Artykuły

- Nie mogę czuć się Polakiem, bo to byłoby dziwne. Przecież nie mówię nawet za dobrze po polsku. Moja żona i córka są Polkami. Mam też dwóch synów, którzy mieszkają w Rosji. Pracuję i tu, i tu. Ale przyznam, że lubię Polskę, Warszawę - mówi rosyjski reżyser IWAN WYRYPAJEW.

IWAN WYRYPAJEW, rosyjski reżyser i jeden z najważniejszych scenopisarzy współczesnego teatru, poczuł się w Polsce jak ryba w wodzie. Od kilku lat mieszka w Warszawie i tworzy tu spektakle. Ma też polską partnerkę, aktorkę Karolinę Gruszkę, niedawno urodziło im się dziecko. Swój najnowszy spektakl "UFO. Kontakt" artysta oparł na wspomnieniach dziesięciu osób, które twierdzą, że miały styczność z istotami pozaziemskimi. Są wśród nich m.in. muzyk rockowy, gospodyni domowa i kierowca ciężarówki. Projekt, który powstał we współpracy ze studentami IV roku krakowskiej PWST, można oglądać w warszawskim teatrze Studio.

Kamila Łapicka: Opowiada Pan o ludziach, którzy widzieli UFO. Nie jest to zbyt często podejmowany w teatrze temat. Skąd ten pomysł?

IWAN WYRYPAJEW: Bo uznałem, że to, co mówią bohaterowie tej sztuki, jest ciekawe. Przecież oni opowiadają o śmierci, o miłości, o Bogu - sprawach uniwersalnych. Spotkanie z istotami pozaziemskimi stanowi tylko pretekst. Najważniejsze jest to, co stało się z bohaterami po tym kontakcie, jak on zmienił ich życie. To przedstawienie nie opowiada o kosmitach, tylko o ludziach.

Co dał bohaterom ten "kontakt"?

- Uświadomili sobie, że są częścią kosmosu. Niektórzy zrozumieli, jak żyć, w co wierzyć, jak wychować dzieci. Wszechświat stał się dla nich nauczycielem.

To już czwarty spektakl, który wyreżyserował Pan w Polsce. Czuje się Pan już "tutejszy"?

- Nie mogę czuć się Polakiem, bo to byłoby dziwne. Przecież nie mówię nawet za dobrze po polsku. Moja żona i córka są Polkami. Mam też dwóch synów, którzy mieszkają w Rosji. Pracuję i tu, i tu. Ale przyznam, że lubię Polskę, Warszawę. Przyjemnie się tutaj żyje.