Artykuły

Dziwy na scenie

JEŻELI ktoś chce znaleźć się w świecie dość absurdalnym, od­realnionym, koniecznie musi pójść na sztukę graną aktualnie na scenie Teatru Polskiego. Sztuka na­zywa się "Szkarłatny pył", a napisał ją irlandzki dramaturg, Sean O'Casey. Przekładu dokonała Wacława Komarnicka, reżyserował Piotr Paradowski, a scenografię opracowali Lidia i Jerzy Skarżyńscy. I od razu zwracam uwagę na tę scenografię, bogatą, ale nie pyszną, funkcjonalną, ale nie chłodną.

O'Casey nie miał łatwego życia. Pi­sał niemal wyłącznie o swoimi kraju, o jego paradoksach, o życiu jego mieszkańców. Był robotnikiem, głodo­wał, nie miał nawet pieniędzy na po­rządny bilet do teatru, przez co nie chcę powiedzieć, żeby pisać dobre sztuki, trzeba głodować, nie mieć pie­niędzy i żyć w ubóstwie, jak to się zdarzyło irlandzkiemu pisarzowi. Wy­stępował w teatrze amatorskim. Wiele chorował, działał w związkach zawo­dowych, lubił pieśni i tańce, kochał życie. "Szkarłatny pył" napisał autor w 1940 roku.

Jest to przedziwna sztuka, poetycko-baśniowa, ale i fantastyczno-groteskowa. Nie da się zresztą jednoli­cie zakwalifikować, nie mieści się łatwo w jednej szufladce, znajduje się na pograniczu i opery i komedii, ni to burleski, ni żartu scenicznego. Niby słyszymy w niej głosy natury, a są to głosy człowieka, czy raczej w gło­sach człowieka słyszymy głosy natu­ry. A może i akcenty antycywilizacyjne są w niej ważne? Może jakaś prze­stroga przed dehumanizacją życia jest słyszalna?

Publiczność ma sporo zabawy. My­ślę, że aktorzy także. Widziałem An­drzeja Mrozka, jako Bazylego, cóż to za gratka dla aktora tej klasy, co Mro­zek. Albo Igor Przegrodzki, jakże on się bawi sam sobą, choć zdaje się mniej niż Mrozek.

I Peszek w trudnych epizodach ko­mediowych roli daje w niektórych partiach niemało uciechy. A z jakim dziewczęcym wdziękiem, z ujawnie­niem barwy emocjonalnej swoich ma­rzeń, gra swoją rolę Ewa Lejczakówna! Zobaczcie - pociągające to i ku­szące. No cóż, dziewczyna wie, co i jak grać. I Wilk i Kussyk z charak­terystyczną sylwetką i właściwym dla siebie przechyleniem głowy, i Polkow­ski poważniejący, i jeszcze inni do­starczają okazji do zabawy. Zbyt sztucznie buduje swoją rolę Andrzej Wojaczek, jakby jej jeszcze nie czuł, no ale przed sobą ma dużo spektakli, pewnie coś zmieni, złagodzi kanty. Miłośnicy sztuki do kas, wielkiego wydarzenia nie zobaczycie, ale co wam przedstawienie radości dostar­czy, to dostarczy.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji