Artykuły

Chodzi mi o to, aby język giętki powiedział wszystko, co pomyśli głowa

"Chodź na słówko" w reż. Jerzego Moszkowicza w Centrum Sztuki Dziecka w Poznaniu. Pisze Julia Rybicka na swoim blogu FiT-steria.

To nie jest wcale tak, że oglądam tylko poważne rzeczy, sztuki i filmy dla dojrzałej widowni. Zaintrygowana informacją, że aktorzy Teatru Nowego biorą udział w pewnym projekcie dla młodszych widzów, nie mogłam tego nie obejrzeć. A że fanką i obserwatorką tych aktorów jestem - moja obecność była tam obowiązkowa.

W dniu premiery jeszcze nie wiedziałam, że się na niej znajdę. Dzień zaczęłam fatalnie. Jednak ktoś pomyślał za mnie i zaprosił mnie do uczestnictwa w tym wydarzeniu. Za co w tym miejscu dziękuję. Uratowało to mój kiepski dzień. Grupą wesołej ekipy wybraliśmy się na spektakl. Jestem poznanianką, ale nie wiedziałam gdzie jest Pawilon Nowej Gazowni. Moi towarzysze również. Po serii zdarzeń i gagów, jakby wyjętych z filmów Chaplina, dotarliśmy na miejsce.

Na scenie są i oni - Anna Mierzwa, Radosław Elis i Michał Kocurek.

To bardzo zabawne zobaczyć tych dramatycznych aktorów przebranych w dziwaczne stroje odtwarzanych przezeń postaci w towarzystwie młodej widowni.

"Chodź na słówko", sztuka napisana przez Malinę Prześlugę, opowiada historie słówek. Wypowiedziane przez małe dziecko nie tworzą istniejących w języku polskim pełnych słów. KuLa prawdopodobnie miała być kuRą (Ania Mierzwa), a Toperz - nietoperzem (Radosław Elis). Zaczynają się dywagacje, rozważania komu czego w danym słówku brakuje. A może toperz powinien się nazywać TAK-toperzem? Przecież wszystko i tak sprowadza się do słówka "nie" - mówi Toperz do Kuli. Np. NIE-bo! Zwraca w tym przypadku szczególną uwagę, że przedrostek NIE jest w naszym języku niezwykle ważny. I takich dyskusji jest tam sporo. Całej historii towarzyszy kilka postaci odtwarzanych przez Michała Kocurka, który gra: Język Polski, Brzydkie Słowo i Logopedę.

Ta pełna takich smaczków i zabaw słownych opowieść nasuwa widzowi wiele wniosków. Np., że brzydkie słowa są brzydkie, ale jednak gdzieś tam potrzebne. Oczywiście żartuję. To przecudowna, bajkowa opowieść, niezwykle sprawnie wyreżyserowana przez pana Jerzego Moszkowicza.

Aktorzy sprawili, że śmiałam się i bawiłam jak dziecko, które przecież w każdym z nas drzemie. Panie nauczycielki nie powinny jednak brać dzieciaków poniżej 8go roku życia na spektakl, bo mimo iż jest on napisany dla nich, to ta granica wiekowa jest niezwykle ważna. Młodsze dzieci po prostu się nudzą.

Tekst napisany dla młodej widowni jest tekstem przy którym świetnie bawią się także dorośli. Obserwowałam miny krytyków, panów dyrektorów, oraz innych i było to niezwykle interesujące zobaczyć ich uśmiech i wzruszenie. Mają jednak serca.

Sztuka kończy się popisem muzycznym całej trójki śpiewających aktorów, co jest uważam fajnym dopełnieniem i zakończeniem.

Dla mnie, jako absolwentki Uniwersytetu Adama Mickiewicza, była to niezwykła lekcja, na którą z chęcią zabrałabym swoich profesorów. Dla aktorów wydaje mi się odprężeniem podczas codziennej pracy nad czasem bardzo trudnymi tematami, ale także wyzwaniem, bo przecież dziecko jest największym krytykiem i wymagającym widzem. Myślę, że cała ekipa tworząca "Chodź na słówko" podołała zadaniu.

Niezwykle lekkie, ale sprawne pióro młodej autorki, fajna muzyka, scenografia bez udziwnień, doskonała gra aktorów i z pasją prowadzona reżyseria (przez największego znawcę dziecięcego stylu i smaku), to największe atuty tego spektaklu. Zapraszam na słówko widownię w każdym wieku. Scena Autora przy Centrum Sztuki Dziecka ma u mnie poparcie.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji