Artykuły

"Chory z urojenia", czyli lewatywa jest dobra na wszystko

"Chory z urojenia" w reż. Tomasza Mana w Teatrze Miejskim w Gdyni. Pisze Katarzyna Fryc w Gazecie Wyborczej - Trójmiasto.

Tomasz Man, specjalista od lekkich komedii, w Teatrze Miejskim w Gdyni wziął na warsztat "Chorego z urojenia" Moliera i zrobił z niego całkiem współczesną historyjkę o pacjentach i lekarzach. I jednym, i drugim wyraźnie coś dolega.

Tomasz Man, reżyser z Wrocławia, jest w Gdyni częstym gościem. Zrealizował tu m.in. "Związek otwarty", "Dzień świra", "Kolację dla głupca" i "Boga mordu". Za każdym razem spod jego ręki wychodzą przedstawienia, na które publiczność przychodzi z przyjemnością. Spektakle Mana - przygotowywane w nieodłącznym duecie z jego żoną Anettą Piekarską-Man, autorką scenografii i kostiumów - nie są może wielką intelektualną przygodą, nie roztrząsają z analitycznym zacięciem istoty człowieczeństwa w sytuacjach krytycznych, są za to opowiedzianymi z lekkością, ciepłem i dużą dawką humoru przypowiastkami o zwykłych ludzkich słabościach. To wspólny mianownik łączący wszystkie gdyńskie realizacje Mana.

Nie inaczej jest z najnowszą premierą. Tym razem Man wziął na warsztat ostatni tekst Moliera "Chorego z urojenia" (w 1673 r. podczas czwartego przedstawienia grający główną rolę Molier zasłabł na scenie, niedługo potem zmarł w domu opuszczony przez lekarzy, urażonych wymową komedii). I podobnie jak w "Dniu świra" główną rolę Argana reżyser powierzył swojemu ulubionemu aktorowi, Bogdanowi Smagackiemu. A ten wykreował na scenie całkiem sympatyczną postać nierozstającego się z nocnikiem hipochondryka, skoncentrowanego na własnych trzewiach, głównie jelitach, dla którego najlepszym lekiem na wszelkie boleści jest... lewatywa. Jego ponadprzeciętne zamiłowanie do zabiegów medycznych o mały włos nie unieszczęśliwi jego córki Anieli (Agata Moszumańska), którą na siłę chce wyswatać z nierozgarniętym synem medyka - Tomaszem Biegunką (przezabawna rola Szymona Sędrowskiego), by w ten sposób zapewnić sobie bezpłatny i dożywotni dostęp do usług medycznych. I gdyby nie spryt zmyślnej pokojówki Antosi (brawa dla Moniki Babickiej), która potrafi nakłonić Argana do zmiany decyzji względem córki, a przy okazji zdemaskować dwulicowość żony Argana, Beliny (Olga Barbara Długońska), happy endu mogłoby nie być. Ale jest, rzecz jasna, bo inaczej nie byłaby to komedia mistrza gatunku.

We współczesnej scenografii i kostiumach, o które zadbała Anetta Piekarska-Man, tekst Moliera w tłumaczeniu Tadeusza Boya-Żeleńskiego brzmi wyjątkowo aktualnie, a wygłaszane ze sceny uwagi na temat służby zdrowia - chwilami wręcz publicystycznie. Autorka scenografii zadbała, byśmy w scenach skreślonych przez Moliera przejrzeli się niczym w lustrze. Żona Argana jest więc objuczoną torbami zakupoholiczką, ukochany Anieli, Kleant - rapującym muzykiem, a pokojówka Antosia - wyemancypowaną inteligentną dziewczyną, nierozstającą się z e-papierosem.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji