Antonina Krzysztoń: "Jest inny świat, w Lublinie też"
Dla wielu z pewnością był to wieczór wspomnień o górskich wędrówkach i bieszczadzkich klimatach - Marta Szczecina o koncercie Antoniny Krzysztoń.
Kolejną ciekawą propozycję dla publiczności przygotował Lubelski Salon Artystyczny działający w Centrum Kultury, zapraszając Antoninę Krzysztoń. Zainteresowanie recitalem było tak ogromne, że postanowiono zrobić dwa koncerty z rzędu. Teatr Stary był szczelnie wypełniony, a i tak chętni czekali w kolejce z nadzieją, że staną się szczęśliwymi nabywcami choć jeszcze jednego biletu.
Antonina Krzysztoń zaczęła od piosenki, którą skończyła słowami: "Jest inny świat, w Lublinie też", od razu wzbudzając aplauz. Udała jej się także niełatwa sztuka, bo już podczas drugiego utworu zaangażowała kilkupokoleniową publikę do wspólnego śpiewania. I ten kontakt artystka utrzymała do końca. Raz słuchacze klaskali w rytm piosenki, za chwilę nucili refreny i odpowiadali na pytania zadawane przez Krzysztoń.
W jednym z wywiadów artystka przyznała, że stojąc na scenie, dzieli się z ludźmi tym, co dobre. I tak właśnie można odbierać sobotnie recitale. Wszystkie piosenki były pełne optymizmu, w dodatku zaśpiewane z emanującą wręcz radością. Niemal każdy utwór artystka poprzedzała słowem wstępu i dedykacją. Tu każdy mógł znaleźć coś dla siebie: i osoby, które mają gorszy okres w swoim życiu, i ojcowie, i zakochani.
Dla wielu z pewnością był to wieczór wspomnień o górskich wędrówkach i bieszczadzkich klimatach. Tu momentami nasuwały się skojarzenia z występami Starego Dobrego Małżeństwa. Na ekranie wyświetlane ponadto były fotografie górskich pejzaży, tęczy, lasu i ognisk.
Koncert Antonina Krzysztoń zakończyła swoim największym przebojem "Perłowa łódź".