Artykuły

"Kordian" w malignie

"Kordian" Juliusza Słowackiego należy do żelaznych pozycji repertuaru polskich teatrów. Zestawiany najczęściej z Mickiewiczowskimi "Dziadami", mimo wielu analogii, jest przecież własnym, odrębnym widzeniem świata, zaproponowanym przez młodego jeszcze poetę. I o ile "Dziady" w swych scenicznych wersjach doświadczały wielu przeróżnych zabiegów interpretacyjnych, zmian konstrukcyjnych "Kordiana" takie gwałtowne zabiegi raczej omijały.

W znacznym stopniu wyłomem w tej tradycji stała się inscenizacja dokonana przez Zygmunta Wojdana w Teatrze Powszechnym im. Jana Kochanowskiego w Radomiu. Główny zabieg reżysera polega na spięciu całego dramatu podwójną jakby klamrą umowności. Oto cała akcja - i rozmowa z Papieżem, i spisek koronacyjny - odbywają się jakby w malignie i chorobowej gorączce Kordiana po nieudanej próbie samobójstwa. Osiągnął to reżyser dość prostym zabiegiem, ukazując w finale starego Grzegorza, który rozpacza nad swoim panem.

Co osiągnął reżyser dzięki takiej konstrukcji? Przede wszystkim uzasadnienie "racjonalne" dla różnego rodzaju zjaw, diabłów i imaginacji. Wszystko dzieje się przecież w stanie utraty przytomności. Tylko czy to naprawdę potrzebne? Jest przecież dla każdego widza oczywiste, że dramat romantyczny niemal nie mógł obejść się bez tej nadprzyrodzonej, nieziemskiej warstwy, bez duchów i diabłów. Czy więc trzeba dorabiać do nich racjonalny klucz?

Ale jest sprawa jeszcze poważniejsza, wynikająca z takiej właśnie inwersji dokonanej w dramacie. Skoro cała rzecz rozgrywa się we śnie, przestaje mieć znaczenie główne, tak przecież ważne i odkrywcze przesłanie utworu Słowackiego o niemożności działania Polaków, o obracaniu się bohaterów wyłącznie w świecie słów, a nie czynów. Trudno przecież o czyny we śnie.

Radomskiego "Kordiana" wystawiono z rozmachem. Rozgrywa się na widu planach, korzysta z całej przestrzeni sceny i widowni. Pomaga w tym konsekwentna i przemyślana scenografia Jerzego Michalaka i Karola Jabłońskiego. Rzadko mamy do czynienia z tak monumentalnym spektaklem w mniejszych ośrodkach teatralnych. Szkoda jedynie, że kreacja tytułowa Andrzeja Redosza nie w pełni przekonała o Kordianowej sile umysłu i odwadze jego sądów.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji