Drwalu, czy ci nie żal?
Idę ja na sztukę do Teatru Starego, a tu mi się przypomina Teatr Ludowy. Bo tam Wieżan (czyli autor) przerobił swoją "Balladę o ścinaniu drzew" w teatr "Och, jaki piękny jest ten świat". A tu też o drzewach, tylko w lepszym gatunku, bo Tym (Stanisław) napisał "Rozmowy przy wycinaniu lasu" a teatr Modrzejewskiej (Heleny) i Markuszewski (Jerzy) z tych rozmów zrobili przedstawienie. Na dwie premiery. Prasową - czyli dla tych, co to wiedzą lepiej kto kogo i komu gdzie gra. I studencką - czyli dla tych, co lubią się śmiać szczerze dla dowcipu, a nie z tego z czego powinni.
Więc po Wieżanie - Tym, a po tym była dyskusja. Nawoływał do niej przed kurtyną dyrektor Gawlik prześwietny a Stary (teatr) w drugi spektakl zamienił. Studenci, ludzie inteligentni choć młodzi - nie dali się nabrać i mówili a to tak, a to siak. Że i pośmiać się można. Mówili. I ponudzić. Mówili (ale po wyjściu. Z dyskusji). Że Tym Mrożkiem nie jest. Jeszcze. Ani Witkacym. A jest tym (to ja mówię) co może być i jednym i drugim. A nawet Gombrowiczo-Różewiczem. I, że po Tym (Stanisławie) chyba doczekamy się dobrej komedii, jak z Gogola. Choć jeszcze nie z "Rozmów przy wycinaniu lasu", które wcale nie są o lesie, tylko o metaforze z kapusty, karpia, zajęcy, sadu i siekier. Mimo, że siekier brak na ogół. W spektaklu. Dowcipów Tymowi nie brakuje. Niektóre to ho, ho - a niektóre, że hej, ej? W ogóle zaś nie było sztuki, lecz kabaret felietonowo przywiązany do paru skeczów. Gdzie grał Gajowy, Siekierowy, drwale czytali Hamleta lub nie. Nie robili też, bo niby czym i co. I to było śmieszne, aż strach. Najśmieszniejsze jednak były potworki: anioła-niedziewicy i redaktorka, ha ha-poety, którzy weszli do lasu ni stąd ni zowąd. Pewnie autor sam nie wiedział, skąd mu się ta "akcja" w lesie wycięła. Wyciął więc parę znakomitych kawałów o nas samych i to by było na tyle, bo resztę wyciął już z parodii Witkacego i Mrożka. Ale z wycinków to i lasu nie postawisz, co dopiero komedii na cały wieczór. I na cały dowcip.
A na serio: śmiechu warte. A co warte śmiechu, jest poważnym atutem zabawy. Zabawa więc jest w Teatrze Starym, tylko zabrakło trochę teatru.