Artykuły

Jest ci to On

Dużo słyszałem zachwytów przed obejrzeniem tego spektaklu. Zachwyty zawsze wywołują psychiczną kontrę. Szczególnie, gdy dotyczą inscenizatora znanego z wielości pomysłów, odprawiającego msze w kilku parafiach na raz. Byłem prawie pewny, iż ujrzę scenę piłowania drzewa, podczas której tracze recytować będą "Daj mi wstążkę błękitną", albo skrócony kurs yogi, bowiem dopiero pozycja "Lotos" przydaje naturalności słowom: "Duch ginie w Tobie, ja niemocen stoję..." Problem Hanuszkiewicza jest nadal kwestią oddzielania skłóconych żywiołów: autentycznego talentu i kiczu. Na brak inwencji ten twórca nie narzeka. To już raczej część krytyki na-rzeka na jej superatę. Inscenizacja Norwida jest odejściem od zrutynizowanego eksperymentatorstwa. Zdumiewa swą skromnością i rzetelnością dokonanej pracy. Część pierwsza jest teatralnie czysta i właśnie dlatego pasjonująca. Szarość wydobyła barwę słów Norwida. Wyciszenie efektów pozwoliło usłyszeć głos poety. Hanuszkiewicz mógł podjąć z nim ów niekończący się nigdy dialog pokoleń Polaków, gdyż zmarli bardziej są obecni w naszej świadomości niż w świadomości jakiegokolwiek innego narodu. Zmarłym pozwala się mówić źle o żywych: nie oburzamy się, gdy dobiegają nas z tamtego brzegu słowa przestrogi, uwagi na temat naszej małości, osąd czynów i postaw, osąd ostateczny. Leta staje się jeszcze jednym dopływem Wisły...

Atutem Hanuszkiewicza stała się aforystyczna celność fraz wierszy Norwida, fraz, które w zamierzeniu twórcy widowiska winny pozostać w pamięci widzów. Stąd też bierze się aplauz, jakim kwitowane są satyryczne utwory poety. Żal, że wśród nich zabrakło "Czynowników", "Zagadki", "Larwy", "Fraszki", "Posiedzenia"... W ogóle rzeczy drobne - lepiej wytrzymały próbę teatru. Nie da się tego powiedzieć o "Wieczorze w Pustkach" i "Assuncie" mimo wysiłków Hanuszkiewicza, który starał się dokonać cudu z boską i grotowską pomocą.

Druga część "Norwida" jest zdecydowanie słabsza. Hanuszkiewiczowi nie udało się znaleźć formuły teatralnej dla swych telewizyjnych pomysłów. Niekonsekwentny jest dobór tekstów, rażą błędy obsadowe (p. Żukowska, która wzięła w ajencję manierę głosową Eichlerówny, p. Pokas - demon tresowany przez Durowa). Scenografia zbyt ilustracyjna - te cytaty na ścianach, obowiązkowy fortepian, rysunki... O poziomie aktorskim przedstawienia zadecydowali panowie: Opaliński, Machalica, Lutkiewicz (najpiękniej śpiewający teksty Norwida do muzyki Kurylewicza), no i, rzecz jasna - Adam Hanuszkiewicz.

Programu nie dostałem. Teatr dysponuje zbyt małą ilością egzemplarzy, a druk trwa i trwa. No, cóż - Norwid nigdy nie miał szczęścia do wydawców.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji