Warszawa. O 4 mln zł mniej dostanie kultura
Ekipa Hanny Gronkiewicz-Waltz przygotowuje się na finansowy kryzys: w 2013 r. kilkaset milionów złotych trafi do budżetowej zamrażarki. O 4 mln zł mniej dostanie kultura. - Chcemy się dokładniej przyjrzeć wydatkom miasta na teatry - słyszymy od lidera PO w radzie, a urzędnicy ratusza podkreślają, że oszczędności w tej dziedzinie to inicjatywa klubu Platformy.
Ratusz ograniczy słynne premie urzędników, zrezygnuje z miejskiego sylwestra i mimo podwyżki cen biletów zaoszczędzi na transporcie miejskim
Dziś w Radzie Warszawy debata i głosowanie nad budżetem na 2013 r., ale o sięgającej 402 mln zł rezerwie radni opozycji z PiS i SLD nie mogli przeczytać w żadnym z projektów uchwały. Ta ogromna korekta finansowa ma być zgłoszona dopiero podczas obrad.
Ratusz założył informacyjne embargo niemal do ostatniej chwili. - Dochodziły do nas strzępki informacji. Pierwotna wersja mówiła o 500 mln zł cięć, ale widać Platforma je ograniczyła - mówi Sebastian Wierzbicki, lider warszawskiego SLD. Dodaje, że rekordowe oszczędności trzymano w tajemnicy także przed częścią radnych PO, która ma w większość w radzie miasta.
Scenariusze były dwa: nieodwracalne cięcia wydatków albo kryzysowa rezerwa, którą można manipulować w zależności od sytuacji finansowej miasta. Wybrano drugi o nazwie: "Plan B, czyli Bezpieczeństwo".
- Ścinamy tam, gdzie się da, ale to ruch odwracalny - podkreśla Jarosław Szostakowski, szef klubu radnych PO. - Jeśli po pierwszych trzech miesiącach sytuacja finansowa się poprawi, będzie można dzielić rezerwę i przywracać wydatki.
Po premiach i po transporcie
Na razie ekipa PO nie ma dobrych wieści. W 2013 r. kryzysowe cięcia mają dotknąć właściwie wszystkich dziedzin finansowanych z publicznej kasy miasta poza oświatą i opieką społeczną.
- Byliśmy zmuszeni ostro ograniczyć koszty Zarządu Transportu Miejskiego, który w sumie dostanie o 190 mln zł mniej niż w 2012 r. - mówi lider klubu Platformy.
Właśnie ZTM otwiera listę dotkniętych w "planie B". Ratusz zapewnia, że obniżenie jego wydatków nie będzie miało wpływu na działanie czy standard usług komunikacji publicznej. "Gazeta" ujawniła jednak, że ratusz nie rozpisze kolejnych przetargów na 100 autobusów - umowy z prywatnymi przewoźnikami wygasną w połowie 2013 r. Być może część kursów ZTM zamówi w Miejskich Zakładach Autobusowych, które mają jednak wyższą stawkę.
W kolejce do cięć budżetowych są też urzędnicy. Prezydent miasta Hanna Gronkiewicz-Waltz od lat była krytykowana przez opozycję za sięgające niekiedy kilkudziesięciu tysięcy złotych nagrody i powiększającą się liczbę etatów ratusza. Teraz zdecydowała, że poszuka oszczędności w administracji.
- W 2013 r. utrzymanie 15,7 tys. etatów ma być tańsze o 88,4 mln zł - zdradza Jarosław Szostakowski. I dodaje, że cięcia zaczęły się już w tym roku, a koszty zatrudnienia spadły o 30 mln zł.
Teraz mniej będzie na nagrody do pensji, planowane są zwolnienia i "aksamitne ograniczanie etatów", czyli emerytury.
- Dla urzędników sytuacja nie jest komfortowa. Niestety, musimy podjąć działania sanacyjne. Ograniczamy skutki kryzysu gospodarczego, który dotarł do Warszawy - przyznaje Maria Łukasiewicz (PO), przewodnicząca komisji budżetowej w Radzie Warszawy.
Sylwestra nie będzie
2013 będzie kolejnym rokiem z problemami dla finansów miasta. Spadek dochodów zaczął się w 2009 r. wraz ze spowolnieniem gospodarczym. Topnieją wpływy z podatków. W tym roku szczególnie słabo wypadły przychody z CIT. Przedsiębiorcy wpłacili o 35 mln zł mniej, niż zakładał plan Ministerstwa Finansów. Stolica była jedynym dużym miastem, które odnotowało spadek. Nielepiej działo się w nieruchomościach. Z ogłoszonych w tym roku 69 przetargów na ich sprzedaż, udało się tylko dziewięć, co jak przyznają sami urzędnicy, czyni mijający rok najgorszym od początku kryzysu.
Pierwszym sygnałem o nadciągających problemach była październikowa obniżka wpływów do budżetu (z 12,2 do 11,7 mld zł). To była jedna z poważniejszych korekt finansowych za prezydentury Hanny Gronkiewicz-Waltz.
- W 2013 r. nie będzie lepiej - przewiduje radna Maria Łukaszewicz. - Wpływy z podatków lecą na łeb na szyję, pogarszają się wskaźniki wzrostu gospodarczego, rośnie bezrobocie. A obciążenia mamy niebagatelne. Trybunał Konstytucyjny nie rozstrzygnął kwestii janosikowego, które przekazujemy uboższym samorządom. W tym roku kosztowało nas to 792 mln zł, co w porównaniu z 83 mln zł Poznania czy 67 mln zł Krakowa jest sumą gigantyczną. Jako jedyni w Polsce płacimy odszkodowania za dekret Bieruta, od 2008 r. wydaliśmy na nie 750 mln zł i końca nie widać.
Stąd pomysł na kryzysowy worek z pieniędzmi na ciężkie czasy.
Cięcia, choć znacznie skromniejsze, bo sięgające kilku milionów złotych, zapowiadane są w kulturze, sporcie, biurach ratusza, Stołecznej Estradzie, promocji miasta. - Oszczędności w biurze promocji były warunkiem, które klub PO postawił w negocjacjach z ratuszem - mówi "Gazecie" Jarosław Szostakowski.
Rozmowy wewnątrz PO toczyły się do ostatniej chwili. Radni Platformy trzymają się swojej wersji cięć na promocję, sięgających 6 mln zł. W puli jest skasowanie przyszłorocznej edycji miejskiego sylwestra na pl. Konstytucji, co kosztuje kasę stolicy 3,6 mln zł.
O 4 mln zł mniej dostanie kultura. - Chcemy się dokładniej przyjrzeć wydatkom miasta na teatry - słyszymy od lidera PO w radzie, a urzędnicy ratusza podkreślają, że oszczędności w tej dziedzinie to inicjatywa klubu Platformy.
Opozycja wobec budżetu będzie tradycyjnie krytyczna. Sebastian Wierzbicki mówi, że w tym roku PO zaskoczyła politycznych konkurentów. - Kilkusetmilionowa korekta zgłaszana w ostatniej chwili, niejawna struktura samych cięć, którą radni poznają w wieczór przed sesją. Czym więcej jak nie szopką była nasza praca w komisjach? - pyta i dodaje: - Jak widać z poparciem PO pani prezydent może przeforsować wszystko.
