Artykuły

Tworzył Akademię Teatralną i Kontrasty. Odszedł Klemens Krzyżagórski

Miał olbrzymi wpływ na scenę teatralną, ale także na literaturę faktu w Polsce. To dzięki niemu Białystok ma tak silną pozycję, jeśli chodzi o teatr lalkowy dla dorosłych. Kiedy był redaktorem naczelnym "Kontrastów", o publikację w nich zabiegali reportażyści takiego formatu jak Ryszard Kapuściński czy Hanna Krall. Po wieloletniej chorobie, w wieku 83 lat zmarł Klemens Krzyżagórski.

Krzyżagórski zmarł w szpitalu we wtorek 19 marca. Pogrzeb odbędzie się w poniedziałek 25 marca o godz. 11.30 na warszawskim cmentarzu komunalnym na Bielanach.

- Klemensowi zaproponowałem przyjazd do Białegostoku z Wrocławia, gdzie był redaktorem "Odry", bo był mi potrzebny jako konsultant programowy, w myśleniu o szkole teatralnej, repertuarze i teatrze dla dorosłych. Był dla mnie podporą, starszym bratem, tym mądrzejszym; wspaniałym człowiekiem zaangażowanym w to, co robi w szkole i poza nią. Dzięki niemu w teatrze lalek mieliśmy fantastyczne realizacje dla dorosłych Janka Wilkowskiego, Tadeusza Słobodzianka, Piotra Tomaszuka czy moje. To w dużym stopniu zasługa Klemensa - wspomina zmarłego Krzysztof Rau, reżyser, aktor, lalkarz, wieloletni dyrektor Białostockiego Teatru Lalek, założyciel i wykładowca Wydziału Sztuki Lalkarskiej w Białymstoku warszawskiej PWST. - Kiedy otrzymał propozycję powrotu do poprzedniego zawodu, jako redaktor naczelny "Kontrastów", zredukował trochę swoje zainteresowanie nami, w teatrze został na części etatu i zajął się pismem. A "Kontrasty" w obszarze reportażu były pismem numer jeden w Polsce. Że w Białymstoku mogło powstać najlepsze pismo oparte na literaturze faktu, graniczyło z cudem.

Klemens Krzyżagórski urodził się w 1930 roku w Zdunach na Wielkopolsce. Swoją przygodę z teatrem rozpoczął jako kierownik literacki Państwowego Teatru Lalek w Wałbrzychu, którą to funkcję pełnił w latach 1958-1965. Był organizatorem Estrady Poetyckiej; sceny dla dorosłych. Spod jego ręki wyszły takie scenariusze jak "Strofy skonfiskowane", "Wieczór sentymentalny", "Pieśni wolnego ducha", "Trzynasty apostoł". W latach 1965-66 kierował redakcją programów artystycznych wrocławskiego oddziału telewizji. Następnie do 1971 roku był konsultantem programowym Wrocławskiego Teatru Lalek, gdzie współtworzył scenę lalkową dla dorosłych oraz program nauczania w Studium Aktorskim Teatrów Lalkowych. Był wykładowcą, ale jednocześnie ciągle pisał i współinscenizował spektakle.

Od 1972 roku zaczyna pracę w Białymstoku jako konsultant programowy ówczesnego Państwowego Teatru Lalek. Funkcję tę sprawuje do 1981 roku. Jest współtwórcą Studium Lalkarskiego, które przekształcone zostało w Wydział Lalkarski warszawskiej PWST im. A. Zelwerowicza.

Drugą jego pasją było dziennikarstwo. Swój debiut miał w 1951 roku w "Gazecie Robotniczej" ukazującej się we Wrocławiu. Następnie zaczyna współpracę, także jako redaktor z różnymi tytułami, publikując eseje, reportaże, felietony i recenzje. W 1967 roku został redaktorem naczelnym wrocławskiej "Odry", którą prowadził do 1972. Od 1974 przez blisko 6 lat był redaktorem naczelnym wydawanych w Białymstoku "Kontrastów". Po epizodzie białostockim następnie związał się z takimi tytułami wydawanymi w stolicy jak "Prasa Polska", "Kultura" i "Literatura". Jest też autorem takich pozycji jak "Kłopoty z ciałem", "Zielona medycyna" napisana pod pseudonimem Maciej Kora, a w 2002 roku wydał książkę "Apteka w ogrodzie".

Teksty Krzyżagórskiego zostały zamieszczone w wielu antologiach polskiego reportażu, był laureatem kilku nagród literackich i dziennikarskich, a także samorządowych i państwowych. Zdobył m.in. Nagrodę Artystyczną Białegostoku; odznaka Zasłużony Działacz Kultury czy odznakę Zasłużony Białostocczyźnie. Został też odznaczony Krzyżem Oficerskim Orderu Odrodzenia Polski i Krzyżem Kawalerskim.

- Z jednej więc strony Klemens był więc lokomotywą wszystkiego, za co się wziął, z drugiej - człowiekiem bardzo normalnym, który nie stawiał warunków. Kiedy zaczął pracę ze mną, postanowił zostawić Wrocław, rozmawialiśmy całą noc, gdzieś zaiskrzyło między nami. Po prostu zapakował z sobą żonę, pozostawił mieszkanie i przyjechał do nas, gdzie współpracowaliśmy przez dobrych kilka lat. Następnie, trochę pod naciskiem kolegów, doprowadzono do tego, że został prezesem Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich i wyjechał do Warszawy - kontynuuje Rau. - Klemens bez przerwy stawiał sobie wyzwania, wielekroć poświęcał swój czas na rozmowy z widzami po spektaklach, a czynił to z olbrzymią swadą. Była to osoba otwarta, ciepła, z olbrzymim poczuciem humoru, a to też dużo mówi o człowieku.

Zapewne wiele osób mogłoby przytoczyć o nim podobne anegdoty.

- Jako młody dziennikarz z jeszcze jednym kolegą zrobił kawał redaktorowi naczelnemu radia wrocławskiego. Zadzwonił do niego podając się za wydział astronomiczny KC twierdząc, że odwołuje zaćmienie Słońca i chcą, aby komunikaty poszły przez radio. Kazał dziennikarzom odpowiednio spreparować komunikaty. Ale ci uznali, że to niemożliwe i stwierdzili, że warto by zadzwonić do KC i sprawdzić, czy taki wydział astronomiczny istnieje. Oczywiście skończyło się donosem do UB i konsekwencjami. Klemens był więc człowiekiem nieobliczalnym i pozytywnym.

Z drugiej strony jako redaktor naczelny "Kontrastów" wspominany jest jako osoba niezwykle kompetentna, która dbała o jakość i tekstów, i strony fotograficznej.

- To on mnie zatrudniał do pracy w "Kontrastach" Pamiętam, że przeszłam poważne sito, zgłosiła się spora ilość ludzi, za przyjmowanie do pracy odpowiadał wtedy Wiesław Kazanecki. Zaczynałam wtedy od pracy w korekcie. Krzyżagórski zrobił na mnie wrażenie człowieka mądrego, wymagającego, z powagą podchodzącego do swojej funkcji, współpracowało z nim wielu wspaniałych reportażystów - opowiada Ewa Krzemińska, która pracowała także w białostockiej "Gazecie Wyborczej" jako redaktorka.

Z kolei Piotr Sawicki, białostocki fotografik, przez wiele lat fotoreporter "Kontrastów" mówi o nim, jak o mistrzu.

- Całe pięć lat współpracowałem z Krzyżagórskim, który po prostu stworzył od nowa to pismo, sam pracowałem w "Kontrastach" przez lat 15. Przekształcił je w prawdziwy magazyn reportażu, jedyny taki w Polsce, gdzie pisywali Kapuściński, Krall czy Niczyporowicz, sami najlepsi reporterzy. Ja fotografowałem do ich tekstów, pracowałem na etacie, ale też starałem się ściągać sławy z Polski. Fotografował Aleksander Jałosiński czy Edward Hartwig. Świadectwem erudycji zawodowej był turniej reporterów, którym załatwiał sobie teksty do kolejnych wydań. Ja miałem tą przyjemność, że dostawałem jeszcze maszynopisy i miałem pełną możliwość interpretacji. Z jego strony dostawałem zupełną wolność, to był człowiek z otwartą głową. Miałem zupełnie wolną rękę, a więc i olbrzymią odpowiedzialność. Był to dla mnie swoisty mistrz - wspomina Sawicki.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji