Artykuły

Dwaj zakochani

"Love" Artura Pałygi w reż. Bogusława Słupczyńskiego w Teatrze CST w Cieszynie. Pisze Andrzej Lis, członek Komisji Artystycznej XIX Ogólnopolskiego Konkursu na Wystawienie Polskiej Sztuki Współczesnej.

Mogłoby być tak, jak napisał Artur Pałyga. Na początku bohater śpi. Potem otwiera jedno oko, po chwili drugie, bez "udziału woli". Rusza jednym palcem, za chwilę wszystkimi. Znajduje się druga ręka. Myślami sięga coraz dalej. Do nóg. Sprawdza czy uda się je wpro-wadzić w ruch. I zastanawia się, co było pierwsze: myśl, czy ruch. Refleksja taka sobie, ale po przebudzeniu pryncypialna. I powtarzająca się. Kolejne pytania bez odpowiedzi. Z całej serii: co jest powodem czegoś, albo co z czego wynika? Bohater Pałygi mógłby więc zacząć od ni-czego. Od najprostszych myśli zasadniczych, zderzającymi się z odpowiedziami bez odpo-wiedzi. Bohater obserwujący samego siebie. Gadający ze sobą. Wymyślający sam siebie, jako fikcyjną postać. Jak to w literaturze często bywa i bywało.

Może być inaczej, jak robi to Tomasz Pisarek grający bohatera Pałygi. Nie śpi, więc nie ma powodu by się budzić. Zaczyna od czegoś odwrotnego. Od intensywnego ruchu. Od pokazu fizycznej aktywności. Intensywnie biega wokół sztangi. Robi przysiady i pompki. Podnosi sztangę. Podbiega do komputera. Coś w nim sprawdza. I biega dalej. Sprawia wraże-nie, że chce się zmęczyć. Przez to fizyczne zmęczenie chce być wiarygodny. Człowiek zmę-czony mówi prawdę. Chce aby mu uwierzono, zanim jeszcze zacznie mówić. Musi podzielić się z kimś swoją historią. Nie chce pozostawać z nią sam. Stało się coś czego nie rozumie, choć wydaje mu się, że rozumie wiele. Jeśli znajdzie się ktoś, kto go wysłucha, to może coś to zmieni. W nim samym, bo reszta jest daleko.

Obaj bohaterowie - ten na papierze i ten na scenie, wyznają zgodnie, że zakochali się. Zakochałem się. Bez powodu. Nawet nie wiedziałem w kim. Coś tam wiedziałem, no ale za mało. Gdybym wiedział wszystko, to bym się nie zakochał. No kto, jakby wiedział wszystko, to by się zakochał? Miłość byłaby niemożliwa. Albo wiesz wszystko albo kochasz.

Mogłoby być tak, jak napisał Artur Pałyga. Bohater jest niewolnikiem wyobraźni wir-tualnej. Nie tylko internetowej. Także literackiej, kulturowej. Wie jak to wszystko działa. Wszystko, czym jestem, no powiedzmy dużo, bardzo dużo, to literatura, opowieści innych. Potrafi opowiadać historie, które mogą wyglądać na własne. Albo być podobne do tych, które od dawna żyją w literaturze, kulturze i które bohater dobrze zna. Mogą funkcjonować wedle najprostszych stereotypów. Jeśli ona jest tancerką, to słychać muzykę Czajkowskiego i widać tańczącego łabędzia. Jeśli jedzie do niej pociągiem to czuje się jak Wokulski z "Lalki". Zo-stawia jeden świat, jedzie do drugiego. Wie, że wielkie i niezwykłe historie miłosne prawie zawsze konfrontują się z historiami śmierci bohaterów. Im więcej miłości, tym więcej śmierci. Jak u Romeo i Julii, Tristana i Izoldy, Dante i Beatrycze i wielu, wielu innych. Może uda się odkryć coś dodatkowego, coś ponad śmierć, czy przynajmniej ponad zwątpienie? Nieko-niecznie w realnym życiu. W wyobraźni. We własnej opowieści.

Może być inaczej, jak gra to Tomasz Pisarek reżyserowany przez Bogusława Słup-czyńskiego. Jego wersja postaci jest inna, bardziej emocjonalna. Rodzi się z przypadku. Z chodzenia po Internecie. A w nim blog młodej dziewczyny, z którego wynikało, że jest bardzo chora. Szorstka rzetelność opisu, jedno z najważniejszych osiągnięć ludzkości. Bohater zakochuje się w niej. A może w jej zapisie. Nie wiadomo. Emocje popychają go do opuszcze-nia bezpiecznego Internetu i przejścia do realnego życia. Musi się zmierzyć z takim uczuciem, które jest dla niego samego niespodziewane. Przypomina sobie inne miłości, ale takiej nie znał. Swoją aktywność fizyczną, ruch, energię, pamięć i wszelką wiedzę angażuje w zrozumienie i przeżycie tego, co go spotkało. Najwięcej opowiada o swoich emocjach jakby w nich znajdywał potwierdzenie prawdziwości swojego przeżycia. I kiedy Pisarek, ze szczegółami, relacjonuje swoje stany fizyczne i duchowe, wtedy przykleja się ufnie do tekstu Pałygi. Bar-dzo zależy mu na tym, aby uwierzono, że wszystko to zdarzyło się naprawdę.

Mogłoby być tak, że bohater Pałygi wymyśla wszystko od początku do końca, chcąc wykreować wyjątkową opowieść. Taką, która nikomu się nie zdarzyła. I nie musi do tego opuszczać swojego zamkniętego świata. Musi pokonać swoją wyobraźnię, która go więzi. Na początku jest słowo z Internetu, na końcu cisza w telefonie. I powrót do snu. Spać, i spać, i spać, spać, spać, spać, nic więcej, nic już więcej. Jak na początku. Skądś to znamy.

Może być tak jak w cieszyńskim przedstawieniu. Aktorowi zależy, aby uwierzono, że życie jego bohatera zmieniło się. Że umie, chce, potrafi o tym opowiedzieć. Emocje niech będą potwierdzeniem tego, że wszystko jest prawdziwe. Że zdolny jest do jeszcze większego i sensowniejszego wysiłku niż bieganie wokół sztangi. Mówi, że odkrywanie ludzi, nieznanych wcześniej stanów emocjonalnych, uczuciowych, to ten rodzaj największego wysiłku, którym mierzy się wartość życia.

Jeden i drugi bohater spotykają się za sprawą Pałygi i Pisarka. Bohater autora i bohater aktora. Łączy ich wiele. W końcu spotykają się w tej samej opowieści. Najwartościowszy w tym spotkaniu jest dialog między nimi.

Andrzej Lis

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji