Artykuły

W ramach deseru igraszki

"Poobiednie igraszki" w reż. Jacka Gierczaka w Teatrze Miniatura w Gdańsku. Pisze Agnieszka Domańska w Teatraliach.

"Piaskownica, huśtawka, kilka ławek, porozwieszane zdjęcia z gdańskich blokowisk. Brzmi pospolicie i swojsko, jednak to w takiej scenerii rozgrywa się akcja sztuki, którą ciężko nazwać banalną. Dlaczego? Bo obejrzeć ją można w teatrze dziecięcym, a jak się okazuje, nie jest ona skierowana jedynie do dzieci. Ale do rzeczy"

Spektakl "Poobiednie igraszki" powstał przed czterdziestoma laty w Argentynie, w czasie gdy panowała tam tzw. dyktatura generałów. Sztuka Romy Mahieu została objęta cenzurą i zakazem wystawiania. Ówcześni dramaturdzy porównywali Argentynę do przedszkola, w którym społeczeństwo to bezradne dzieci, niemogące przeciwstawić się autorytarnym rządom. I to właśnie dzieci są bohaterami najnowszej sztuki wystawionej w gdańskim Teatrze Miniatura.

Poznajemy siedmioro bohaterów. Są to: Anders, Susana, Diego, Claudia, Alonso, Sergio i Karolina. Mają od pięciu do ośmiu lat. Jest i niepełnosprawny umysłowo Julito, najstarszy z nich, bo osiemnastoletni. Wraz z resztą widzów podglądamy ich codzienność, która wygląda pewnie tak, jak u wielu dzieci na świecie: zabawa w ślub, szpital, wojnę, a nawet pogrzeb. Spotkania odbywają się w centrum podwórkowego życia - piaskownicy, która staje się areną walk, miejscem zwierzeń i grobem. Jednak to, co zastanawia i trochę przeraża, to agresja bohaterów, która w miarę rozwoju akcji narasta.

Dzieci często przywołują w rozmowach swoich rodziców. Padają wyzwiska, rośnie w siłę brutalność. Przywódcą tej małej społeczności jest Anders (w tej roli Jakub Ehrlich), syn wojskowego. Wydaje się zapatrzony w swojego ojca - jest despotyczny i wszyscy zawsze muszą mu się podporządkować, słuchać jego poleceń. Prowadzi to do krańcowych sytuacji, jak namowa do zabicia wróbelka czy tragiczna scena końcowa.

Reżyser Jacek Gierczak wyraźnie kreśli psychologię postaci. Dobro stawia w opozycji do zła. I to ono, pomimo prób przeciwstawienia się jego eskalacji (buntownicza rola Susany), ostatecznie wygrywa.

"Poobiednie igraszki" inaugurują działalność nowej sceny Teatru Miniatura - Sali Prób. Jej widownia została zaprojektowana w ciekawy sposób. Pomysł polega na tym, że widzowie siedzą zwróceni twarzami do siebie, pod kątem dziewięćdziesięciu stopni, i mogą obserwować przedstawienie z dwóch różnych stron, a także siebie nawzajem.

Na uwagę zasługuje obsada spektaklu. Aktorzy bardzo naturalnie wcielają się w rolę dzieci, może poza Tymonem Tymańskim, który - jak wiadomo - nie jest aktorem, co jednak nie zwalnia go od pracy nad dobrą dykcją. Jej brak, niestety, zakłóca nieco odbiór przedstawiania.

"Poobiednie igraszki" są ciekawą odmianą w repertuarze gdańskiego teatru. Pojawiła się sztuka trafiająca do rodziców dorastających dzieci, prowokująca do zastanowienia się nad niebezpieczeństwem tkwiącym w nieprawidłowych wzorcach, które przenikają do świata dzieci i sprawiają, że brutalność zwycięża nad niewinnością. Pozostaje nam mieć nadzieję, być może złudną, że w prawdziwym życiu, poza sceną teatralną, wygląda to jednak trochę inaczej.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji