Artykuły

Wiele hałasu o chuja

Ja się patrzę i miarkuję. Tak bogata jest nasza polska mowa, czy nie można było czegoś lepszego użyć, w miejsce do cna wytartego "chuja"? Choćby gnida, wesz, podlec, zaprzaniec, albo (poczciwa) świnia czy (elegancka) kanalia? - pisze Anna Schiller w felietonie dla e-teatru.

Nie śmiej się dziadku z cudzego wypadku. A jednak na śmiech mi się zbiera, kiedy słyszę o reperkusjach użycia przez Dyrektor budżetowego teatru wyrazu "chuj" dla określenia namiestnika kościoła. Jeszcze mi weselej, gdy po stronie kultury wrzeszczą o wolnej Polsce, a w niej wolności słowa. Pękam ze śmiechu, gdy Pani Dziekan z katolickiego uniwersytetu w proteście przeciw ewentualnemu zwolnieniu Pani Dyrektor podaje się do dymisji. Chrześcijanie domagają się dymisji Dyrektor, ludność kulturalna wychodzi manifestować pod siedzibę Prezydenta miasta, a Prezydent oświadcza, że chętnie by zwolnił Dyrektor, lecz nie wie, czy to zgodne z prawem. Zwala więc wszystko na żydów, pardon, prawników, umywa ręce, Piłat cholerny. Porywa mnie śmiech pusty. I mamy: Ewa Wójciak, Chrystusem kultury. Litość i trwoga.

Nie ona pierwsza tak wywindowana; przed nią plastyk Nieznalska instaluje męską mękę na siłowni obok genitalii na krzyżu. Obeszło się bez brzydkich słów, dla politycznych chrześcijan wymowa to była niezbicie bluźniercza. Dzięki ich pozwowi z Nieznalskiej zrobiła się znalska, sprawa sądowa uczyniła z niej męczennicę. Grono wybitnych artystów i kuratorów ruszyło w obronie wolnej twórczości na Okopy Cenzury.

Ja się patrzę i miarkuję. Tak bogata jest nasza polska mowa, czy nie można było czegoś lepszego użyć, w miejsce do cna wytartego "chuja"? Choćby gnida, wesz, podlec, zaprzaniec, albo (poczciwa) świnia czy (elegancka) kanalia? Synonimy, do których nikt nie mógłby się przyczepić, że to słowa uznane powszechnie za obelżywe. A te jaja z krzyża przyprawić krytycznie tak, by Polak Mały nie miał wątpliwości w kogo wierzy - w chłopa z jajami. Żeby nie było omyłki wyjaśniam, że ironia tyczy krytyków, którzy gotowi są winterpretować w górę każdą bździnę, ogłaszać dziełem sztuki każda bzdurę i hochsztaplerkę. Bo bzdurą, nie najlepiej świadczącą o rozumie Nieznalskiej, jest cierpienie na krzyżu jako metafora ćwiczeń na siłowni.

Oba te incydenty z okolic sztuki niosą fatalne skutki. Teraz wystarczy napisać o którymś z dostojników "chuj", by zostać wziętym w obronę i ocalić stołek, na którego utratę zasługuje się ze względów artystycznych. Drugi daje obywatelstwo w sztuce pseudoartystycznym przekrętom. Jakie to smutne. A wystarczyłoby, parafrazując Broniewskiego, walnąć pięścią w stół: Papież nie papież, chuj nie chuj, nikogo w swoim domu obrażać nie pozwolę.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji