Artykuły

Białystok. Marszałek kontra CBA

- Od panów Skolmowskiego i Cieślukowskiego oczekuję wyjaśnień. Dalsze kroki władz województwa zależą od tego, co powiedzą - marszałek odrzucił żądania CBA, które chce odwołania dyrektora opery i członka zarządu województwa.

Według Centralnego Biura Antykorupcyjnego pierwszy miał złamać ustawę antykorupcyjną, drugi ustawę o pracownikach samorządu.

- Na wyjaśnienia wraz z potwierdzającymi je dokumentami czekam do 29 stycznia, do godziny 9. Później w ciągu kilku dni przeanalizujemy je z prawnikami i podejmiemy decyzje co do dalszych kroków - zapowiedział na zorganizowanej w czwartek konferencji prasowej marszałek województwa podlaskiego Jarosław Dworzański.

W ten sposób odniósł się do wniosku CBA, które we wtorek pisemnie zażądało odwołania ze stanowisk Roberto Skolmowskiego, dyrektora Opery i Filharmonii Podlaskiej, oraz Cezarego Cieślukowskiego, członka zarządu województwa odpowiedzialnego m.in. za służbę zdrowia. Według służb Skolmowski jest posiadaczem udziałów i zasiada w zarządzie prywatnej poznańskiej spółki, a według ustawy antykorupcyjnej nie wolno jemu tego robić. Cieślukowski natomiast, zawierając umowy o dzieło z dwoma działającymi na Suwalszczyźnie stowarzyszeniami, miał popaść w niedopuszczalny dla urzędnika samorządowego konflikt interesów.

Jak mówił w środę rzecznik CBA Jacek Dobrzyński, w odpowiedzi na

wniosek biura marszałek nie ma innego wyjścia, jak go wykonać. W czwartek Dworzański, powołując się na opinię prawników urzędu marszałkowskiego, zdecydowanie odrzucił taką interpretację.

- Musimy ocenić, czy stan faktyczny odpowiada ustaleniom Biura, którego wniosek nie jest dla mnie wiążący. Nie jest też tak, że jeśli my nie odwołamy dyrektora i członka zarządu, to zarządzeniem zastępczym zrobi to za nas wojewoda - utrzymywał marszałek.

Podkreślił też, że w świetle przepisów prawa nie jest on władnym do odwoływania kogokolwiek. Jeśli chodzi o członka zarządu województwa, to odwołać go może wyłącznie sejmik województwa na wniosek marszałka. Natomiast w kwestii dyrektora opery decyzja leży w gestii zarządu województwa, który wcześniej musi zasięgnąć opinii ministra kultury i m.in. środowisk twórczych.

- Nie mogę wykluczyć, że po zapoznaniu się z wyjaśnieniami złożę wnioski o odwołanie jednego lub obu panów. Ale decyzja leży w rękach ciał kolegialnych, a tam decyduje twarda arytmetyka - dodawał marszałek.

Podkreślił też, że zarząd województwa, zatrudniając dwa lata temu Roberto Skolmowskiego, otrzymał od niego oświadczenia w kwestii majątku i sprawowanych funkcji i nie było w nich nic, co leżałoby w sprzeczności z ustawą antykorupcyjną.

- Wiarygodność tych oświadczeń powinno także zbadać Ministerstwo Kultury. Jednak czy tak się stało, nie wiem.

Ani marszałek, ani towarzyszący mu podczas konferencji prawnicy nie chcieli powiedzieć, co się stanie, jeśli władze samorządowe odmówią definitywnie odwołania jednego lub obu wskazanych przez Biuro panów.

JAROSŁAW DWORZAŃSKI:

- Musimy ocenić, czy stan faktyczny odpowiada ustaleniom Biura, którego wniosek nie jest dla mnie wiążący. Nie jest też tak, że jeśli my nie odwołamy dyrektora i członka zarządu, to zarządzeniem zastępczym zrobi to za nas wojewoda

- To już zależy od Biura - podsumowywali.

Równocześnie Dworzański poinformował, że wniosek o odwołanie Skolmowskiego w związku z rzekomym posiadaniem przez niego udziałów w prywatnej spółce to jedyny wniosek, jaki otrzymał od CBA w związku z trwającą od maja do listopada ubiegłego roku kontrolą Biura w Operze i Filharmonii Podlaskiej.

Sam dyrektor instytucji, która jesienią przeniosła się do nowej siedziby, jeszcze w środę zdecydowanie odrzucił zarzuty Biura. Przyznał, że rzeczywiście był prezesem i posiadaczem udziałów w poznańskiej agencji reklamowej RTS Production, ale udziały sprzedał, a ze stanowiska został odwołany w lipcu 2007 roku, na co posiada notarialnie potwierdzone dokumenty.

- W związku z tym nie mogę ponosić odpowiedzialności za to, co obecnie wpisane jest w KRS spółki - mówił.

A to właśnie powołując się na wpis w rejestrze CBA zarzuca mu złamanie ustawy antykorupcyjnej.

Z wnioskiem biura nie zgadza się też Cezary Cieślukowski. Jego zdaniem przepisy, na które wskazują agenci, odnoszą się do urzędników samorządowych, on zaś jako osoba z wyboru sejmiku urzędnikiem w rozumieniu ustawy nie jest.

- Poza tym Biuro w żaden sposób nie wykazało, na czym konkretnie miałby polegać konflikt interesów i moja interesowność i stronniczość w związku z zawarciem umów o dzieło z Parkiem Naukowo-Technologicznym w Suwałkach i Lokalną Grupą Działania Kanał Augustowski-Rospuda - wyjaśniał również w środę.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji