Artykuły

Rzeszów. Jak Aktywne Kobiety pokonały Cezarego Pazurę

Niczego, co przeżyłam, nie żałuję. Moje życie, to moje bogactwo. To, co było, przeszło, minęło. Nie można tego zmienić, nie możemy zmienić tego, co było wczoraj. Możemy zmieniać jutro - mówiła w piątkowy wieczór w Filharmonii Podkarpackiej Danuta Wałęsa. spotkanie prowadził Cezary Pazura.

Danuta Wałęsa była gościem honorowym czwartej edycji konferencji Kobieta Aktywna, którą zorganizowała eurposłanka Elżbieta Łukacijewska. Przyjechało prawie 700 osób, głównie pań. Całej wydarzenie prowadził aktor i satyryk Cezary Pazura. Dwoił się i troił. Żeby było śmiesznie.

- Po raz pierwszy prowadzę panel dyskusyjny, a nie jestem Kubą Wojewódzkim, a tym bardziej Krzyśkiem Ibiszem - zagaił na początek i od razu rozbawił salę.

I was to bawi?

W pierwszym panelu pt. "SIŁACZKI - Zmieniając siebie, zmieniam świat " wzięły udział: Agnieszka Kozłowska-Rajewicz, pełnomocnik rządu do spraw równego traktowania, Halina Lubera ze stowarzyszenia "Rzeszowski Klub Amazonka" oraz Jolanta Janson, właścicielka "Odysei Dziecięcej". Minister Rajewicz ostrzegała panów, którzy znaleźli się na sali (byli wśród nich dwaj posłowie PO: Marek Rząsa i Piotr Tomański), by uważnie słuchali wypowiedzi kobiet, bo inaczej w najbliższych wyborach mogą stracić swoje mandaty. Pazura był ciekawy, w jaki sposób kobiety trafiają do polityki:

- Większość z nas z irytacji. Tak się denerwują na sprawy nie rozwiązane, na problemy, że w końcu startują - mówiła.

- A czy to prawda, że kobiety kierują się sercem, a mężczyźni rozumem? - dopytywał Pazura.

- To głupia teza i aż szkoda jej komentować - odparowała pani minister.

- Ja jestem feministą, jak Boga kocham - powtarzał co chwila Pazura.

I na dowód opowiedział dowcip: ''Ile trzeba feministek, aby wkręcić jedną żarówkę w kuchni? Żadnej, niech frajer zmywa po ciemku".

- I was to bawi? - rzucił, gdy panie pokładały się ze śmiechu.

Zaprzyjaźnijmy się znowu

Choć cała konferencja była utrzymana w raczej zabawnej konwencji, to chwilami było też nieco poważniej. Jolanta Janson zaapelowała na przykład, by kobiety zaczęły się znów ze sobą zaprzyjaźniać. Żeby, tak jak kiedyś, odwiedzały się, pogadały, wypiły kawę. A nie tylko ze sobą rywalizowały. Halina Lubera z kolei opowiadała o tym, jak stowarzyszenie, którego jest prezeską pomaga kobietom, które zachorują na raka. - Najtrudniej dotrzeć jest kobiet młodych, np. 20-letnich. Im bardzo trudno jest pogodzić się chorobą, traumą z nią związaną, okaleczeniem - mówiła.

Chcę tylko przyjemności

Wszyscy oczekiwali oczywiście na wystąpienie Danuty Wałęsy. Przez pół godziny na scenie rozmawiała z nią europosłanka Elżbieta Łukacijewska, organizatorka całej konferencji. Pytała m.in. o książkę. Danuta Wałęsa ze swadą nawiązywała do niej. Mówiła np.: - Nie pisałam tej książki, żeby komuś dokuczyć, albo zarobić pieniądze, tylko z potrzeby serca.

- Ja kocham mężczyzn, kocham ludzi. Pisząc tę książkę, pisałam swoje życie, życie kobiety, a że był w tym życiu też mężczyzna, to również znalazło się w tej książce troszkę o nim.

Mówiła też sporo o swoim życiu: - Nigdy od życia nie chciałam niczego więcej, niż miałam. My, kobiety, często jesteśmy zazdrosne, podejrzliwe, chcemy ciągle więcej. Np. kiedyś więcej od komunistów odczuwałam życzliwości niż od ludzi Solidarności, wśród których były osoby, które być może zazdrościły - mówiła.

Zwierzyła się też, że lubiła kiedyś problemy, lubiła je rozwiązywać. - Czym większy był problem, tym lepiej się czułam. A teraz jestem dojrzałą kobietą i chcę tylko przyjemności - mówiła ze śmiechem.

I na koniec: - Niczego, co przeżyłam, nie żałuję. Moje życie, to moje bogactwo. To, co było, przeszło, minęło. Nie można tego zmienić, nie możemy zmienić tego, co było wczoraj. Możemy zmieniać jutro.

Praca w sercu i w...

W drugim panelu pt. "PIONIERKI - 4 kilo zdrowego egoizmu poproszę!" wystąpiły: posłanka Iwona Guzowska, mistrzyni świata w boksie zawodowym i kickboxingu, Ewa Chodakowska, trenerka personalna, autorka rewolucyjnych programów treningowych, Monika Szela, dyrektor teatru "Maska" w Rzeszowie oraz Zuzanna Górska, właścicielka Pracowni Twórczej Zuzi Górskiej;

Zuzia Górska, która szyje torebki zwierzała się, że zaczynając pracę nie myślała o zarobku, nie miała biznesplanu ani wyliczeń w exelu. - Nawet nie wiem dlaczego niektórzy mówią, że osiągnęłam sukces. Bo ja mam tylko fajny dom, ciekawą pracę, dzieci i kochającego męża. Moim sukcesem jest rodzina, a pracownia to tylko wielki bonus - podkreślała.

W tym panelu przyszedł też czas na życiowe refleksje. Iwona Guzowska wspominała czas, kiedy ciężko pracowała, miała dziecko w przedszkolu, biegała na treningi i prała ręcznie, bo nie stać jej było na pralkę automatyczną. A Cezary Pazura opowiadał, jak uczył się roli w... toalecie, bo to było jedyne miejsce w wynajmowanym mieszkaniu, w którym miał jako taką intymność.

Niespodziewaną puentą wieczoru okazała się historią opowiedziana przez Zuzię Górską, która przekonywała, że każda praca wykonywana dobrze, z zaangażowaniem, może przynieść sukces i pieniądze. I przywołała postać Josepha Pujola, artysty francuskiego z przełomu XIX-XX wieku.

- Proszę mi wybaczyć, jeśli ktoś uzna to za niestosowne, ale wsławił się tym, że odtwarzał melodie za pomocą pierdnięć. Dało mu to wielką popularność, występował nawet w Moulin Rouge - powiedziała Zuzia Górska.

- Można więc powiedzieć, że nie miał pracy w sercu, tylko w... - podchwyciła Monika Szela.

To tak rozbawiło Cezarego Pazurę, że tym akcentem postanowił zakończyć konferencję...

- Muszę to koniecznie zapamiętać. Pujol, tak? - upewniał się. - Mam niedosyt. Chciałbym, żeby taki kongres był co tydzień - mówił.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji