Artykuły

Józio, Rózia, Sowa i Dziewica

Była głęboka noc z niedzieli na poniedziałek, kiedy mikrobusy z Warszawy rozwiozły ich po wioskach. Józef Szepietowski wy­siadł w Wierzchucy, osiem osób z zespołu "Paszkowianie"- w Miłkowicach-Paszkach, Halina Krakówko, ludowa poetka z Sieniewicy koło Drohiczyna jeszcze do piątej rano opowiada­ła córce Beatce o tym, jak wypadła w roli Dziewicy w premie­rze przedstawienia Adama Hanuszkiewicza na scenie stołecz­nego Teatru Nowego. Jutro znowu jadą, bo wieczorem w spe­ktaklu pt. "Dozwolone od lat 16-tu" będą grali dla prasy, a potem aż do 11 grudnia.

Czarna kreacja, specjalnie uszy­ta do roli Dziewicy, za namową rozu­miejącego męża, Janeczka, prezen­tuje się znakomicie. Dziewica jest postacią z Mickiewiczowskich "Dzia­dów" cz. II. Teraz, w cywilu, zapra­sza nas na piętro ogromnego domu w stylu u góralskim, gdzie pośród kwia­tów, skór z dzika i cieląt opowiada o swojej nieoczekiwanej karierze.

- Byłam na polu, kiedy doszła wiadomość od pani dyrektor Domu Kultury z Drohiczyna, Urszuli Toma­sik, że pan Adam Hanuszkiewicz szu­ka aktorów do "Dziadów" - opowia­da Dziewica. - Pierwszy raz spotka­liśmy się z nim na początku listopada. Przeczytałam parę moich wierszy, a on mówi: "Tak, to jesteś ty. O to mi chodzi. Zagraj tak samo".

Kiedy mieli jechać 11 listopada na pierwsze zapoznanie się ze sceną, Dziewica wypisała się na własne żą­danie z siemiatyckiego szpitala.

- Powiedziałam: padnę, ale z godnością - podkreśla. - Przecież to nieziszczone marzenia dziecięcych lat! Moja rola to jakby pijany, rozba­wiony duch Dziewicy, co to mówi : "I chociażem piękna, nie chciałam zamęścia. I dziewiętnastą przegrawszy wiosnę, umarłam...".

Dziewica pilotuje nas przez czar­ne pustkowie pól do Miłkowic- Pa­szek. W tutejszych, niewidocznych teraz domach szykuje się do drogi osiem osób. Pięć z Chóru w obrzę­dzie "Dziadów": Maria Doroszczuk, Janina Gadejska, Hanna Kurpeta, Genowefa Rybałtowska i Janina Ryciuk. My stukamy w parterowe okno Marianny Jadczuk, grającej rolę So­wy. W kuchni jest też drobna staru­szka, Jadwiga Nagórna. To Rózia z "Dziadów". Zanim Dziewica przyprowadzi Mieczysława Różańskiego, jedynaka w babskim zespole "Paszkowianie", czyli scenicznego Józia, Rózia wymyka się zamienić chustkę na czapkę, a Sowa uprząta deskę, na której piętrzą się podroby i trzy pary indyczych łap.

- Pan Hanuszkiewicz chciał sko­rzystać z naszych zdolności - opo­wiada Sowa. - I wystawić Mickiewi­cza tak, jak było wydane pierwotnie, nie tak, jak nakazała cenzura. Dlacze­go nie miałam się zdecydować? Mój dom się zamyka i syn tylko przyjeżdża z łaski. Rzuciłam wszystko.

W "Paszkowianach" Marianna Jadczuk występuje od początku, czyli od 15 lat i wyraźnie ma tu rolę wiodą­cą. Teraz z 16 osób pozostała połowa, pełne werwy babcie i ten jeden "ko­gut", Różański. Hanuszkiewicz zaan­gażował wszystkich. Na scenie naturszczyki mówią tekstem wieszcza, ale grają postacie z ludu. Nic takiego trudnego to nie jest, podkreśla Sowa i cytuje fragment roli:

- "Cy lubis umierać z gtodu? Pomnis, jak w kucyję samą, pośród najtęzsego chłodu stałam z dziecięciem pod bramą?". Tu to mówienie nie ma uroku - zżyma się nieco pośród swoich drobiowych resztek - Ale jak się wyjdzie na scenę...! stroje ma­my wszyscy czarne. W Warszawie wszędzie afisze, na dworcu nawet, i my na fotografiach, przepięknie. A w teatrze wiwatom nie ma końca.

Zebrali się już wszyscy. Kobiety rajcują, a my z niedosłyszącym już, ły­sym Józiem umykamy w kąt kuchni. - My pierwszy raz, jak pojechali, to jeszcze nie umieli dobrze i czytać, bez niczego tak szło - śmieje się.- Rola jest rozmaita, ale na scenie to ja się czuje bardzo dobrze. Trocha nie słyszę, ale gram na piątkę. A co rodzina? A ja na ren­cie! Żona na rencie, poma­ga dla zięcia i dla córki, a ja na razie wolny człowiek! Ja zajechał do teatru w garniturze swoim, światlejszym, to dali mnie czarny, i krawat taki, i biała koszula jest.

-Na tle szafek, lodówki z ogromnym indykiem, ja­jek i krzyża na ścianie gra­ją Józio i Rózia. Józio krzyczy:

- "Do mamy lecim, do mamy! Cóż to, mamo! Nie znasz Józia?! Ja, to Józio. Ja, ten samy, a to siostra moja, Rózia!". Rózia odpowiada:

- Patrz, jakie główki w promieniu. Ubiór z jutrzenki, światełka, a na oboim ramieniu jak u motylków skrzydełka". I się to pokazuje - wy­jaśnia przejęta staruszka. - Ja tak fruwam. Sukienka jest czarna, tiulo­wa, do ziemi, taka w gumkę napusz­czana. Skrzydełków nie mam, tylko złączone tu, tak, z rękami. A na głowie chustka czarna z koronki. Taki anio­łek, a mnie siedemdziesiąt dwa lata! - śmieje się Rózia i usprawiedliwia swój wiek. - Aniołek może tyle mieć. Jak umarł wcześniej, to później lata lecą, lecą...

- Tę sztukę warto każdemu zoba­czyć - recenzuje Sowa. - Autokar miał jechać z Miłkowic, a już Gienia rozchrzaniła. Powiedziała, że to nie dla księdza, a to ksiądz organizował. Że tam scena nie dla dzieci, że tam łóżka, pierzyny, a reszta, mówi, ksiądz wie, co tam się wyrabia. A ksiądz mó­wi: ja nie mogę dzieci wieźć na takie berzeceństwo.

- A jest bezeceństwo? - pytam.

- Nie ma!

- To znaczy tam jest, że Mickie­wicz miał te swoje kochanki, i tede, i są te łóżka - dopowiada Dziewica.

- Pani! - denerwuje się Sowa.

- Ta siedzi na łóżku, druga, czy kto łóżka nie widział? To nic takiego! Ale to sztuka trudna, złożona z całego życia Mickiewicza. Różne rzeczy ujęte po ka­wałeczku, i takie interesowne! A miłość być musi! Toż to Bóg sam stworzył!

- Społeczeństwo może pojechać - Dziewica nie ma nic przeciwko. - Tylko chodziło o dzieci szkolne. Po­wiedział Hanuszkiewicz przy mnie: nie wpuszczę nikogo, jeżeli będzie mniej niż szesnaście lat.

Sowa broni swojego.

- Minister, taki fest chłop, mówi na tej premierze, że jemu aż łzy kręci­li się w oczach. Przepiękne, uczone panie podchodzą i mówią: "Ja tego nie doznałam jeszcze, i nie widziałam. Po mnie szło coś takie...". A przecież starsze kobiety to już nie lubieją miłostków. Ludzkie pojęcie przechodzi jak ta sztuka mądra.

- A we wsi to zazdroszczą - wtrąca Rózia.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji