Agnieszka Holland: Głosowałam na PO, ale na oszustów więcej głosować nie będę
- Głosowałam na Platformę Obywatelską, która ustami premiera obiecywała związki partnerskie i in vitro. Na oszustów więcej głosować nie będę - mówi w rozmowie z "Newsweekiem" reżyserka Agnieszka Holland. A jej córka dodaje: "Zastanawiam się, czy nie wyjechać z Polski".
- Coraz bliżej nam do Rosji i jej stalinowsko-putinowskich wartości - tak w rozmowie z "Newsweekiem" Agnieszka Holland podsumowała ostatnią debatę o związkach partnerskich i odrzucenie przez Sejm wszystkich projektów. To nawiązanie do przyjętej niedawno w Rosji ustawy zakazującej tzw. propagandy homoseksualnej. Temat jest jej szczególnie bliski, bo jej córka Kasia Adamik żyje w związku z kobietą.
Piąta kolumna w PO
Odrzucenie projektów ustawy o związkach partnerskich to dla Agnieszki Holland oszustwo ze strony Platformy Obywatelskiej - partii, która deklarowała, według niej, liberalny program. - Posłowie, którzy zdecydowali się kandydować z ramienia Platformy, znali program tej partii i wiedzieli, dlaczego ludzie na nią głosują. Jeżeli ich przekonania nie pozwalały na akceptację tego programu, mogli nie startować albo startować z PiS - ocenia reżyserka i nazywa konserwatywną frakcję w PO "piątą kolumną".
- Poseł Godson nie przedstawił się wyborcom jako misjonarz walczący przeciw prawom gejów. W Afryce, z której pochodzi, w wielu krajach homoseksualizm karany jest śmiercią. Czy z taką misją wszedł do polskiego Sejmu? - pyta Agnieszka Holland i podsumowuje: na oszustów nie będę więcej głosować.
"Związki partnerskie to jakieś dziwactwo i fanaberia"
W styczniu Sejm odrzucił wszystkie projekty ustaw o związkach partnerskich: zgłoszone przez SLD, Ruch Palikota i Platformę Obywatelską. PO nie udało się przegłosować nawet własnego projektu, bo przeciwko głosowała konserwatywna frakcja w partii. Głosowaniu nad projektami ustaw towarzyszyła burzliwa debata w Sejmie. Najaktywniejszy udział brali w niej posłowie PiS i Solidarnej Polski, którzy opowiedzieli się za odrzuceniem wszystkich projektów.
Twierdzili oni, że wprowadzenie związków partnerskich uderza w instytucję rodziny, a homoseksualizm - jako nienaturalny - nie powinien być sankcjonowany prawnie. - Między dwoma mężczyznami czy kobietami może istnieć jedynie przyjaźń, a nie miłość, a już zupełnie nie miłość małżeńska - dowodził Artur Górski z PiS.
Wielu konserwatywnych posłów, w tym należących do PO, argumentowało też, że związki partnerskie doprowadzą do dalszych zmian. - Uważam, że to jest próba legalizacji małżeństw homoseksualnych, a za jakiś czas próba legalizowania adopcji dzieci przez związki gejowskie. Jeżeli pozwolimy, aby ta ustawa powstała, dlaczego na przykład nie utworzyć ustawy o związkach poligamicznych - mówił John Godson. Poseł Tomasz Głogowski z PO nazwał też związki partnerskie "dziwactwem i fanaberią".
Więcej w dzisiejszym wydaniu "Newsweeka "