Artykuły

Z zamku w Odrzykoniu

"Zemsta" w reż. Remigiusza Cabana w Teatrze im. Siemaszkowej w Rzeszowie. Pisze Paulina Makar w Teatraliach.

W tym roku przypada 220 rocznica urodzin Aleksandra Fredry. Z tej okazji w rzeszowskim Teatrze im. Wandy Siemaszkowej odbyła się premiera "Zemsty". Reżyserował Remigiusz Caban, znany z wielu nowatorskich przedsięwzięć.

To już kolejna inscenizacja tego utworu w Rzeszowie. Najnowszy spektakl wprawia jednak widza w zdumienie już po odsłonięciu kurtyny. Na scenie pojawiają się sami mężczyźni. Czy to ukłon w stronę teatru elżbietańskiego? Czy kluczem jest teoria "gender" i "queer"? Myślę, że ten pomysł spodobałby się autorowi dzieła, podobnie jak rozróżnienie zwaśnionych stron symbolicznymi szalikami kibiców futbolowych. Szaliki zastępują wiele ważnych rekwizytów, bez których odbiór dzieła jest trudny. Służą jako lina do krępowania, żupan czy pas szlachecki. Oszczędność atrybutów okazuje się zgubna, bowiem dla młodszych widzów może być myląca. Młodzież zapamięta bohaterów Zemsty jako szalikowców, a nie szlachciców.

Problematyczne jest również miejsce akcji. Dla rzeszowian szczególnie ważny jest niedaleko położony zamek w Odrzykoniu. Tymczasem Caban zrywa z lokalnym patriotyzmem. Akcja rozgrywa się w jakimś nieokreślonym miejscu - może to zakład karny dla mężczyzn i stąd sami panowie na scenie? A może pub pełen kibiców?

Podobnie jak miejsce, wiele wątpliwości wzbudzają bohaterowie. Na pierwszy rzut oka wydają się kibicami przeciwnych drużyn, ale chwilę potem na scenę wkracza Papkin (Robert Chodur) - "Lew Północy" z irokezem i w glanach. Powstaje pewien dysonans, bo przedstawiciel subkultury mówi polszczyzną barokową. Który z punków używa takiego języka? Kolejną nieautentyczną postacią jest Podstolina. Odnoszę wrażenie, że ma dwie osobowości - raz to osoba flegmatyczna, po chwili zalotna kokietka. Wypada załamać ręce nad Klarą - w zamyśle Fredry to młoda, ładna dziewczyna, a w rzeszowskim wydaniu nosi cechy tzw. cwela - w bujnej czerwonej peruce i z lizakiem w ustach. Zaakceptować można kreację Wacława (Robert Żurek), nawet jako punka. Osłodą jest fenomenalna gra przedstawicieli starszego pokolenia w rolach Rejenta Milczka i Cześnika Raptusiewicza.

Wszystkie mankamenty wpływają na brak dialogu między aktorem i widzem. Zemsta jest komedią, a na tym spektaklu brakuje śmiechu. Widz czuje się oszukany, próbuje mu się przedstawić nierzeczywisty obraz świata, w który nie może uwierzyć. Rozprasza go sztuczność. Czy tego oczekujemy od "Zemsty"?

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji