Nie tego chciał Moniuszko!
Rodzina Stanisława Moniuszki, obecna w Teatrze Narodowym na przedpremierowej próbie generalnej oraz na premierze "Strasznego dworu" w reżyserii Andrzeja Żuławskiego, uznała jednogłośnie to przedstawienie za całkowicie sprzeczne z ideą kompozytora i librecisty.
Podobną opinię wyraziła później większość muzykologów, specjalizujących się w twórczości Stanisława Moniuszki, a byli to, między innymi, panowie Tadeusz Kaczyński i Józef Kański oraz tacy znani recenzenci jak pan Jerzy Waldorff czy pani Dorota Szwarcman.
Pojawiające się w tytułach artykułów takie sformułowania, jak: "Wariacje nie na temat", "Zbrodnia w Narodowym", "Straszny bełkot", "Skandal w operze" czy "Katastrofa" - mówią wyraźnie, że inscenizacja Andrzeja Żuławskiego do tego stopnia zmieniła obraz "Strasznego dworu" - tak muzyczny (przez poczynione w partyturze "vide"), jak i teatralny (przez przeniesienie akcji w inną sytuację historyczną i przeinaczenie charaktenj postaci scenicznych) - że stał się on tworem reżysera i scenografa, posługujących się muzyką i librettem opery jako korzystnym, bo powszechnie znanym i lubianym materiałem. Uważamy za fałszywe artystycznie i wręcz niemoralne to, że ów twór sceniczny, tak daleko odbiegający od intencji autorów, przedstawia się widzowi naszej reprezentacyjnej sceny operowej, w tym także młodzieży nie znającej oryginału, jako dzieło Stanisława Moniuszki i Jana Chęcińskiego.
Uznając prawo inscenizatora do własnej interpretacji cudzych utworów uważamy, że Andrzej Żuławski znacznie przekroczył dopuszczalne granice swobody, naruszając prawa autorskie i w ten sposób czyniąc moralną krzywdę kompozytorowi i libreciście.
Dlatego czujemy się zobowiązani zwrócić się do Pana Dyrektora z prośbą o zdjęcie tej inscenizacji "Strasznego dworu" z afisza Teatru Narodowego.