Artykuły

Wrocławska Gra w zabijanego

PROBLEM śmierci w życiu Eugene Ionesco powracał nieraz w rozmaitej postaci. Nieudaną próbą analizy motywu śmierci pod­jętą w pracy doktorskiej wynagro­dził nam Ionesco stworzeniem wraż­liwej wizji artystycznej, pełnego ży­cia portretu śmierci,

"Gra w zabijanego", którą ogląda­my na deskach Teatru Polskiego we Wrocławiu, nie jest zwykłą grą: brak w niej reguł, nie ma mirażu wygranej. Śmierć pojawia się w ko­lejnych, śmiertelnych obrazkach po to, by zmusić do refleksji nad ży­ciem: w zadżumionym, umownym mieście, w którym zbiera obfite żni­wo, nikt się jej nie boi, ale wszyscy boją się panicznie... przestać żyć. Śmierć, w którą wcielił się Erwin Nowiaszak, prowokuje i zmusza do myślenia: i wtedy, kiedy odwiedza jednocześnie dwie sypialnie kochan­ków, i kiedy przerywa czułą rozmo­wę staruszków na spacerze, ucztę bogacza, lekarskie konsylium... wte­dy gdy zastępuje strażników pilnujących więzienia - najbezpieczniejszego miejsca w zadżumionym mieście.

Ramy czasowe akcji stwarza tylko werwa i animusz śmierci, ustępująca w kolejnych obrazach narastającemu zmęczeniu. Misteryina, średniowieczna konwencja "śmiertelnych jasełek" w zestawieniu z pantomimicznymi, wyrazistymi środkami wyrazu i umownością didaskaliów, składa się na całość śmiałych i twórczych teatralnych poszukiwań, do których w wypadku Tomaszew­skiego już przywykliśmy, a które za każdym razem okazują się inne i nowe.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji