dobra. Ale o trzech pozostałych wolałbym szybko zapomnieć. Myślę, że w przyszłym roku warto powrócić do wykonawców sprawdzonych niejednokrotnie. Spektakle Teatru Dada von Bzdulów zawsze warte są prezentacji, jak słychać - ciekawe rzeczy robi ostatnio Rafał Dziemidok, warto też sprawdzić, co słychać u Anny Steller. A jednorazowa prezentacja twórczości Anny Haracz z pewnością nie zaspokaja apetytu. Liczę także na nowe realizacje naszych zespołów - Lubelskiego Teatru Tańca i Grupy Tańca Współczesnego Politechniki Lubelskiej. Mam nadzieję, że choć część tego "koncertu życzeń" zostanie spełniona.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji