Artykuły

Bardzo straszny dwór

Nie, nie, proszę się uspokoić, nie zamierzam krytykować nowatorstwa reżysera, Andrzeja Żuławskiego, w traktowaniu opery Moniuszki, chociaż na premierze mówiło się w kuluarach, że minister Nazarowa zdjęła dyrektora Teatru Narodowego, Janusza Pietkiewicza, za to, że zawczasu nie zdjął "Strasznego dworu" ze sceny. Po obejrzeniu tego kabaretu martyrologicznego (wstrząsająca "Aria z onucami" zamiast "Arii z kurantem"!) przypomniałem sobie, co mi w jednym z wywiadów mówiła niestrudzona propagatorka twórczości Moniuszki, Maria Fołtyn. Otóż, będąc w Rzymie, została przyjęta przez Jana Pawła II. Przy powitaniu rymnęła przed papieżem na kolana i składając mu w upominku pięknie wydaną partyturę "Strasznego dworu", poprosiła o interwencję i pomoc w wystawieniu we Włoszech tej opery. A na to papież, podnosząc ją z klęczek:

"Droga pani Mario, ja mam tutaj prawdziwy straszny dwór!"...

Dlaczego to zdarzenie przypominam?

Niedawno Rada Języka Polskiego powzięła uchwałę o zorganizowaniu ogólnopolskiego konkursu pisarskiego (dwie strony pięknej, poprawnej polszczyzny) o nagrodę Gęsiego Pióra Mikołaja Reja. Szukając w mediach patrona dla tego konkursu, obleciałem turki-mazurki, ale, niestety, wszędzie spotykałem się z chłodną odmową. Z tym większym zadowoleniem muszę pokwitować pozytywną decyzję naczelnego "Życia Warszawy". Zgodził się on na patronat gazety, przy czym sądzę, że nie bez znaczenia jest tutaj tradycja: minęło czterdzieści lat od chwili, gdy ówczesny naczelny, Henryk Korotynski, za radą pisarki, Marii Dąbrowskiej, zaczął wraz z red. Augustem Grodzickim (jako Kastor i Polluks) pisywać felietony językowe "Byki i byczki", które niebawem przekazał mnie - a ja ciągnę je do dzisiaj.

Otóż ta seria odmów, z jakimi się spotkałem, jest smutnym świadectwem obniżania się progu świadomości językowej dziennikarzy. Słuchałem niedawno odczytu prof. Haliny Satkiewicz z Instytutu Dziennikarstwa UW - właśnie na ten temat. Płakać się chciało! Sam mam przypadkowo wybrane z prasy przykłady lekceważenia ortografii, składni, frazeologii, Bóg wie czego jeszcze. A przecież nie nastawiałem się na to specjalnie! I otóż mając tak znakomitych językoznawców na wykładach, nasi koledzy wchodzą do zawodu w pancerzach, które chronią ich przed wszelkimi sygnałami, że jest źle. A konkluzja?

Konkluzja jest taka, że nasza Królowa Polszczyzna nie może się pochwalić swoim dworem, bo jest to doprawdy bardzo straszny dwór!

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji