Artykuły

"Berlin. Szalone lata dwudzieste" - dadaiści, gwiazdy kina i Albert Einstein

Narodziny jednej z najnowocześniejszych metropolii świata, której wyjątkowa atmosfera przyciągała z całej Europy geniuszy nauki, literatury i sztuki, a także amatorów zakazanych gdzie indziej nocnych rozrywek, opisuje Iwona Luba w książce "Berlin. Szalone lata dwudzieste, nocne życie i sztuka".

"Berlin w latach dwudziestych wyprzedzał wszystko, co się dziś w świecie określa jako +nowe+. Był wielkim miastem: bogatym w pomysły i dobrze zorganizowanym, bogatym w ideały, a jednocześnie praktycznym. Niepowtarzalna kombinacja!" - tak wspominała swoje rodzinne miasto Marlena Dietrich, która na zawsze opuściła Berlin w 1930 r.

W latach 20. ubiegłego wieku stolica Niemiec stała się jedną z największych i najnowocześniejszych metropolii ówczesnego świata, nowoczesnym centrum nauki, techniki, kultury i sztuki, rywalizującym z powodzeniem w wielu dziedzinach z Paryżem, Londynem czy Nowym Jorkiem.

Liczący w 1920 r. 4,5 mln mieszkańców Berlin gwałtownie zmieniał swoje oblicze. Z wielkim rozmachem budowano tu awangardowe gmachy użyteczności publicznej, teatry, kina i domy towarowe. Wśród nich największy z berlińskich teatrów Grosses Schauspielhaus, zaprojektowany przez Hansa Poelziga, oraz kino Universum z bryłą nawiązującą kształtem do kasety z taśmą filmową, projektu Ericha Mendelsohna. Pochodzący z Olsztyna Mendelsohn był także projektantem słynnego domu towarowego Columbushaus przy Potsdamer Platz.

Awangardowe projekty architektoniczne realizowano także w budownictwie mieszkaniowym. 10 proc. ze 135 tys. nowych mieszkań, które powstały w Berlinie w latach 1924-1929, zaprojektowali radykalnie nowocześni architekci, realizujący idee funkcjonalizmu, wśród nich Walter Gropius.

Berlin lat 20. ubiegłego wieku stał się światowym centrum nauki, jak pisze Luba było to miasto, w którym "badania przeprowadzało więcej uczonych geniuszy - laureatów Nagrody Nobla - niż we wszystkich innych ośrodkach razem wziętych".

Największą znakomitością wśród berlińskich naukowców był bez wątpienia Albert Einstein, który do stolicy Niemiec sprowadził się tuż przed wybuchem I wojny światowej. "Einstein osiągnął szczyt powodzenia w Niemczech, jego twarz znali wszyscy. Zaistniał w świadomości zbiorowej tak silnie, jak żaden inny naukowiec wcześniej" - podkreśla Luba. "Berlin to miejsce, z którym jestem najsilniej związany zarówno więzami naukowymi, jak i ludzkimi" - pisał do pruskiego ministra edukacji w 1920 r. Einstein, który po dojściu do władzy nazistów zrzekł się obywatelstwa pruskiego i wyemigrował do Stanów Zjednoczonych.

W swojej książce Iwona Luba barwnie przedstawia artystyczny portret Berlina, opisując kulisy życia wybitnych twórców europejskiej sztuki i kultury, których przyciągała wyjątkowa atmosfera tego miasta, pełna obyczajowego liberalizmu.

"Berlin kusił niespotykaną nigdzie indziej intensywnością życia dziennego i nocnego. I nikogo nie rozczarował" - pisze Luba.

Do stolicy Republiki Weimarskiej przyjeżdżali ze wszystkich stron Europy ekspresjoniści, futuryści, dadaiści, kubiści; malarze, rzeźbiarze, reżyserzy, pisarze, poeci i architekci.

Tu w latach 20. tworzył Otto Dix, przedstawiając w swoich obrazach koszmar wojny i jej przerażające konsekwencje, malując kalekich weteranów wojennych, żebrzących na ulicach niemieckich miast. Tu powstawały dzieła największego skandalisty wśród dadaistycznych artystów George`a Grosza, którego obsceniczne rysunki z cyklu "Oblicze klasy panującej" oraz "Ecce Homo" wywołały szok i zostały zabronione przez cenzurę, ściągając na artystę proces sądowy.

Pisząc o literackim Berlinie Luba przypomina Vladimira Nabokova, który w nim debiutował i tu wydał m.in. powieść "Król, dama, walet", Eliasa Canettiego, Sándora Máraiego, a także Christophera Isherwooda, autora książek "Pożegnanie z Berlinem" i "Pan Norris się przesiada", będących podstawą dla scenariusza filmu "Kabaret" Boba Fosse`a.

Osobny rozdział poświęcony jest berlińskim teatrom, kabaretom i rewii.

Autorka przedstawia w nim m.in. postać wielkiego wizjonera teatru Maxa Reinhardta, który spędził w Berlinie pierwsze ćwierćwiecze XX w. "marząc o masowych widowiskach, które odmieniłyby licznie zgromadzoną publiczność, a nawet społeczeństwo", a także Erwina Piscatora, twórcę politycznego teatru proletariackiego, głoszącego idee rewolucyjne.

Pisze również o Bertoldzie Brechcie i Kurcie Weillu, twórcach nowej odmiany teatru muzycznego i ich słynnej "Operze za trzy grosze", wystawionej w 1928 r., która przeszła do historii teatru. "Miała ona poruszyć i oburzyć burżuazyjną publiczność - zwraca uwagę Luba - ta jednak zachwyciła się znakomitą muzyką Weilla, podobnie jak postacią wielkomiejskiego +bandyty-dżentelmena+ - Mackie Majchra. () Publiczność dosłownie oszalała, choć wszyscy trzej twórcy przedstawienia, Brecht, Weill oraz znakomity scenograf Caspar Neher spodziewali się spektakularnej porażki".

Czasy Republiki Weimarskiej to również gwałtowny rozkwit berlińskich kabaretów, których w sezonie 1923/1924 działo 156, a także różnego rodzaju teatrów rewiowych i nocnych klubów.

"Narodziło się miasto - pisze Iwona Luba - które nigdy nie zasypiało, a nocą żyło jeszcze intensywniej niż za dnia, miasto gwiazd kina, kabaretu i rewii, a także nocnych lokali z żądną mocnych wrażeń i sensacji klientelą, miasto zakazanych gdzie indziej uciech cielesnych, nurzające się w rozpuście, oferujące każdemu za pieniądze wyuzdaną miłość, mocne alkohole i wszelkie narkotyki, od haszyszu po kokainę" - pisze Iwona Luba.

Obok kabaretu rozrywkowego w Berlinie rozwijał się ambitny kabaret literacki, zaangażowany politycznie i społecznie. Do jego najważniejszych twórców należeli "wojujący maszyną do pisania" Kurt Tucholsky, Erich K"stner czy Walter Mehring.

Berlin lat 20. to także miasto ogarnięte "jazzową gorączką" i modą na taniec. "Tańczono do zatracenia - fokstrota, charlestona i one-step w rytmie ragtime`u oraz nieśmiertelne tango, przeżywające wtedy renesans" - pisze Luba.

Wielkim wydarzeniem 1926 r. w Berlinie były występy czarnoskórej amerykańskiej tancerki i piosenkarki Josephine Baker, którą berlińska publiczność pokochała. "Berlin, ten jest już szalony! Wielki triumf. Jestem noszona na rękach. Gdy przekraczam próg wielkiego tanecznego lokalu, cichnie muzyka, wszyscy stoją i mnie pozdrawiają" - wspominała w pamiętnikach Josephina Baker.

Prawdziwą "rewolucję dźwiękową Weimaru" wywołało upowszechnienie elektrycznych gramofonów. "Rozwinęła się na niewyobrażalną wprost skalę nieznana dotąd gałąź gospodarki, czyli przemysł fonograficzny, a wraz z nim międzynarodowy rynek płytowy - pisze Luba. Berlińczycy sprowadzali nagrania jazzowe ze Stanów Zjednoczonych, rozrywkowe z Francji, operowe z Włoch, koncertowe filharmoniczne z Austrii. () Gramofony zabierano na piknik nad jeziorem, do leśnych knajp, muzyka rozbrzmiewała z głośników w hotelach, restauracjach, klubach i lokalach tanecznych oraz ogródkach piwnych".

Dopełnieniem wspomnianej rewolucji było pojawienie się radia, które bardzo szybko stało się najważniejszym źródłem informacji, komunikacji i rozrywki. Na początku lat 30. radioodbiorniki były w co drugim berlińskim gospodarstwie domowym.

Jednocześnie stolica Niemiec pozostawała w latach 20. wielkim imperium prasowym, w 1928 r. ukazywało się tu blisko 2,5 tys. czasopism.

"Berlin lat dwudziestych naprawdę oszalał na punkcie kina!" - pisze Luba w rozdziale "Symfonia wielkiego miasta - filmowy Berlin". Stało się ono w Niemczech masową rozrywką. W 1924 r. w Berlinie sprzedano 400 milionów biletów na seanse filmowe.

Jednym ze źródeł tej niezwykłej popularności kina była największa i najbardziej znana w Europie "fabryka snów", czyli wytwórnia filmowa UFA, powstała w Babelsbergu pod Berlinem i produkująca około 600 filmów rocznie.

Do najsłynniejszych dzieł UFA należały "Gabinet doktora Caligari", który reżyserował Robert Wiene (1920), futurystyczny "Metropolis" Fritza Langa (1927) oraz "Błękitny anioł" (1930) Josefa von Sternberga z niezapomnianą rolą Marleny Dietrich, która otworzyła jej drogę do Hollywood i światowej sławy.

W Berlinie swoją wielką karierę rozpoczęła również Pola Negri, występując m.in. w filmach "Mania. Historia pracownicy fabryki papierosów" (1918) oraz "Madame Dubarry" (1919), filmie wyreżyserowanym przez Ernsta Lubitscha.

Odrębny rozdział Luba poświęca "narodzinom nowej kobiety", czyli modzie i emancypacji kobiet.

"Silne, samodzielne, niezależne i sławne kobiety, reprezentujące rozmaite dziedziny życia - politykę, gospodarkę, sztukę, także wolne zawody jak dziennikarstwo, aktorstwo czy kabaret pojawiły się w mediach" - pisze Luba.

"Kobiety nie tylko zrzuciły gorsety: te odzieżowe, i te obyczajowe. Manifestowały swoje równouprawnienie maskulinizacją wyglądu, maskowały talię i biust za pomocą specjalnych ściskających elastycznych pasów, niektóre ostentacyjne nosiły męskie stroje" - dodaje autorka książki.

Coraz większy wpływ na modę zaczęły wywierać gwiazdy kina i rewii. Po występach Josephiny Baker w Berlinie "krótką gładką fryzurę z grzywką lub lokami nad czołem chciały nosić wszystkie modne nowoczesne kobiety". Z kolei Pola Negri wprowadziła modę na wizerunek zmysłowego wampa o mocnym makijażu.

Najpopularniejszym źródłem informacji o modzie była dla berlińczyków jednak prasa. Nakład niedzielnego wydania "Modenspiegel" - ilustrowanego dodatku o modzie do gazety "Berliner Tageblatt" - wynosił 250 tys. egzemplarzy.

Opisując zmiany jakie zaszły w wyglądzie mieszkanek Berlina Luba podkreśla, że moda stała się bardziej przychylna szczupłym, chłopięcym kształtom, sukienki miały obniżony stan, co optycznie zwężało biodra i sprawiało, że talia była mniej widoczna. Zatarła się granica pomiędzy ubiorem sportowym a codziennym, spacerowym. "Wyemancypowane kobiety zrezygnowały z wysokich obcasów, na rzecz wygodnych płaskich butów. Pantofle na słupku, i to dość niskim, zakładały jedynie na wieczór" - dodaje autorka książki.

Wprowadzenie przez Republikę Weimarską 40-godz. tygodnia pracy oraz pierwszych regulacji dotyczących urlopów wiązało się z pojęciem czasu wolnego i nowymi możliwościami jego wykorzystania. Ilość propozycji dostępnych dla berlińczyków była ogromna. "Nad wszystkimi ofertami spędzania czasu wolnego górował jednak sport. Wyrażało się to zarówno we wzroście liczby członków towarzystw sportowych, rozwoju nowoczesnych dyscyplin sportu wyczynowego i konkurencji sportowych, jak i w organizowaniu imprez sportowych jako masowych spektakli" - pisze Luba.

Autorka zwraca również uwagę na rosnącą w latach 20. w Niemczech popularność turystyki oraz na przeżywające rozkwit stowarzyszenia naturystów, do których pod koniec dekady należało ponad 100 tys. osób.

Dojście do władzy Adolfa Hitlera w styczniu 1933 r. było dla Berlina końcem opisywanej przez Iwonę Lubą epoki. "Nastąpił kres wolności, niezależnej wielkiej sztuki, rozwoju nauki, skończył się rozkwit metropolii. Rozpoczął się najbardziej mroczny okres w dziejach miasta, a także całej Europy. () Doszło do tego, że Berlin opuścili po styczniu 1933 r. niemal wszyscy bohaterowie tej książki" - podsumowuje Luba.

"Berlin. Szalone lata dwudzieste, nocne życie i sztuka" Iwony Lubej opublikowało Wydawnictwo Naukowe PWN. Książka zawiera blisko 200 archiwalnych fotografii z epoki. Partnerem wydania jest Narodowe Archiwum Cyfrowe.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji