Artykuły

Ściemnione światło

Polski widz idzie na sztukę o homoseksualistach i AIDS, a nie na rzecz o nietolerancji.

Ta premiera powinna stać się wydarzeniem sezonu kulturalnego. Chociażby ze względu na aktualność tematyki. Także dlatego, że nie zdarza się zbyt często, aby sztuka grana jeszcze z powodzeniem na Broadwayu była wystawiana w Polsce. Wreszcie także dlatego, że po raz pierwszy w Polsce i Europie Wschodniej jest przedstawiana rzecz o homoseksualistach i AIDS. Teatr Polski w Poznaniu na inaugurację sezonu 1987/1988 przygotował inscenizację głośnej sztuki Larry'ego Kramera "Normalne serce".

Dwa problemy wywołują obecnie w społeczeństwach szczególne namiętności, emocje, dyskusje i niepokoje: zagrożenie zniszczeniem jądrowym i rozprzestrzenianie się AIDS. Na niepokoje społeczeństw zareagowała także światowa dramaturgia. W Moskwie wyjątkową popularnością cieszy się sztuka Władimira Gubariewa "Sarkofag" - o awarii w elektrowni atomowej w Czarnobylu. W USA w 1985 roku odbyły się prapremiery sztuk W. Goffmana "As is" i L. Kramera "Normalne serce". Ta druga doczekała się brytyjskiej prapremiery w londyńskim Royal Court. W RFN z sukcesem wystawiana jest sztuka Paula Seliga "Terminal Bar" o amerykańskim społeczeństwie dziesiątkowanym przez AIDS.

Po raz pierwszy informacje o AIDS pojawiły się w 1981 roku. W 1982 rozpoczęto kontrolę przypadków AIDS. Po raz pierwszy chorobę rozpoznano w USA i tam przybrała ona największe rozmiary. W 1981 roku wirusy wywołujące AIDS znaleziono u 110 chorych, w br. już u ponad 30 tys., ale tak naprawdę to nikt nie potrafi określić ilu jest chorych i nosicieli AIDS.

- AIDS stworzył nowy typ zagrożenia dla każdego społeczeństwa - pisze doc. dr hab. Jacek Juszczyk z Akademii Medycznej w Poznaniu, członek Rady ds. AIDS przy Ministerstwie Zdrowia i Opieki Społecznej. - Nie jest od niego wolny i nasz kraj. Ograniczenie rozprzestrzeniania się wirusa wywołującego tę chorobę zależy od działań zorganizowanych przez służbę zdrowia, jak i postaw indywidualnych.

Najbardziej zaszkodził walce z AIDS wybuch tej choroby w środowiskach homoseksualistów. Wywołało to przekonanie, że wystarczy tylko odizolować "innych" i pozostali, normalni członkowie społeczeństwa, unikną zagrożenia. Taka postawa stała się powodem ostracyzmu każdego mężczyzny podejrzanego o skłonności homoseksualne, przyczyniła się także do rozprzestrzeniania choroby wśród osób uprawiających stosunki heteroseksualne, a nawet wśród dzieci chorych na hemofilię. Także w Polsce są już znane przypadki osób zarażonych AIDS w wyniku transfuzji krwi.

Homoseksualiści przez kilka lat byli osamotnieni w walce z chorobą. Zaczęli sami prowadzić działalność oświatową i dopiero śmierć kilku znanych postaci artystycznego życia USA: Rocka Hudsona, Perry'ego Ellisa, Michaela Beneta czy Wladzia Liberace'a zmieniło poglądy wielu ludzi na zagrożenie AIDS. Do akcji popularyzacji wiedzy o AIDS włączyły się znane gwiazdy z Elizabeth Taylor i Burtem Reynoldsem na czele. Wreszcie stworzono fundusz na badania nad wynalezieniem szczepionki, wynaleziono i ciągle się doskonali testy na wykrycie AIDS. Spełniły się wreszcie postulaty homoseksualistów, także Neda Weeksa - bohatera sztuki "Normalne serce", także Larry'ego Kramera, który te problemy zna z autopsji.

"Normalne serce" jest autobiograficznym reportażem atakującym, oskarżającym. Larry Kramer jest publicystą, pisarzem i scenarzystą (napisał scenariusz filmu "Zakochane kobiety" Kena Russela). Jest współzałożycielem i działaczem organizacji homoseksualistów nowojorskich Gay Men's Health Crisis. Poglądy Kramera były zbyt radykalne nawet dla nich i dlatego wyrzucili go z organizacji. Już wcześniej naraził sią na zarzuty zdrady ideałów środowiska homoseksualistów, gdy napisał książkę "Pedały". W 1985 roku Joseph Papp wystawił w kierowanym przez siebie Public Theatre (przed laty M. Benet wystawiał na tej scenie "Chorus Dinę") sztukę Kramera "Normalne serce". I znowu Kramer zaszokował i zbulwersował władze, społeczeństwo i własne środowisko. Zaatakował administrację za niebezpieczne przemilczanie i lekceważenie informacji o rozprzestrzenianiu się choroby. Atakuje społeczeństwo za nietolerancję i naiwną wiarę, że żyjąc normalnie unikną zarażenia, że nie grozi im żadne niebezpieczeństwo. Z werwą atakuje także swoje środowisko za utrzymywanie dawnego stylu życia, za odwiedzanie łaźni przy Christopher Street, za odrzucanie nawoływania do wstrzemięźliwości seksualnej.

W "Normalnym sercu", takie same rozterki, perypetie przeżyta Ned Weeks. Jedynym jego sojusznikiem w walce jest sparaliżowana od dzieciństwa lekarka dr Emma Brookner, która opiekuje się chorymi na AIDS, walczy z lekarzami o znalezienie pieniędzy na badania, próbuje sama leczyć chorych i prowadzi z Weeksem działalność oświatową. Ich wysiłki są bezskuteczne, bo nawet szef organizacji homoseksualistów Bruce Niles boi się utracić dobrą posadę, narazić na wyobcowanie ze społeczności nowojorskiej. Milczy prasa, obojętni są lekarze i nie chcą pomagać przedstawiciele władz, zresztą często także homoseksualiści.

Dopiero gdy Francuzi wyizolowali wirusa, gdy okazało się, że choroba nie atakuje tak selektywnie, o AIDS zaczęto mówić, pisać, zaczęto go badać. Znalazły się pieniądze, miejsce w prasie, ulotki. Wprowadzono przepisy prawne chroniące chorych na AIDS przed dyskryminacją otoczenia. Walka Neda Weeksa zakończyła się wreszcie sukcesem, jego postulaty zostały spełnione.

Sztuka Kramera zdobyła znaczny rozgłos, zyskała sympatię osób bardzo dalekich od solidaryzowania się z mniejszością seksualną. Prawa do sfilmowania "Normalnego serca" zakupiła Barbra Streisand, która ma zagrać jedyną rolę kobiecą - sparaliżowanej lekarki. W Royal Court rolę Weeksa gra znany z "Czasu Apokalipsy" i "Plutonsu" Martin Sheen. Jest on przeciwieństwem L. Kramera: katolik, wzorowy mąż, ojciec czworga dzieci. Łączy ich jednak wspólna walka o uznanie epidemii AIDS za problem ogólnospołeczny. M. Sheen znany jest z postępowych poglądów także w innych kwestiach, teraz cały swój autorytet zaangażował w walce ze społeczną kołtunerią, ignorancją, bezdusznością.

W 10 numerze "Dialogu" ukazało się "Normalne serce" w tłumaczeniiu Małgorzaty Semil. - W sztuce Kramera zafascynowała mnie problematyka obyczajowa, społeczna - powiedziała tłumaczka po poznańskiej prapremierze. - Autor nie ograniczył się do wątku erotycznego, nie zrobił jak Hoffman, męskiej "love story". "Normalne serce" jest rzeczą zrobioną z profesjonalizmem i publicystycznym temperamentem.

W tym samym numerze "Dialogu" ukazała się pierwsza polska sztuka o AIDS - "Skrzep" Pawła Mossakowskiego, która jest atrakcyjniejsza dramaturgicznie, lecz brakuje jej właśnie profesjonalizmu Kramera. Czy jednak sceniczny reportaż grany z sukcesem na Broadwayu ma szansę zrobienia takiej samej kariery w Polsce? Nadzieję taką ma Grzegorz Mrówczyński, dyrektor Teatru Polskiego w Poznaniu. Wspólnie z Małgorzatą Semil zwrócili się do Larry'ego Kramera i jego londyńskiego agenta Tomy'ego Harrisa o zgodę na polską prapremierę. Niespodziewanie obaj panowie bardzo szybko zgodzili się na sprzedanie licencji i to za złotówki. - Kramer - wyjaśnił G. Mrówczyński - jest zaangażowanym działaczem ruchu na rzecz walki z AIDS i dlatego chętnie udostępnia swoje dzieło, które ma służyć także temu celowi.

Teatr Polski w Poznaniu od pięciu sezonów prowadzi Grzegorz Mrówczyński.

Równolegle z repertuarem eklektycznym G. Mrówczyński realizuje repertuar współczesny, powstający niemal na gorąco, dotykający problemów, o których się mówi w domach, w tramwaju, na ulicy. Taki był motyw wystawienia "Kompotu" J. Kofty, rzeczy o narkomanii, w sumie kiepskiego tekstu o ważnej problematyce, który uratowała dobra gra młodego zespołu. Młodych widzów do Teatru Polskiego przyciągała Małgorzata Ostrowska i Lombard grający w "Łyżkach i księżycu E. Zegadłowicza (przez pięć lat był przed wojną kierownikiem literackim poznańskiej sceny narodowej). Konsekwencją tak prowadzonego repertuaru była chyba dotychczas najśmielsza decyzja - inscenizacja "Normalnego serca".

Sztuka Kramera zawierała wiele pułapek dla inscenizacji w polskich warunkach. Różnią się bardzo zdecydowanie środowiska homoseksualistów amerykańskich i polskich. Różni się także stosunek obu społeczeństw do środowisk mniejszości seksualnych. Polski widz pójdzie na sztukę o homoseksualistach i AIDS, a nie na rzecz o nietolerancji. A tymczasem może spotkać go rozczarowanie, bo sceny erotyczne, bardzo egzotyczne dla naszego widza, podobnie zresztą jak problematyka homoseksualizmu i AIDS, są ukazane bardzo delikatnie i łagodnie. Dla polskiego widza sztuka będzie zapewne przegadana, gdyż reżyser Grzegorz Mrówczyński nie zdecydował się na cięcia, które uratowałyby inscenizację przed dłużyznami.

G. Mrówczyński podszedł bardzo solidnie do inscenizacji. Niektóre sceny rozgrywają się w szpitalu - wyjaśnia reyżser - i nie chcieliśmy, aby lekarze siedzący na widowni zgrzytali zębami (konsultantem medycznym był doc. Jacek Juszczyk).

Atutem poznańskiej inscenizacji jest także świetna scenografia Mariana Iwanowicza. Bardzo prosta, ale sugestywna, ograniczona do kilku elementów umieszczonych na obrotowej scenie, która przesuwa się przy ściemnionywa świetle. Właściwie reportaż Kramera rozgrywa się wśród tych samych mebli, a nad dramatem mężczyzn "czuwa" anioł śmierci o rozpostartych skrzydłach. W nowojorskiej inscenizacji scenografia była podobno także bardzo prosta, tragedię sytuacji podkreślała aktualizowana kronika postępu epidemii umieszczona na dekoracji.

Reżyser z pełnym zaufaniem powierzył role popularnym, chociaż jeszcze młodym aktorom. Każdy z nich próbował stworzyć bardzo zindywidualizowane typy, ale najbardziej przekonujący był Wojciech Kalinowski grający Feliksa Turnera - dyrektora mody i kultury homoseksualistów, kochanka Neda Weeksa. Postać Feliksa potrafił nakreślić kilkoma prostymi gestami, słowami. Był naturalny i pamiętał, że rzecz Kramera jest publicystyką, a nie klasycznym dramatem. Także w scenach erotycznych Kalinowski jest kochankiem. Informację o chorobie przekazuje Nedowi i widzom naturalnie, od niechcenia, zdejmując skarpetkę. W taki cichy sposób AIDS niesie śmierć.

Ned Weeks Mariusza Puchalskiego wygłasza swoje teksty czasami w pozie antycznego posągu. Walczący, miotający się

publicysta jest czasami zaskakująco pompatyczny i jakby obcy współczesnemu światu. Możliwe, że tak sobie aktor wyobraża z jednej strony szalejącego amerykańskiego reportera, a z drugiej strony mężczyznę w obliczu choroby pochłaniającej przyjaciół i kochanków, ale dla polskiego widza Weeks Puchalskiego nie jest do końca wiarygodny.

Jedyną kobiecą rolę sparaliżowanej lekarki gra z ekspresją Irena Grzonka. Walcząca z własnym kalectwem lekarka, niesie pomoc ludziom, których wszyscy odrzucili. Szkoda tylko, że dobre rady brzmią śmiesznie moralizatorskim tonem. Niepotrzebne są także przesadne wybuchy gniewu, zbyt rażące, nienaturalne.

Sztuka została przyjęta ciepło przede wszystkim ze względu na aktualność problematyki. Grzegorzowi Mrówczyńskiemu, który grał także Bena Weeksa, brata Neda, adwokata, który dopiero po rozmowie z umierającym Feliksem przekonał się o słuszności walki homoseksualistów, należy się przede wszystkim uznanie za szybkie sprowadzenie sztuki na polskie sceny. Będzie przyciągała ona widzów swoim egzotycznym tematem, który jednak staje się dla nas coraz bardziej aktualny. Teatr, jeżeli chce ściągnąć widzów, szczególnie młodych, musi żyć problemami ludzi współczesnych, a taki cel realizuje właśnie Teatr Polski w Poznaniu.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji