Myślenie tańcem
Powroty bywają różne. Come back Conrada Drzewieckiego, po kilku latach nieobecności na scenie Teatru Wielkiego, okazał się sukcesem. Na premierze "Baletów" zobaczyliśmy artystę w potrójnej roli: choreografa, scenografa i autora kostiumów.
Wraz z zespołem baletowym poznańskiej sceny operowej Drzewiecki pokazał trzy bardzo odmienne obrazy taneczne - "Etiudę b-moll" do muzyki Karola Szymanowskiego, "Odwieczne pieśni" Mieczysława Karłowicza i "Cudownego mandaryna" Beli Bartoka. Publiczność zgotowała Conradowi długą, spontaniczną owację.
Utwór Szymanowskiego miał swoją pierwszą realizację choreograficzną 10 lat temu. "Etiuda" zainspirowała Drzewieckiego swoim romantycznym liryzmem do stworzenia afabularnej, delikatnej w rysunku wizji choreograficznej, która przemawiała wyłącznie nastrojem. Szkoda tylko, że precyzja 12 tancerzy, tworzących symetryczny układ ruchowy, nie była najwyższej próby.
"Odwieczne pieśni" zaprezentowane po raz pierwszy w Polskim Teatrze Tańca w roku 1975. U Drzewieckiego ich treść odwołuje się do biblijnego wyobrażenia Raju, Pierwszych Rodziców i Grzechu Pierworodnego. Kameralny, ograniczony do czworga tancerzy zespół, przekazuje w sposób bardzo sugestywny lecz nie dosłowny "odwieczne" problemy człowieczego losu. Wszyscy soliści pokazali duże umiejętności
Najbardziej interesująca okazała się trzecia propozycja wieczoru - bartokowski "Cudowny mandaryn". Jego premierę Poznań oglądał prawie ćwierć wieku temu - w 1970 r. Drapieżność muzyki Bartoka i drastyczność libretta Lengyela są w tej inscenizacji przejaskrawione i skupiają się na najbardziej niskich, brutalnych stronach ludzkiej natury. To przerażający i wyłącznie czarny w kolorycie świat podłości i zbrodni. Czołowe partie kreują występujący gościnnie tancerze z Gdańska - Mariola Lebida (Dziewczyna) i Krzysztof Brodek (Mandaryn). Głównemu bohaterowi zabrakło owej "cudowności", odmienności. Mandaryn był zwyczajnie szary.
Mimo wyraźnego podporządkowania tańcowi i muzyce, scenografia stanowi odrębną, atrakcyjną wartość "Baletów". "Etiuda B-moll" ma pastelowy koloryt sennego marzenia. Symbolicznie, lecz w sposób bardzo nośny zaakcentowane są odwieczne znaki Dobra, Zła, Opatrzności, Życia i Śmierci w balecie do muzyki Karłowicza. Przeniesienie "Cudownego mandaryna" na wysypisko śmieci eksponuje ohydę i brzydotę świata.
Kierownictwa muzycznego "Baletów" podjął się Zbigniew Graca. Po raz kolejny udowodnił, iż współpraca artystyczna tego dyrygenta z orkiestrą Teatru Wielkiego daje bardzo dobre rezultaty. Najeżoną trudnościami technicznymi partyturę "Cudownego mandryna" zespół wykonał niemal bez zarzutu, a w "Odwiecznych pieśniach" i kompozycji Szymanowskiego pięknie prowadził romantyczną kantylenę.