Artykuły

Muzem na zamku trafi pod mecenat państwowy i zyska 2 miliony złotych. Dotychczasową dotację z ministerstwa mogą stracić Gardzienice, a to oznacza koniec słynnego ośrodka teatralnego - piszą Grzegorz Józefczuk, Paweł Reszka i wa w Gazecie Wyborczej - Lublin.

- Kultura to nie jakiś resort, kultura jest aurą, w której osadzeni jesteśmy wszyscy. Nikt nie zwolnił państwa polskiego z odpowiedzialności za kulturę wysoką - mówił w poniedziałek [19 września] na zamku minister Waldemar Dąbrowski. Polityka ministra Dąbrowskiego przywróciła mecenat państwowy, czego wyrazem było wczorajsze podpisanie umowy o współprowadzeniu Muzeum Lubelskiego przez samorząd województwa i ministerstwo. Dzięki temu muzeum zyska 2 mln zł więcej w budżecie. 20 twórcom i szefom instytucji kultury minister wręczył nowy medal "Zasłużony Kulturze Gloria Artis", specjalnie złotym medalem wyróżniając abp. Józefa Życińskiego. Spotkanie na zamku było też okazją do zainaugurowania działalności Lubelskiego Towarzystwa Zachęty Sztuk Pięknych, powołanego w myśl ministerialnego programu "Znaki czasu". Towarzystwo ma tworzyć regionalną kolekcję polskiej sztuki współczesnej. Minister przekazał towarzystwu inauguracyjny czek na 100 tys. zł, a do zbiorów - obraz Mikołaja Smoczyńskiego i fotografię z artystycznego wystąpienia Włodzimierza Borowskiego (obaj twórcy są związani z Lublinem). Drugi czek na 100 tys. zł przekazał towarzystwu inicjator jego powstania Janusz Palikot. Nie wszyscy byli jednak w euforycznych nastrojach. Okazało się, że ministerialnych pieniędzy nie dostaną w tym roku Gardzienice. Czy to oznacza, że słynny Ośrodek Praktyk Teatralnych "Gardzienice" przestanie istnieć? Jego szef Włodzimierz Staniewski nie wyklucza takiej możliwości. - Z winy marszałka województwa zostaliśmy pozbawieni połowy naszego budżetu - mówi.

Staniewski był jednym z gości zaproszonych na galę w zamku. Minister wręczył mu srebrny medal Gloria Artis, przyznawany za wybitne zasługi dla polskiej kultury. Odbierając wyróżnienie Staniewski przekazał ministrowi apel. Napisał w nim: " Apeluje o pomoc w znalezieniu wyjścia z tej sytuacji, w oczy bijącej niesprawiedliwości, kary za sukces, za prace organiczną, przynoszącą niekwestionowane owoce w kraju i zagranicą" i dalej "Apeluję o działania ratujące przed rozpadem zespół artystyczny, który osiągnął najwyższą w swojej historii formę i występuje w najlepszych salach teatralnych od Warszawy poprzez Berlin, Moskwę, Los Angeles, Nowy Jork, Londyn i wiele innych". Kopię dokumentu otrzymał też Edward Wojtas, marszałek województwa z PSL.

Ośrodek w Gardzienicach od 1999 r. finansowany jest przez ministra kultury i zarząd województwa. - To była pierwsza tego rodzaju umowa w kraju - opowiada dyrektor Staniewski. - Dzięki niej województwo dokładało połowę naszego budżetu - czyli ok. 400 tys. zł. Traktowało nas jednak jako niemal znak firmowy województwa, chwaląc się naszymi sukcesami. Kilka dni temu usłyszałem nieoficjalnie, że z umową koniec. To znaczy resort, po tym gdy marszałek województwa nie wystąpił do niego o jej przedłużenie, miał uznać ją za niebyłą. Za to miała powstać nowa umowa - ale dotycząca Muzeum Lubelskiego. Nie mogłem w to uwierzyć. W jakiej sytuacji nas to stawia?! Tym bardziej, że bardzo szanuję prace i wybitne osiągnięcia dyrektora Zygmunta Nasalskiego kierującego muzeum. Przygotowałem apel i poszedłem na poniedziałkową uroczystość. Tam spotkałem Leszka Kraczkowskiego, odpowiedzialnego w Urzędzie Marszałkowskim za kulturę. Oświadczył mi: Niech pan traktuje umowę o współfinansowaniu za niebyłą. Teraz jesteśmy całkowicie zależni od sejmiku, a on na pewno nie będzie w stanie nas utrzymać. Nie potrafię sobie wyjaśnić tej sytuacji.

Staniewski dodaje że od kilku dni stara się o spotkanie z marszałkiem: - Wczoraj na gali stwierdził, że nie może dla mnie znaleźć czasu.

W poniedziałek wieczorem marszałek Wojtas miał wyłączoną komórkę. Tomasz Miszczuk, członek zarządu z LPR odpowiedzialny za kulturę powiedział "Gazecie": - Nic jeszcze nie jest przesądzone.

Na zdjęciu: siedziba Ośrodka Praktyk Teatralnych Gardzienice.