Bydgoszcz. Zmiany w balecie Opery Nova
Balet Opery Nova rozpoczyna sezon: z nowym szefem - choreografem Markiem Zajączkowskim, z siedmiorgiem nowych tancerzy, w nowej, przestronnej sali do ćwiczeń.
Z siedmiorga nowych tancerzy na miejscu jest piątka. Na wczorajszą, pierwszą próbę do "Kota w butach" nie dotarli tylko Marcin Niedziałkowski i Joanna Strojna. Reszta ciężko pracowała od rana.
- Jesteśmy tu dopiero dwa dni - zwierza się jedna z tancerek Marta Dąbkowska. - Zdążyłyśmy już zjeść pyszną pizzę i odwiedzić przychodnię, bo musimy zrobić sobie dokładne badania.
Czy podoba im się Bydgoszcz? - Na razie niewiele zdążyłyśmy zobaczyć, ale ponieważ dziewięć lat spędziłyśmy w Warszawie, to patrzymy na Bydgoszcz raczej jak na ładne miasteczko, niż na miasto - mówi Marta Vielrose.
Na próbie na razie naśladują starszych kolegów z zespołu, którzy mają opanowaną choreografię. - Musimy ćwiczyć wszystkie role, bo jeszcze nie zostały rozdzielone i nie wiadomo którą przyjdzie nam zatańczyć - tłumaczy Iwona Zarzeka.
Wszyscy nowi tancerze mają po 19 lat i są absolwentami szkół baletowych. Tańca uczyli się 9 lat. - Było ciężko, bo prawie nie miałyśmy życia prywatnego, ani znajomych. Na imprezy też rzadko chodziłyśmy - mówi Marta Dąbkowska. - Teraz też nie będzie łatwo, ale mamy zamiar poszaleć i nadrobić imprezowe zaległości.
Wbrew powszechnej opinii wcale nie są ciągle na diecie.
- W balecie nie można być bardzo grubym, ale zdarza się, że nawet grubasów przyjmują - mówi Marta Vielrose. - Mnie nie raz zdarzyły się uwagi, że z moją tuszą do baletu nie bardzo. Ale jak widać nie jest tak źle, bo przyjęli mnie do bydgoskiego zespołu.
- Słodycze jadamy regularnie - śmieje się Ilona Zarzeka. - Nawet jemy ich bardzo dużo. Zmęczone lekcjami zajadamy się snickersami.
Cały zespół baletowy ćwiczy od wczoraj pod okiem nowego szefa w nowej, przestronnej sali, którą oddano do użytku w drugim kręgu gmachu Opery Nova przy ul. Focha.
