Artykuły

Ożenek, czyli "ze śmiechem nie ma żartów!"

"Ożenek" w reż. Iwana Wyrypajewa w Teatrze Studio w Warszawie. Pisze Anna Czajkowska w serwisie Teatr dla Was.

Na scenie Teatru Studio kolejna premiera - 4 lutego publiczność miała okazję zobaczyć "Ożenek" w reżyserii Iwana Wyrypajewa, najczęściej grywaną - obok "Rewizora"- sztukę Mikołaja Gogola. Ta pozornie prześmieszna komedia obyczajowa, w rzeczywistości, jak to zwykle bywa w przypadku utworów Gogola, jest ostrą i drapieżną satyrą społeczną. Bulwersującą była dla dziewiętnastowiecznej rosyjskiej arystokracji, dziś również dotyka nas swoją aktualnością. Na widowni śmiech wybucha co chwilę, ale jak mawiał sam Gogol -"Śmiech - to potężna rzecz; nie pozbawia nikogo życia ani mienia, ale w jego obliczu grzesznik czuje się jak spętany zając".

W czasie petersburskiej premiery w grudniu 1842 car Mikołaj I po kilku scenach demonstracyjnie opuścił teatr. Spektakl stał się klęską. Powód? Rzekome nieprawdopodobieństwo postaci i niewiarygodność sytuacji. Gogol łamał zwyczajowe prawa komedii, do której przyzwyczajona była ówczesna widownia. Nie było tradycyjnej miłosnej intrygi prowadzącej wprost do szczęśliwego zakończenia. Czy w "Ożenku" w ogóle jest miejsce na miłość? Zamiast niej mamy zwyczajną handlową transakcję, poprzedzoną rywalizacją. Trzeba przyznać, że Wyrapajew stworzył przedstawienie wyjątkowe, odmienne od tych, które mieliśmy okazję oglądać na polskich scenach. Wystarczy wspomnieć udaną wersję z 1961 roku, przygotowaną przez Jana Świderskiego w Teatrze Dramatycznym w Warszawie albo tę z Teatru Powszechnego, w której zagrał Janusz Gajos, Joanna Żółkowska, Franciszek Pieczka i Władysław Kowalski oraz - moją ulubioną, - z 1976 roku, gdzie w Teatrze Telewizji, w klasycznej inscenizacji Ewy Bonackiej pamiętne role kreowali między innymi Wiesław Michnikowski, Czesław Wołłejko, Kazimierz Brusikiewicz, Jan Kobuszewski, Wojciech Pokora, Irena Kwiatkowska i Anna Seniuk.

Wyrypajew odczytał Gogola inaczej. Reżyser mówi:"Zobaczyłem, że tu w Polsce "Ożenek" traktowany jest przede wszystkim jako komedia. W rosyjskiej tradycji nie tylko. Gogol jest autorem mistycznym, prawosławnym. To sztuka pełna symbolizmu, o beznadziei duchowej drogi. Zależy mi bardzo, aby ludzie w Polsce mogli dostrzec ten mistyczny charakter utworu. A jednocześnie - tu dodatkowo niełatwe zadanie - nie możemy utracić elementów komediowości, do której polscy widzowie są przecież przyzwyczajeni". Niestety, wymieniony mistycyzm jest słabo widoczny, za to pojawia się coś innego. W swym spektaklu Wyrypajew oddał magiczny klimat tradycyjnej Rosji. Niezwykle umiejętnie uchwycił i zaprezentował publiczności klimat prawosławnego kraju. Kiedy rozbrzmiewają starocerkiewne pieśni, przepięknie wykonywane przez Chór, to "dusza szczypatielnaja" niemal wyziera zza kulis. Inscenizacja autora "Iluzji" przypomina trochę rosyjskie baśnie, z przesuwającymi się kukiełkami, o charakterystycznych, spowolnionych i nierealnych ruchach.

Ale "Ożenek" Wyrypajewa, to nie tylko atmosfera Rosji carów, dziś już nieco egzotyczna. W reżyserowanych przez Wyrypajewa sztukach, aktor dość często rozmawia z widzem i nie ma tu miejsca na tzw. czwartą ścianę. Aktorzy grają teatr, nie wcielając się w konkretne postaci i trzeba przyznać, że znakomicie radzą sobie z tym niełatwym zadaniem. Widzowie nie są przyzwyczajeni do tego rodzaju konwencji, mimo to aprobują pomysł. Cały czas muszą mieć świadomość tego, że są w teatrze, a na scenie widzą coś "udawanego", "umownego".

Główna bohaterka sztuki, niemłoda już kupiecka córka Agafia Tichonowa, korzystając z usług swatki, postanawia znaleźć męża o odpowiednim statusie społecznym. Fiokła Iwanowna sprowadza do domu panny na wydaniu paru kawalerów, którym nie w głowie romantyczne uniesienia, a każdy na ożenku chce zyskać jak najwięcej. O względy Agafii rywalizuje postawny egzekutor Jajecznica i emerytowany oficer marynarki Żewakin oraz emerytowany oficer piechoty Anuczkin, a także Podkolesin, zatwardziały stary kawaler -niedołęga, niezdolny do podjęcia jakiejkolwiek decyzji. Nieoczekiwanie wygrywa ten ostatni, a to dzięki pomocy niestrudzonego przyjaciela, wielce elokwentnego, upartego i obrotnego Koczkariewa. Ale happy endu nie będzie, bowiem niedoszły pan młody nie potrafi pozbyć się oporów i lęku przed wszelkimi zmianami, zobowiązaniami, zwłaszcza o trwałych skutkach.

Smutna to komedia, choć skrząca się dowcipem, traktująca o niespełnionych marzeniach, zamiarach, które się nie ziściły i nie ziszczą. Przenikliwa, satyryczna, z tragicznym rysem wyzierającym zza groteski. Karykaturalni bohaterowie, z groteskowymi wadami, których żałosność reżyser wydobywa ze szczególną ostrością, ale i swego rodzaju współczuciem. Wyrypajew przyprawił aktorom nosy, czyniąc ich jeszcze śmieszniejszymi, bardziej groteskowymi. Bardzo długim nosem obdarzyła przecież natura samego mistrza Gogola - w młodości potrafił dotknąć jego koniuszkiem dolnej wargi. Motyw nosa przewija się w całej jego twórczości, a w prezentowanym na deskach Teatru Studio "Ożenku" zyskuje wymiar symbolu gogolowskiej satyry.

Aktorzy bawią się przerysowanym gestem, słowem, frazą w przekładzie Tuwima. Wszystko jest przesadnie akcentowane, rozwleczone na rosyjską nutę. Arina Pantelejmonowna, ciotka Agafii, wygląda niemal jak baba jaga z ruskich baśni. Marcin Bosak i Łukasz Lewandowski stanowią niezwykły duet, pełen humoru, choć gorzkiego. Lewandowski gra postać przesiąkniętego fałszem blagiera tak intensywnie, brawurowo, że pot kapie mu z czoła, a widzowie to doceniają. Publiczność śmieje się, choć zabawnie być przestało. Aktorzy malują przed nami gorzką prawdę o ludziach, którzy ani sensu, ani szczęścia w życiu znaleźć nie mogą.

Agafia Tichonowa, w której postać wciela się Katarzyna Gruszka, tylko z pozoru jest nieśmiałą i skromną panienką, w rzeczywistości trzeźwo myśli, a dzięki małżeństwu "z rozsądku" liczy na wyższy status społeczny, niż ten, w którym przyszło jej tkwić. Wyrachowana kobieta, podobnie jak kandydaci do jej ręki i swatka, doskonale zagrana przez Monikę Pikułę. Trzeba obliczyć korzyści materialne i ewentualne straty, by zawrzeć umowę handlową, czyli wstąpić w małżeński związek. Wszyscy bohaterowie w rzeczywistości są okaleczeni niezdolnością do miłości, głęboko nieszczęśliwi i takimi już pozostaną.

Mimo trudnej konwencji, którą narzuca reżyser, aktorzy grają niezwykle sugestywnie. Dokładnie wiedzą, co chcą przekazać widzowi. Kreowany przez nich świat nie jest poetycko upiększony, za to mistrzowsko przenikliwy.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji