Powrót Odysa
Dokładnie w setną rocznicę urodzin Stanisława Wyspiańskiego Teatr im. J. Słowackiego w Krakowie wystąpił z premierą "Powrotu Odysa", dramatu rzadko goszczącego na scenach polskich. Dlaczego rzadko - to tajemnica ludzi kierujących życiem teatralnym, tajemnica, której nie umiem odsłonić. Spektakl "Powrotu...", który reżyseruje Jerzy Goliński, jest - mówię o swoich wrażeniach - rewelacją artystyczną. Znakomity tekst, znakomita robota teatralna. Jest w tym przedstawieniu jedność zamierzeń i działań, współgranie wszystkich planów: aktorskiego i reżyserskiego, muzycznego i plastycznego. "Powrót Odysa" w inscenizacji Golińskiego, to wielka opowieść o kondycji ludzkiej, opowieść syntetyzująca najgłębsze przeżycia egzystencjalne człowieka, pokazująca jego ograniczenia i możliwości. Wzrost i upadek. Odys Wyspiańskiego jest bohaterem tragicznym; świadomy zła w sobie i zła w świecie. Nie wierzy w żadne ocalenie, ani to z ziemi, ani to z nieba. Jego świat, to świat nienawiści i siły, przemocy i krzywdy. Ręce jego splamione są krwią. Ręce jego niosą śmierć. Nie umieją przebaczać, rozgrzeszać. "Duszę przeklętą mam - ręce są - krwawe". Od losu nie ma odwołania.
Ithaka, do której przybywa Odys po długiej tułaczce po sławę, nie jest spokojną przystanią w jego podróży życia - to wyspa okrucieństwa, występku i kłamstwa, niewierności i zdrady. Powrót do ojczyzny, którą się kiedyś kochało, a teraz się nienawidzi staje się aktem samowiedzy, poznania siebie i sądu nad sobą. Ten sąd wyinscenizowany przez Golińskiego w konwencji poetyckiego moralitetu wstrząsa widzem. Budzi współczucie i litość dla bohatera, który uwikłany w zło, brud, tęskni za stanem niewinności, o którym wie, że jest nieosiągalny. To, co w anegdocie o Odysie miało charakter jednostkowy i przypadkowy, nabiera w tym obrazie waloru powszechności i konieczności, staje się statusem człowieka.
Ten moralitetowy charakter widowiska świetnie wyeksponował Goliński w scenie spotkania ojca z synem i wnukiem - spotkania przeżytego w wyobraźni, sumieniu. Symboliczny gest położenia rąk na głowie, gest błogosławiący i przebaczający, który spływa od ojca na syna, z jednego pokolenia na drugie pokolenie, otwiera nową perspektywę nad losem Odysa. Wskazuje kierunek ocalenia, kierunek, który nie zostanie wybrany. Magia baśni trwa tylko chwilę. Kiedy znika, rzeczywistość odsłania brutalne kształty. Powrót do "normalności" jest powrotem do nienawiści, siły, zemsty, ognia, śmierci. Piekło, które odnalazł Odys w swojej ojczyźnie, było tylko inną twarzą piekła w nim, gorzką samowiedzą absurdu istnienia, spalającego się w niszczeniu. Ostatni obraz "Powrotu Odysa" Goliński odziera z modernistycznego sztafażu. Nie ma w nim urwisk, skał, przepaści wichrów, błyskawic. Na scenę spada ciężka kurtyna, która oddziela to, co było jeszcze teatrem, grą, od tego, co jest fundamentalną rzeczywistością człowieka - stanem egzystencjalnym. Piekło, cmentarz, pustynia - to trzy etapy drogi Odysa, drogi ku śmierci, która staje się jedynym wybawieniem. Smutnym wybawieniem. Odysa gra Jerzy Kaliszewski - to wielka kreacja, zbudowana bardzo świadomie i logicznie. Współczesna przez swój dystans do postaci, intelektualny chłód wobec wydarzeń, umiejętność wygrania ironicznych podtekstów i wielkich metafor.
"Powrót Odysa" dla Golińskiego jest dramatem poetyckim. Natura poezji nie znosi jednego planu. Domaga się zróżnicowań, kontrastowania. Goliński rozbija tekst na partie mówione, recytowane i śpiewane. Różnicuje postacie, wprowadza do widowiska szeroko muzykę.
Bardzo piękne dekoracje i kostiumy Andrzeja Stopki, nie osadzone w konkretnej epoce, przywołujące obrazy z różnych czasów i kultur, mieszające elementy historyczne i mitologiczne, dawne i współczesne, obce i polskie. Muzyka Wojciecha Kilara pełna odsyłaczy do różnych systemów i technik, jednym biegunem zahaczona o chorał gregoriański, drugim - o muzykę konkretną.