Artykuły

Jutro "Tango" wraca na deski

Chociaż od premiery "Tanga" Sławomira Mrożka na deskach kaliskiego Teatru im. Wojciecha Bogusławskiego minęło już trochę czasu, miłośnicy teatru w grodzie nad Prosną nadal są podzieleni oceniając ten spektakl. I już sam ten fakt świadczy, że sztuka nie minie bez echa. Jednak, żeby mieć swoje zdanie, "Tango" trzeba zobaczyć - toteż widzów na spektaklach nie brakuje.

Kto nie zdążył zobaczyć tej najnowszej propozycji kaliskiego teatru w minionym roku, może to uczynić już od jutra, kiedy to po świątecznej przerwie "Tango" wraca na deski.

Reżyserem jest sam dyrektor kaliskiej sceny Jan Buchwald, który przygotował przedstawienie wierne tekstowi Mrożka w każdej, nawet najmniejszej kwestii.

"Tango", którego warszawska prapremiera miała miejsce w lipcu 1965 roku, dziś już nikogo nie szokuje swoim tekstem, zaś utraciwszy swoje ówczesne nowatorstwo, cóż w zamian proponuje dzisiejszemu widzowi?

Otóż sporo, bo chociaż Sławomir Mrożek nie jest ani Szekspirem, ani też Wyspiańskim, to nie brak w jego sztuce uniwersalizmu i ponadczasowości właściwych wielkim dramaturgom.

Sam autor "Tanga" nie mógłby nic zarzucić reżyserii Buchwalda, który pozostał wierny tekstowi sztuki nawet w didaskaliach.

Niezwykle trafionym pomysłem było obsadzenie w roli babci Eugenii Kazimiery Starzyckiej-Kubalskiej, nestorki kaliskiej sceny.

"Pani Kaja wcale nie gra, ona po prostu jest" - taką opinię usłyszałam w foyer po pierwszym przedstawieniu. I muszę zgodzić się z tym, bo Kubalska stworzyła postać tak prawdziwą od początku do końca i tak przekonującą swoim zachowaniem i myśleniem, że można tylko pogratulować tak wspaniale zagranej roli. Ponadto Eugenia w wykonaniu Starzyckiej-Kubalskiej jest postacią wyrazistą, jakby chcącą jednak pozostać raczej na dalszym planie; zachowującą klasę i właściwy dystans do ludzi i zdarzeń.

Nieomal dorównał tej klasie Warszosław Kmita kreujący postać Eugeniusza, który jednak chwilami grał tak, jakby bał się tej roli, był zbyt ostrożny w swojej kreacji i przez to, niekiedy, mało wiarygodny.

Także Janusz Grenda w roli Stomila i grająca jego żonę, Eleonorę, Bożena Remelska, mieli momenty wspaniałych kreacji, choć czasami można było odnieść wrażenie, że nie identyfikują się z tekstem.

Najmniej widoczni w "Tangu" byli najmłodsi aktorzy, a mianowicie Jakub Ulewicz, grający wiodącą rolę Artura i Monika Szalaty, która wcieliła się w postać kuzynki i zarazem narzeczonej Artura, Ali.

Spektakl jest grany równo, chwilami tylko zaiskrzy się scena wspaniałą grą któregoś z siedmiorga aktorów.

Finałowe tango tańczone przez Edka i Eugeniusza jest wspaniałym zakończeniem przedstawienia, ale tutaj największą zasługę ma twórca "La Cumparsity" - Alfred Rodriguez.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji