Artykuły

Raz tornado, raz zefirek

"Z rączki do rączki" w reż. Pawła Pitery z Teatru im. Jaracza w Olsztynie, "Wieczór kawalerski" w reż. Janusza Szydłowskiego z Teatru Śląskiego w Katowicach, "Dajcie mi tenora" w reż. Marcina Sławińskiego z Gliwickiego Teatru Muzycznego. W Warszawie obejrzała Temida Stankiewicz-Podhorecka z Naszego Dziennika.

Jaka jest recepta na dobrą farsę? Brytyjski autor tego gatunku komedii Michael Cooney, zwany młodszym Cooneyem (jest bowiem synem popularnego autora fars Raya Cooneya) podaje zasadę stosowaną przez jego ojca. A zatem: od pierwszej po finałową scenę przedstawieniu musi towarzyszyć napięcie. Taki spektakl jest niczym bezustannie toczące się tornado. Nawet antrakt między aktami nie może oznaczać przerwy w akcji - powiada młodszy Cooney. - Drugi akt powinien zacząć się w tym momencie, w którym kończy się pierwszy, a napięcie nie ma prawa spaść ani na chwilę.

Dzięki temu aktor nie musi od nowa zabiegać o uwagę widza. Ponadto aktor w farsie tylko wtedy jest naprawdę śmieszny, kiedy gra prawdziwie. W Wielkiej Brytanii - przypomina M. Cooney - obowiązują aktorów dwie główne reguły. Pierwsza brzmi: "bądź prawdziwy", druga - "przestrzegaj pierwszej".

Zasady wydają się proste, ale żeby wprowadzić je w życie, oprócz dobrego aktorstwa i utalentowanego reżysera potrzebny jest jeszcze - bagatela! - dobry tekst. Farsa M. Cooneya "Z rączki do rączki", jeśli nawet nie jest w całości takim tekstem, to w dużej mierze przypomina owo wspomniane wcześniej tornado. A aktorzy w owym "tornadowym" zawirowaniu starają się nie utracić azymutu. Czynią to różnymi środkami, czasem nadto przesadnie.

A poza tym można powiedzieć, że temat sztuki jest na czasie, zwłaszcza jeśli idzie o oszustwa i przekręty. "Z rączki do rączki" ukazuje z jednej strony naciągacza, cwaniaczka Eryka Swana (w tej roli Marcin Czarkowski), który dokonując różnych przekrętów, wyłudza z opieki społecznej zasiłki; z drugiej zaś strony mamy urzędnika, pana Jenkinsa, tropiącego owego naciągacza. Jednak mało rozgarnięty Jenkins (gra go Radosław Hebal) niczego by nie wytropił, gdyby nie surowa i bystra szefowa, pani Cowper (Irena Telesz).

A jest za co tropić, ponieważ owe zasiłki stanowią niebagatelny dochód: 25 tysięcy funtów. Eryk Swan otrzymuje je na nazwisko niemieszkającego już tam lokatora, a także na jego rzekomą rodzinę, której coraz to nowi członkowie nabywają uprawnienia do pobierania renty lub zasiłku z racji czy to rozmaitych schorzeń, czy też trudnej sytuacji losowej, materialnej. Oczywiście wszystko jest fikcją, te osoby fizycznie nie istnieją.

Zasiłki w postaci pieniędzy to jeszcze nie wszystko. Opieka społeczna raz po raz przekazuje także inne świadczenia, na przykład gorsety dla cierpiących na choroby kręgosłupa, peruki dla wyłysiałych z powodu chemioterapii czy rajstopy przeciwżylakowe.

Wszystkie te choroby są wyimaginowane, tak jak i osoby cierpiące na nie. Ale sprytny cwaniaczek z owych pomyłek uruchomił świetnie prosperujący interes, w którym zatrudnił swego starego wujaszka George'a (Władysław Jeżewski) jako sprzedawcę owych rzeczy gdzieś na bazarze. Oczywiście, w końcu sprawa się wydaje, jednak nim do tego dojdzie, jest dużo zabawnych scen, zaskakujących, dobrze podanych puent i huraganów śmiechu na widowni.

Natomiast niewiele wspólnego z "tornado" ma inna farsa, "Wieczór kawalerski" Robina Hawdona, również prezentowana podczas przeglądu "Komedie lata". Owszem, są tutaj zabawne dialogi, sporo qui pro quo, ale do tzw. iskrzenia się, jak było w poprzedniej, nie dochodzi. Inna materia literacka, o mniejszym ładunku dynamiki zarówno w samej konstrukcji dramaturgicznej, jak i w anegdocie, no i zbytnio przerysowane niektóre postaci.

Na zakończenie przeglądu pokazano znaną komedię muzyczną Kena Ludwiga "Dajcie mi tenora". To klasyczny przykład dobrze pomyślanego teatru bulwarowego, któremu towarzyszy właściwe napięcie dramaturgiczne, akcja toczy się wartko i od czasu do czasu wieje "tornado" z zaskakującymi zwrotami. A dodatkowym walorem, powiedziałabym wręcz podstawowym, jest tutaj fakt, że w przedstawieniu występują autentyczni śpiewacy, którzy świetnie wykonują powierzone im zadania aktorskie. No i jest sporo dobrej muzyki i śpiewu.

Temida Stankiewicz-Podhorecka

"Z rączki do rączki" Michaela Cooneya, reż. Paweł Pitera, scen. Wojciech Stefaniak, Teatr Jaracza w Olsztynie;

"Wieczór kawalerski" Robina Hawdona, reż. Janusz Szydłowski, scen. Anna Sekuła, muz. Krzysztof Szwajger, Teatr Wyspiańskiego w Katowicach;

"Dajcie mi tenora" Kena Ludwiga, reż. Marcin Sławiński, scen. Anna Sekuła, muz. Giuseppe Verdi, Gliwicki Teatr Muzyczny. Wszystkie spektakle prezentowane w Teatrze na Woli, Warszawa.

Na zdjęciu: "Z rączki do rączki", Teatr im. Jaracza w Olsztynie.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji