Artykuły

Łódź. "Shitz" Hanoha Levina w Teatrze Nowym

Druga w ciągu trzech lat sztuka Hanocha Levina, mającego polskie korzenie cenionego izraelskiego pisarza, poety i dramatopisarza, trafia na scenę Teatru Nowego.

Po "Mordzie" czas na "Shitza", tragifarsę, której popularność w Polsce przyniósł spektakl krakowskiego Teatru Barakah (w 2010 roku oglądaliśmy go na festiwalu Łódź Czterech Kultur).

W Łodzi spektakl przygotowuje Marek Pasieczny, a na deskach obok aktorów "Nowego": Kamili Salwerowicz, Beaty Kolak i Bartosza Turzyńskiego, stanie Mariusz Saniternik z Teatru im. S. Jaracza w Łodzi. Groteskowy "Shitz" łączy komedię z satyrą na współczesne społeczeństwo konsumpcyjne i rodzinę, w których człowiek okazuje się być tylko kolejnym towarem.

- Jedno z pytań, które stawialiśmy sobie rozpoczynając pracę, brzmiało: z czym ma wyjść widz z teatru, czego my oczekujemy po tym tekście.

I to pytanie wciąż wisi nad nami na scenie - tłumaczy reżyser.

Pephes Shitz (Saniternik) usilnie starając się wydać za mąż córkę Szeprahci (Salwerowicz) skwapliwie wycenia jej wartość. Córka zaś bynajmniej nie skrycie marzy o wyrwaniu się z rodzinnego "gniazda". Szansą od losu jest zjawienie się Czerhesa (Turzyński), który gotów jest wiele znieść, by stopniowo ograbić zamożnego teścia.

Levin koncentruje się na tym, co w człowieku fizyczne i niskie: na pochłanianiu pokarmu, na mechanicznej miłości (kobieta ograniczona zostaje do tworu "dupierś"). W akcję wplecione są songi, których liryzm, jak podkreśla reżyser, dodaje postaciom i scenom głębi. Muzykę napisał Krzysztof Baranowski (twórca nagrodzonej Złotą Maską muzyki do monodramu Mariusza Ostrowskiego "Toporem w serce" w łódzkim "Jaraczu").

W łódzkim "Shitzu" zminimalizowany zostanie obecny w tekście folklor żydowski i "szmoncesowość" . Utrzymane mają być zaś uniwersalna wymowa i rozważania o kondycji człowieka.

- Na pewno będzie można poznać, w jakim kręgu się obracamy, od jakiego wychodzimy - zaznacza Marek Pasieczny. - Levin pisze, że nie ma w "Shitzu" jednoznaczności i chcemy tak zadziałać na widza wszystkimi zmysłami, aby treść sztuki nie była tylko tragiczna, ani też tylko komiczna czy farsowa. Mamy takie wspólne doświadczenie, że materia niektórych scen jest bardzo żywa. Ale nie chciałbym w żaden sposób deklaratywnie mówić o czym robimy spektakl. Moim pragnieniem jest, by wśród widowni zaistniało katharsis.

Małżeństwo to jeden z ulubionych tematów, od lat poruszanych w teatrze przez Pasiecznego. Pracując nad "Małymi zbrodniami małżeńskimi" w Teatrze Współczesnym w Szczecinie, pytał, czy małżeństwo jest przygodą, czy metafizyką.

- Nie mam jeszcze gotowej odpowiedzi. Jeszcze żyję, więc wciąż szukam najlepszej możliwej - stwierdza reżyser.

"Shitz" to koprodukcja "Nowego" i Fundacji Art-Eriae. Początkowo miał on być przygotowany w stołecznym Centralnym Basenie Artystycznym. Oprócz Saniternika w obsadzie znaleźli się: Jadwiga Jankowska-Cieślak, Agata Buzek i Redbad Klynstra. Reżyser zapewnia, że idea spektaklu została niezmieniona.

- Myślę, że w sytuacji zmniejszanych dotacji dla państwowych teatrów, koprodukcje staną się coraz częstsze - przyznaje dyrektor "Nowego", Zdzisław Jaskuła. - My też mamy kilka w zanadrzu, między innymi z Teatrem Polskim w Warszawie.

Premiera "Shitza" już w piątek, 10 maja, na małej scenie Teatru Nowego.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji