Podkarpacie. Rekonstruktorzy chcą odtwarzać rzeź wołyńską
Latem pod Radymnem stanie atrapa kresowej wioski. 20 lipca o godz. 20 zjawią się w niej przebrani w mundury UPA miłośnicy rekonstrukcji historycznych. I odtworzą rzeź wołyńską.
- To ma taki sam sens jak rekonstrukcja palenia ludzi w piecach krematoryjnych albo spalenia stodoły w Jedwabnem - komentuje historyk prof. Andrzej Paczkowski.
Przemyskie Stowarzyszenie Rekonstrukcji Historycznej X.D.O.K. działa od pięciu lat. W internecie chwali się kilkoma przeprowadzonymi z rozmachem rekonstrukcjami na Podkarpaciu - m.in. bitwy o Przemyśl czy wywózki na Syberię.
Ta druga odbyła się w lutym 2010 r. w Przemyślu. Wystąpiło w niej pół tysiąca statystów i aktorów, a ze Skansenu Taboru Kolejowego w Chabówce ściągnięto wagony z lat 30.
Akcja "Śmierć Lachom"
Na lipiec rekonstruktorzy z Przemyśla przygotowują rekonstrukcję pod tytułem "Wołyń 1943 - nie o zemstę, lecz o pamięć wołają ofiary" i na swojej stronie apelują o datki na to widowisko. - Chcemy przypomnieć o tym, co wydarzyło na Kresach, Wołyniu i we wschodniej Małopolsce 70 lat temu. Chcemy uczcić wymordowanych przez UPA Polaków, Żydów, Ormian - mówi Mirosław Majkowski, przewodniczący stowarzyszenia.
Rzeź wołyńska rozpoczęła się 11 lipca 1943 r. Pod hasłem "Śmierć Lachom" oddziały UPA zaatakowały 99 polskich miejscowości, głównie w powiatach horochowskim i włodzimierskim. Wsie były otaczane, a później dochodziło do rzezi i zniszczeń. Ludność polska ginęła od kul, siekier, wideł, kos, pił, noży, młotków i innych narzędzi zbrodni. Gdy wymordowano ludność, palono wsie, by ci, którym udało się przeżyć, nie osiedlili się ponownie. Szacuje się, że na Wołyniu zginęło 50-70 tys. Polaków, choć niektórzy historycy i badacze podają liczbę nawet ponad 100 tys.
Jak przemyskie stowarzyszenie chce odtworzyć to, co się działo na Wołyniu? Pod Radymnem powstanie wioska, która ma przypominać typową kresową wieś. - Widowisko odbędzie się wieczorem, ok. 20. Nie chcemy epatować drastycznymi scenami. Wydarzenia chcemy pokazać za pomocą światła i dźwięku. Mieszkańców wioski będą odtwarzać aktorzy z amatorskich teatrów działających przy różnych placówkach kultury, a członkowie stowarzyszenia odtworzą działania sotni UPA - zapowiada.
Majkowski uważa, że dzięki rekonstrukcji historycznej łatwiej będzie "dotrzeć do współczesnych Polaków". Dlaczego tematem tego widowiska ma być rzeź wołyńska? Bo - twierdzi - Polacy zbyt mało wiedzą o tym, co się wydarzyło 70 lat temu na Kresach. - Przez kilkadziesiąt lat w ogóle nie można było o tym mówić. A teraz ten temat jest nadal przemilczany. Jeżeli Sejm do tej pory jednoznacznie nie wskazał i nie potępił winnych tej zbrodni, jeżeli wciąż ze strony ukraińskiej nie słyszymy słowa "przepraszam", a po tamtej stronie granicy stawiane są pomniki Szuchewiczowi i Czuprynce, czyli tym, którzy wydali rozkaz wymordowania Lachów, to my musimy pamiętać o niewinnych ofiarach tego ludobójstwa. Chcemy pokazać prawdę historyczną - mówi Majkowski.
Absurd rekonstrukcji
Atrapę wsi ma wybudować miasto Radymno. Burmistrz Wiesław Pirożek mówi, że we wrześniu 2012 r. stowarzyszenie zorganizowało w mieście rekonstrukcję walk polsko-niemieckich. - Ludziom się to podobało. W widowisku wzięła udział młodzież. Gdy stowarzyszenie zaproponowało nam kolejną rekonstrukcję, zgodziliśmy się. W budżecie zapisaliśmy nawet wstępnie około 10 tys. zł na budowę wioski. A teraz słyszymy, że to wydarzenie budzi jakieś kontrowersje... - przyznaje Pirożek.
- O matko! - to były pierwsze słowa prof. Andrzeja Paczkowskiego, gdy usłyszał o pomyśle przemyskich miłośników rekonstrukcji.
- Rekonstrukcje historyczne funkcjonują w różnych krajach od dziesiątków lat. Odtwarzane są bitwy, oblężenia zamków. Ale nie wyobrażam sobie rekonstrukcji rzezi i nie widzę jej sensu. Gdy w Warszawie odbywa się rekonstrukcja powstania warszawskiego, nie odtwarza się mordujących i gwałcących własowców. Nie epatujmy makabrą - tłumaczy historyk.
Żerowanie na emocjach
Przewodniczący Związku Ukraińców w Polsce Piotr Tyma pomysł rekonstrukcji nazywa absurdalnym, ale na razie związek nie będzie wydawał oficjalnego stanowiska w tej sprawie.
- Taka rekonstrukcja nie przybliża prawdy historycznej, niczego nie tłumaczy. Jest grą na emocjach i żerowaniem na nich. Niestety są środowiska, dla których, niezależnie od tego, ile razy nie zostałoby powiedziane słowo "przepraszam", ciągle będzie za mało. Organizatorzy tego widowiska deklarują, że robią to w imię dialogu. Ale oni wcale tego dialogu nie chcą i nie rozumieją, czym jest pojednanie - stwierdza Tyma.
W rekonstrukcji w Radymnie ma wziąć udział ok. 200 osób. Majkowski nie chce ujawnić, ile całe przedsięwzięcie ma kosztować. Dotychczasowe rekonstrukcje kosztowały od 10 do 150 tys. zł.